Cmentarz odnalazłem dość przypadkowo. Szukałem powiązań kapliczek przypominających latarnie umarłych z miejscami pochówków pomiędzy Końskowolą i Kurowem. Kapliczek tych jest całkiem sporo i nie ma raczej takiej możliwości by wszystkie postawiono przy cmentarzach. Jedna z nich stoi na rozstaju dróg (to też jakaś poszlaka jeśli chodzi o cmentarz epidemiczny), przy granicy Końskowoli i Witowic.
Cmentarz znajduje się przy ulicach Lubelskiej i Leśnej. Nie posiada ogrodzenia i w przeszłości był dewastowany. Zachowane nagrobki zebrano w jedno miejsce i ogrodzono. Brakuje informacji o przeznaczeniu tego miejsca i o jego historii.
W okolicach Sienna znajduje się kilka cmentarzy ewangelickich będących dziś chyba jedynym śladem po licznych koloniach niemieckich. Najczęściej widoczne są z daleka jako kępa drzew wśród pól. Tak jest i w Kadłubku.
Nie na każdej mapie można znaleźć Justynów. Zdaje się, że dawna wieś jest obecnie przysiółkiem Stanisławowa Dużego. Mnie tu przyniosło dość przypadkowo. Poszukując interesujących znaków na mapach WIG odnalazłem znak cmentarza. Mapa WIG była w tym wypadku jedyną taką informacją. Nowsze mapy cmentarza nie pokazują. Nie znałem tego terenu. Pierwszy raz pojechałem tam by ocenić możliwość dotarcia do interesującego mnie miejsca. Cmentarz bowiem znajduje się około 200 m od drogi asfaltowej wzdłuż której stoją budynki mieszkalne i gospodarskie. Ta lustracja pokazała, że za następnym razem trzeba pojechać drogami gruntowymi od drugiej strony cmentarza. Znajduje się on na gruntach prywatnych, nie jest nawet osobną działką.
Podczas kolejnej wizyty musiałem przedostać się przez około 1 km piaszczystej drogi gruntowej by zobaczyć w oddali zagajnik będący celem tej wyprawy.
Cmentarz zlokalizowany jest około 1 km od cmentarza żołnierzy niemieckich poległych w II wojnie światowej w Polesiu. Na wzmiankę o nim natrafiłem przeglądając rejestr zabytków województwa lubelskiego. Dopiero później zlokalizowałem go za pomocą map WIG i Geoportalu. Najwygodniej dotrzeć tam można od Smogorzowa. Odnalezienie miejsca w terenie ułatwiają porastające cmentarz i jego okolice drzewa.
O zbrodni popełnionej przez okupantów hitlerowskich w Józefowie Dużym napisałem już wcześniej. W wydarzeniach brali też udział koloniści niemieccy zamieszkujący tą i okoliczne wioski. Niewątpliwie byli wzburzeni wymordowaniem jednej z rodzin należących do ich wspólnoty. Co na pewno nie usprawiedliwia tego co co zrobili. Pozostanę jednak przy temacie cmentarza ewangelickiego, który powstał znacznie wcześniej. Okres intensywnego osadnictwa niemieckiego na Lubelszczyźnie to druga połowa XIX w. Osadnicy różnili się od ludności miejscowej językiem i wyznaniem. Zakładali więc własne cmentarze. Ten w Józefowie Dużym łatwo odnaleźć gdy zna się lokalizację miejsca wojennej zbrodni. Cmentarz znajduje się około 200 m od tego miejsca. Rozdzielają te miejsca zagajnik i rów melioracyjny. Cmentarz jest zaniedbany. To widać z daleka (jeśli wie się, że jest to cmentarz).
Potrzebowałem trochę czasu by wpaść na pomysł poszukania cmentarza ewangelickiego w tej miejscowości. Informację o mieszkających tu kolonistach niemieckich znałem już co najmniej od roku. Wspomniałem o tym w wątku poświęconym dokonanej we wsi zbrodni 18 III 1942 roku. Z ciekawości sięgnąłem do map by sprawdzić czy koloniści mieli tu swój cmentarz. Znalazłem go i na mapach WIG z lat trzydziestych (gdy jeszcze był czynny) i na mapach współczesnych geoportalu. Te drugie mapy pokazują, że do cmentarza nie da się dotrzeć jadąc bezpośrednio od zabudowań wsi. Pola przeciął rów melioracyjny. Nie zaznaczono też w tym miejscu obecności mostu. Zdecydowałem się więc na podjechanie od tyłu, przez las. Cmentarz jest teraz jego częścią. Tak wygląda od strony wsi.
Czułczyce (pow. chełmski, gmina Sawin) to przykład wsi wielokulturowej. Obok rzymskich katolików mieszkali tu prawosławni/grekokatolicy i protestanci. Były trzy świątynie i zapewne też 3 cmentarze. Jadąc od strony Okszowa zatrzymałem się widząc kępę drzew jednoznacznie kojarzącą mi się z cmentarzem. W pobliżu widoczna była wieża bardziej przypominająca cerkiew niż kościół.
Kawałek trudnej historii. Natknąłem się na niego przypadkowo. Szukając spokojnej drogi do Izbicy zwróciłem uwagę na szosę biegnącą z Trawnik do Krasnegostawu. Droga biegnie wzdłuż Wieprza i wzdłuż szosy Piaski - Zamość. We wsi Łopiennik Dolny przecina dopływ Wieprza, rzekę Łopę. Przy ruchliwej szosie z Piask do Zamościa znajdują się cmentarze z I wojny światowej (co najmniej cztery). Sięgnąłem do map by sprawdzić czy nie ma ich i przy tej szosie, którą chciałem jechać (pomijam tu znajdujący się na początku drogi cmentarz w Trawnikach). Na mapach WIG zauważyłem w pobliżu rzeki, wśród pól, zaznaczony cmentarz. Geoportal zawiera tą samą informację - to jest cmentarz. Na zdjęciach Geoportalu teren cmentarza jest porośnięty gęsto drzewami i krzewami. Pojechałem przyjrzeć się temu z bliska. A z bliska nie wyglądało to najlepiej.
Osadnicy protestanccy zaczęli przybywać w okolice Kozienic w XVIII wieku. Już wcześniej byli tu też sprowadzenia z Niemiec pracownicy miejscowej hamerni. Jednak była to niewielka grupa ewangelików. Dopiero przybysze kolonizujący kozienickie Powiśle stanowili grupę liczną choć niejednolitą. W przypadku Radomia mówi się o przewadze osadników pochodzenia niemieckiego. Podobnie było zapewne i tutaj ale na pewno byli też wśród nich przybysze z Niderlandów - dotąd istnieją wsie z "Holendry" w nazwie. Atrakcyjność Powiśla wzrosła na pewno w wieku XIX po zakończeniu prac związanych ze wznoszeniem wałów i melioracją tych terenów. Przyłożył się do tych działań mieszkaniec pałacu w Kozienicach - Iwan Dehn, a później jego spadkobiercy.