Mord w Józefowie Dużym pod Serokomlą

Wg informacji na pomniku 14 kwietnia 1940 roku Niemcy zamordowali w Józefowie Dużym pod Serokomlą 217 osób. Informacja o liczbie zamordowanych nie jest identyczna z przechowywaną w archiwum listą ofiar. Tam doliczyć się można 191 osób. Tylko nie o liczby tu chodzi, a o ludobójstwo, o działanie mające na celu eksterminację ludności polskiej przez okupantów.

Obrazek

Pokaż Martyrologia XX wieku na większej mapie

Okolice Serokomli i Adamowa od zawsze były terenami w dużej mierze porośniętymi lasami i biednymi. Od dawna też grasowały tu zbrojne bandy. Na cmentarzu w Adamowie można zobaczyć obok grobów żołnierzy z SGO "Polesie" grób policjanta poległego w 1938 roku w walce z tymi bandami.

Obrazek
Obrazek
W nocy z 13 na 14 kwietnia 1940 roku bandyci pod wodzą Pękalskiego z Horodzieży i Mazurka (imion nie znam) napadła na rodzinę kolonistów niemieckich w Józefowie Dużym. Gospodarz Adolf Kastner został podczas napadu zabity wraz z żoną, córką i dwoma synami. Pracujący u nich Polak (Roman Szyniecki) został ciężko raniony. Koloniści zawiadomili natychmiast o zdarzeniu władze niemieckie. Po południu do wsi przybyły: oddział wojska z pobliskiego Kocka, oddział Selbstschutzu, oddział Shutzpolizei. Z Łukowa sprowadzono powiatowego komendanta policji granatowej Franciszka Dobromierskiego. Licznie stawili się też uzbrojeni koloniści niemieccy. Ok. godziny 16 zaczęto zatrzymywać wszystkie osoby poruszające się drogami w okolicy. Pojmanych gromadzono na polu w pobliżu zabudowań zamordowanych Kastnerów. Około godziny 17 przybył na miejsce z Lublina zastępca głównego komendanta gestapo podpułkownik hrabia Albrecht von Alvensleben. Objął on dowództwo nad wszystkimi zebranymi oddziałami i pokierował dalszą akcją. Po rozmowie z Dobromierskim, który zapewniał go o rabunkowym charakterze morderstwa oświadczył, że wszyscy Polacy są winni.

W pobliskim Bronisławowie przywódcą kolonistów stał się liczący sobie 83 lata kolonista Gotfried Kuhn. Najpierw wskazał jako podejrzanego swojego osobistego wroga - Antoniego Kulentego - a gdy ten został już zabity starzec dając przykład innym podpalił zabudowania rodziny Zemłów. We wsi spłonęło 27 domów. Tu aresztowanych zabijano na miejscu i w drodze do Józefowa Dużego.

W Józefowie Dużym po zachodzie słońca pozwolono kobietom i dzieciom poniżej 14 lat życia wracać do domów. Musiano jednak użyć siły, ponieważ wiele kobiet nie chciało pozostawiać mężów. Z pozostałych uformowano kolumnę na której czele postawiono proboszcza z Serokomli i organistę. Tych dwóch zwolniono zaraz po interwencji Leokadii Librenc (kolonistki). W świetle reflektorów samochodowych zaczęto strzelać od tyłu do ustawionej kolumny. Ponieważ na jej przedzie nie było obstawy stojący w pierwszych szeregach zdołali uratować się uciekając. Pozostałych na miejscu rannych dobito. Wkrótce nadeszły kolejne grupy z okolicznych wsi (Bronisławów, Serokomla, Ruda). I tu oddzielono kobiety i dzieci. Mężczyznom nakazano położyć się na ziemi i po godzinie rozpoczęto ich pojedyncze zabijanie. Strzelano do leżących lub nakazywano przed zabiciem powstać. Po zakończeniu prowadzono nocne poszukiwania w okolicy uciekinierów i rannych.

Następnego dnia wykopano - na polu na którym dokonywano egzekucji - dół. Do niego złożono wszystkie ciała. Po zasypaniu teren zabronowano by nie było widać śladów. Nie obeszło się i bez rabunku w domach i gospodarstwach pomordowanych.

W miejscu kaźni stoją dziś krzyż i pomnik.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ciała pomordowanych w roku 1956 ekshumowano i przeniesiono na cmentarz w Serokomli. Tu spoczęły w 16 mogiłach zbiorowych.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Tydzień po zamordowaniu Kastnerów, policja granatowa odzyskała część zrabowanego przez bandytów mienia Kastnerów. Przekazano je zamężnej córce kolonistów. Wkrótce też ujęto sprawców napadu. Zostali oni wysłani do obozu karnego.

Po wojnie Gotfried Kuhn został aresztowany i zmarł w więzieniu w Siedlcach. Listy gończe rozesłano za Alvenslebenem i kilkudziesięcioma kolonistami. Nigdy ich nie ujęto i nie postawiono ich przed sądem.

W tekście bardzo intensywnie wykorzystywałem materiały ze strony http://www.miturak.republika.pl