Już dość długo chodził za mną ten temat. Wciąż coś mi nie pasowało. I nadal nie pasuje. Sobieszyn tak wiele Kajetanowi Kickiemu zawdzięcza ale czy Kajetan Kicki chciał obdarować akurat Sobieszyn? Z dokumentów wynika, że nie. Testament spisany 9 maja 1878 roku raz tylko wymienia nazwę tej wsi. I to po dość szczegółowym opisie kościoła, który z woli testatora miał być wzniesiony w Orłowie Murowanym.
Ponieważ życzeniem jest mojem, ażeby zwłoki moje do tego kościoła przeniesione ostatecznie zostały, przeto podziemie onegoż, powinno być stosownie urządzone, naprzykład na wzór kaplicy pogrzebowej, wystawionej przez siostrę moją, w dobrach Sobieszynie, w guberni Siedleckiej, na teraz powiecie Garwolińskim.
Kajetan Jan Kanty hr. Kicki miał dwie siostry i dwóch braci. Sam urodził się w roku 1803. Rodzice: August Kicki herbu Gozdawa i Marianna z Kowalkowskich Kicka.
Kajetan Kicki należał do Towarzystwa Osad Rolnych i Przytułków Rzemieślniczych. Organizacja to powstała w roku 1872. Istniała nieprzerwanie do wybuchu II wojny światowej. W roku 1922 zmieniła nazwę na Warszawskie Towarzystwo Patronatu nad Nieletnimi. Głównym celem było zapobieganie osadzaniu skazanych nieletnich razem z dorosłymi. W roku 1873 Towarzystwo weszło w posiadanie terenów w powiecie skierniewickim w pobliży wsi Studzieniec. W 1876 otwarło pierwszy ośrodek wzorowany na francuskiej kolonii dla nieletnich w Mettray. Działalność Towarzystwa była szeroko nagłaśniana i należało do niego wielu przedstawicieli inteligencji, właścicieli ziemskich oraz przemysłowców. Placówka w Studzieńcu realizowała nowoczesny na owe czasy program resocjalizacji młodocianych. Był to pierwszy zakład poprawczy na terenie Kongresówki. Te informacje może pomogą zrozumieć postanowienia dotyczące majątku Kajetana Kickiego zawarte w jego testamencie. Testamencie opublikowanym w prasie w lipcu 1878 roku i wzbudzającym sensację. Oto jego pierwszy akapit:
Mocno przekonany o tem, że jedynie tylko dążność ku bezwzględnemu dobru, Bogu przedewszystkiem podobać się może, że przykład życia Chrystusa Pana niemylnie nam to wskazuje, że w tym duchu zarządzone postępowanie, jest obowiązkiem każdego człowieka, a tem bardziej powinnością u kresu życia stojącego, aby się stać mogło zarówno czynem wdzięczności, przynależnej Bogu, za otrzymane w ciągu życia dobrodziejstwa, jak również aby zdołało wyjednać przebaczenie za popełnione przekroczenia, pozyskać przeto większe miłosierdzie Boskie i przebaczenie za to wszystko, w czem przeciw woli Boskiej postąpić się mogło. Nie mając żadnych ścieśniać mogących tę ostatnią wolę moją, nie posiadam bowiem potomstwa. Rodzeństwo moje jest starsze wiekiem odemnie. Brat mój w stanie zdrowia nie dozwalającym mu zajęcia się osobiście zarządzaniem majątków. Siostra moja o wiele starsza, która jednak, gdyby tego zażądać miała, może użyć dożywocia majątków ziemskich. Dalsi zaś moi krewni są to ludzie zamożni, którzy nie potrzebują zwiększenia majątkowego, użyliby go niemylnie na cele czysto światowe, potoczne, mało może tym przybytkiem zadowoleni, pozbawili by mnie możności działania w sposób zamiarom Boskim najodpowiedniej zadosyć mogący. Zapisuję zatem cały mój majątek po mnie pozostały, z zastrzeżeniami poniżej wymienionemi Instytucyi przez Rząd zatwierdzonej, tak zwanego Towarzystwa Osad Rolnych i Przytułków Rzemieślniczych. Instytucya ta bowiem mając na celu dobro przyszłości, najwięcej an teraz podobną być może, naturą swego utworu, do podążania ku bezwzględnemu dobru, do którego to celu skutecznie przyczynić się pragnę, tak przykładem, jak również i czynem. Domniemane sumienie osób w tej Instytucyi przewodniczących, oparte na dążności czysto filantropijnej, nie powinno zawieść całą swą nadzieję w nich pokładającego a żądającego jedynie tylko opieki, w całej pełni wykonywanej nad dopełnieniem wszelkich zastrzeżeń tu przywiedzionych, zanim nadwyżka dochodów z majątku pozwoli do założenia, jednej z osad pomienionej Instytucyi, której potrzeba istnienia nie może być tak nagłą, jako dla Instytucyi, już tak silną opiekę po sobie posiadającej, i do rozwoju pożądanego, i bez tej natychmiastowej pomocy, dostąpić mogącej.
Kajetan Kicki przekazał więc praktycznie cały majątek w ręce ludzi do których miał całkowite zaufanie i wierzył w ich bezinteresowność. Miał też swoje plany edukacyjne. I chciał by je realizowano w majątku orłowskim. Kościół z dość szczegółowym opisem jak i uposażenie duchownego sprawującego nad świątynią opiekę oraz pewne cechy jego charakteru. Testator wyznaczał ilość mszy za duszę jego i jego bliskich. Szczególnie ciekawy wydaje się przy tym zapis mówiący o mszy odprawianej raz do roku:
Raz jednak do roku odprawiane być powinno solenne nabożeństwo, za dusze wszystkich, którzy tylko nań przybyć zechcą, a po ukończeniu onegoż, przyjęciu przybyłych stosownym obiadem w pałacu, mniej zaś ukształconych chociażby pod rozbitym na ten cel namiotem, przyczem mocne trunki, ile możności unikane być powinne.
Sam pałac miał pełnić rolę muzeum. Na przeciw niego miał zaś powstać budynek pełniący rolę dzisiejszych Domów Kultury. Zajęcia w nim organizowane miały na celu edukację dorosłych mieszkańców majątku orłowskiego. Dla dzieci miała powstać ochronka, szkoła elementarna i zakład agronomiczny. Te dwie ostatnie placówki miały poza wiedzą ogólną przekazywać wiadomości potrzebne w zarządzaniu gospodarstwem – uprawą ziemi, hodowlą zwierząt jak i gospodarką leśną. Kajetan Kicki dostrzegał zagrożenie jakie niesie wycinanie lasów. A było ogromne zapotrzebowanie na drewno opałowe wynikające z powszechnego stosowania maszyn parowych. Dwukrotnie w testamencie pojawia się też wzmianka o walce z wadą narodową – „nieocenienia pożytku dokładności”.
Z realizacji planów edukacyjnych po myśli Kajetana Kickiego prawdopodobnie nic by nie wyszło gdyby nie Rada Zarządzająca majątkiem zmarłego. W obliczu braku zgody a może i zakazu uruchomienia zakładu agronomicznego w guberni chełmskiej Rada podjęła decyzję przeniesienia się z planami do guberni siedleckiej. Zdawano sobie już sprawę, że na przeszkodzie stoją interesy polityki narodowościowej prowadzonej przez rząd carski. Gubernia chełmska jako częściowo zamieszkała przez ludność ukraińską – uznawaną przez władze carskie za ludność rosyjską – była tam chroniona przed polonizacją. A w szkole rolniczej Kickiego dostrzegano właśnie takie zagrożenie. Gubernia siedlecka nie zmagała się z problemami etnicznymi. Tu zgodę na budowę szkoły uzyskano bez większych problemów. Tylko jak napisałem wyżej testament Kickiego nic o Sobieszynie nie mówił. Przynajmniej ten zapisany 9 maja 1878 roku. Mówił za to o bracie, którego stan zdrowia nie pozwalał na zarządzanie majątkiem. Brat ten do 1876 roku był współwłaścicielem dóbr w Sobieszynie. Zmarł jednak wkrótce po napisaniu przez Kajetana testamentu. Spadkobiercą mieszkającego w Sobieszynie Augusta był Kajetan. Majątek testatora w ostatnich miesiącach jego życia się powiększył. Ostatnią wolę musiał więc Kajetan Kicki uzupełnić o nowe zapisy. Zrobił to 21 czerwca – dzień przed śmiercią. Najważniejsze zapisy dotyczące Sobieszyna, które się teraz pojawiły to:
Dodatkowe moje rozporządzenia są następujące:
1-o. że włączam do ogólnego zapisu dobra Sobieszyn z przyległościami…
(…)
13-o. Nadto stanowię aby do kaplicy w Sobieszynie na tak zwanej „górze Modrzewjowej” były dobudowane nawy. Na co materiał przeznaczam z miejscowego majątku, a na zapłatę robotnikom przeznaczam cztery tysiące (4.000) złotych reńskich. Moim albowiem jest życzeniem, aby kaplica zamienioną była na kościół parafialny z przeniesieniem parafii z Drążgowa do miejsca wspomnianego, oraz przyłączenia do tejże parafii folwarku i wsi Blizocin, jako jeden z Sobieszynem stanowiący majątek.
Majątek w Sobieszynie był dożywotnią własnością Marii Franciszki Kickiej. W roku 1878 w miejscu dzisiejszego kościoła stała kaplica grobowa wzniesiona przez Gabrielę Kicką. W niej zapewne została ona pochowana wraz z bratem – Aleksandrem. Kajetan Kicki jak widać wyżej zlecił rozbudowę kaplicy do kościoła ale pod warunkiem przeniesienia siedziby parafii z Drążgowa do Sobieszyna. Projekt kościoła przygotował Paweł Wójcicki. Prace budowlane rozpoczęto w roku 1883 – jeszcze za życia wdowy po Kajetanie Kickim. Prace można było rozpocząć gdy pewne już było przeniesienie siedziby parafii. Jak w wielu miejscach w internecie napisano (zapewne powielając wciąż to samo źródło):
Tu, w latach 1883-1886, staraniem ks. Feliksa Majewskiego, kosztem hrabiego Kajetana Kickiego, wybudowano na Modrzewiowej Górze nowy, murowany kościół parafialny pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego.
Kim był ks. Feliks Majewski? Czy był proboszczem w Drążgowie? W roku 1892 w Sobieszynie kto inny jest proboszczem. Za to do 1906 Feliks Majewski był proboszczem w Krasnymstawie. Czy to ta sama osoba? Czy to on jest autorem książki zatytułowanej „Wizyta Pasterska Jego Excellencyi Ks. Franciszka Jaczewskiego Biskupa lubelskiego” opisującej wizytacje biskupa Jaczewskiego w 22 parafiach dekanatów: krasnostawskiego, zamojskiego, janowskiego, biłgorajskiego, tomaszowskiego i hrubieszowskiego w 1906 roku?
Skąd te pytania? Przeniesienie siedziby parafii nie jest chyba czymś łatwym do przeprowadzenia. I to w czasie gdy nie można było liczyć na współpracę władz carskich. Sprawę więc musiano prowadzić jednocześnie w Watykanie i w Petersburgu. Czy to ks. Feliks Majewski zabiegał o zgodę w Rzymie? Czy może wszystko było dziełem Rady Zarządzającej legatem Kickiego? I czy jakąś rolę w tym wszystkim spełniła wdowa po Kajetanie Kickim? Wiadomo, że dopiero po jej śmierci Rada Zarządzająca rozpoczęła inwestycje w dobrach sobieszyńskich. Budowę kościoła ukończono w roku 1886. W tym samym roku przeniesiono siedzibę parafii i konsekrowano nową świątynię.
Dalsze działania podejmowane przez Radę Zarządzającą odbiegają od testamentu. Wkrótce po śmierci Marii Franciszki realizuje Rada projekt o którym testator nie wspominał. Powstaje Stacja Doświadczalna w Sobieszynie. Ta jednostka badawcza na pewno wpisywała się w projekty Kajetana Kickiego ale nie on ją wymyślił.
Stacja rozpoczęła działalność w 1886 roku pod kierownictwem Teofila Cichockiego – puławskiego profesora.
Pozostawał wciąż niezrealizowany projekt budowy szkoły. Jak zapisał Kajetan Kicki w testamencie:
…budowla szkoły powinna być murowana, obszerność jej i na pomnożenie się ludności wyrachowana, piękna i ozdobną strukturą odznaczająca się przez odpowiednio kompetentnego znawcę projektowania, a w niej kiedy już do użytku oddaną zostanie, największa czystość i porządek zachowane.
Zaprojektował szkołę warszawski architekt Nieniewski. W 1893 roku projekt zatwierdzono i rozpoczęto budowę.
Ponieważ nie można jej było wznieść na wzgórzu wskazanym w testamencie w pobliżu Orłowa Murowanego, wyszukano wzgórze w pobliżu Sobieszyna. Nazywa się ono Brzozowa. Poza tym, że nie jest w miejscowości wyznaczonej na budowę szkoły, spełniało ono wszystkie warunki stawiane przez testatora. I spełnia nadal, choć szkoła jest już coraz mniej rolnicza. Działa od 1896 roku. A cały zespół szkolno-parkowy jest wpisany do rejestru zabytków co niestety nie jest równoznaczne z jego konserwacją.
Realia polityczne sprawiły, że realizacja zapisów Kajetana Kickiego nie była możliwa w owym czasie. Generalnie jednak starano się choć w przybliżeniu testament zrealizować. Nie wiem ile z tego zrealizowano w samych Orłowach – Murowanym i Drewnianym. Ale może w tym roku pojadę tam wreszcie zobaczyć to na własne oczy.
A co mi wciąż nie pasuje w tym wszystkim? Ano nie pasuje mi rola jaką przypisuje się w Sobieszynie samemu Kajetanowi Kickiemu. To za jego pieniądze realizowano budowę kościoła, szkoły i stacji doświadczalnej. Ale te dwie ostatnie inwestycje odbiegają od testamentu. Dodatkowo sam Kajetan Kicki nigdy jako właściciel majątku w Sobieszynie w nim nie był. Miał już 75 lat. Przeczuwał zbliżającą się śmierć. Planował przyszłość majątku orłowskiego. Panem w Sobieszynie może nie był nawet 2 miesiące. Może to są tylko nieistotne szczegóły zmieniające rzeczywistą historię w legendę? Lubimy legendy