Coś powstaje poza blogiem (1)

Zamiast tłumaczenia się z nieobecności mogę pochwalić się zakończonym pierwszym rozdziałem opracowania. Jeszcze być może się zmieni. Ale na razie czekają kolejne rozdziały. Dla niezorientowanych w temacie: opracowanie dotyczyć ma społeczności żydowskiej Puław w okresie międzywojennym. Rozdział pierwszy dotyczy ogólnie Puław. Publikacja na papierze prawdopodobnie nie nastąpi – za mało czasu minęło od wydania opracowania Jarosława Batora.

Można klikać, można czytać.

Czegoś tutaj nie rozumiem

Przeglądając zasoby internetowe poświęcone bitwom partyzanckim z okresu maj – czerwiec 1944 na Lubelszczyźnie zostałem zaskoczony ocenami autorów wpisów na temat tych bitew. Są w tym ślady… manipulacji informacją, a może tylko błędów?

Jako przykład wezmę bitwę pod Rąblowem. W Wikipedii napisano o:

olbrzymiej dysproporcji liczebnej i zbrojnej walczących stron

Co do uzbrojenia nie mam żadnych zastrzeżeń ale „olbrzymie dysproporcje liczebne”? Zestawienie sił mówi o 900 partyzantach i 2000 żołnierzy z nimi walczących.

Umiejętne prowadzenie walki w systemie obrony okrężnej, z doskonałym wykorzystaniem specyfiki terenu, pozwoliło ocalić przeważającą większość stanu osobowego oddziałów oraz sprzętu, przy jednoczesnym zadaniu wrogowi wielokrotnie dotkliwszych

A jakie były to straty? 90 poległych i rannych partyzantów oraz 100 poległych i rannych ich przeciwników. W tekście pojawia się też liczba 300 poległych i rannych żołnierzy niemieckich wg oceny partyzantów. Może tu pies jest pogrzebany ponieważ Moczar lata całe pracował nad gloryfikacją tej bitwy?

Bitwa pod Rąblowem przeszła do historii, jako rzadki przykład możliwości współdziałania na polu walki, pomiędzy AL i AK – formacjami skonfliktowanymi, zarówno politycznie jak i ideowo

Kolejne zdanie przeniesione z publikacji z innej epoki: w bitwie brały udział jeden pluton AK i jeden pluton BCh.

Do ocen tej właśnie bitwy sięgnąłem nie przypadkowo. Właśnie informacje o bitwie na Porytowym Wzgórzu wydawały mi się dziwne. Od lat (tych komunistycznych) wbijano mi do głowy, że była to zwycięska bitwa partyzantów. Tak jak ta pod Rąblowem. Sukces? Wydostanie się z okrążenia. W czerwcu 1944 roku jest to taki dziwny ciąg wydarzeń z którego wyrwano jedną bitwę i nazwano ją zwycięską. Ale zanim do niej doszło wydarzyło się coś wg mnie istotnego – do Lasów Janowskich przechodzą oddziały partyzanckie z Lasów Lipskich. Skoncentrowane mogą się skutecznie bronić ale też można je dokładniej zniszczyć. I wygląda na to, że taki był cel Niemców – zniszczenie partyzantów przez wcześniejsze ich skupienie w jednym miejscu. Ostateczne uderzenie zadano w Puszczy Solskiej do której przedostali się „zwycięzcy” z Porytowego Wzgórza.

Może popełniam błędy w rozumowaniu. Nie mam przed sobą całej literatury tematu. Po prostu czytam co mi Google znalazły i zastanawiam się dlaczego akurat Wikipedia, encyklopedia która dla wielu młodych ludzi jest niemal wyrocznią, zawiera tak wiele błędnych ocen choć podaje przeczące im fakty?

Mit założycielski Puław?

Władimir Toporow miał twierdzić, że każde miasto ma swój mit założycielski. Jak to jest w przypadku moich Puław?

W Wikipedii zapisano:

Pierwsza osada w miejscu zajmowanym obecnie przez Puławy została założona na początku XVI w. i obsługiwała przeprawę przez Wisłę.

Od 2. połowy XVII w. Puławy znajdowały się w posiadaniu Lubomirskich. Marszałek wielki koronny Stanisław Herakliusz Lubomirski w latach 1676-1679 wybudował tutaj swoją letnią rezydencję. Jego córka Elżbieta w 1687 r. wniosła Puławy jako wiano do małżeństwa z Adamem Mikołajem Sieniawskim, późniejszym hetmanem wielkim koronnym. Jego sympatia dla Augusta II Mocnego sprowadziła na Puławy w 1706 r. zniszczenia podczas tzw. "drugiego potopu szwedzkiego".

W 1731 r. córka Sieniawskiego Maria Zofia wyszła za mąż za wojewodę ruskiego Aleksandra Augusta Czartoryskiego. Od tego momentu Puławy na 100 lat stały się własnością familii, jak określano wtedy rodzinę Czartoryskich. W tym czasie miejscowość przeżyła swój złoty wiek. W 1761 r. syn Augusta, Adam Kazimierz, poślubił Izabelę Flemming, jedyną dziedziczkę majątku po podskarbim wielkim litewskim Janie Jerzym Flemmingu. W 1784 r., po śmierci Augusta, Adam i Izabela przenieśli się do Puław. W ciągu następnych lat powstało tutaj konkurujące ze stolicą centrum życia kulturalnego i politycznego. Miejscowość zyskała przydomek Polskie Ateny. Na dworze puławskim przebywali niemal wszyscy znani przedstawiciele epoki: Grzegorz Piramowicz, Franciszek Dionizy Kniaźnin, Julian Ursyn Niemcewicz, Adam Naruszewicz, Jan Paweł Woronicz, Franciszek Karpiński, Franciszek Zabłocki, Jan Piotr Norblin, Marcello Bacciarelli, Kazimierz Wojnakowski. Okres rozbiorów przyniósł dla Puław kolejne zniszczenia. W odwecie za wsparcie udzielone Kościuszce przez Czartoryskich w 1794 r. wojska rosyjskie zniszczyły puławską rezydencję i splądrowały okoliczne wsie.

Odbudowę rozpoczęła w 1796 r. księżna Izabela. Wykorzystała przy tym talent architekta Piotra Aignera, przebudowując nie tylko rezydencję, ale też wznosząc szereg budowli ogrodowych w przylegającym do pałacu parku. W jednej z tych budowli, w Świątyni Sybilli, w 1801 r. księżna założyła pierwsze w Polsce muzeum, gromadzące pamiątki narodowe.

Koniec złotego wieku Puław przyniosło Powstanie listopadowe. Tu pułkownik Juliusz Małachowski dokonał brawurowego napadu na koszary rosyjskie, a także w dniu 2 marca 1831 roku rozegrała się zwycięska bitwa pod Puławami.

Po upadku powstania Czartoryscy zostali zmuszeni do emigracji, a majątek uległ konfiskacie. Puławy stały się spokojną, prowincjonalną miejscowością. W roku 1842 dla zatarcia śladów polskości, władze rosyjskie przemianowały Puławy na Nową Aleksandrię. Zapoczątkowany został rozwój placówek naukowo-oświatowych. Kolejno tworzono: w 1844 r. Instytut Wychowania Panien; w 1862 r. Instytut Politechniczny i Rolniczo-Leśny, zamknięty po upadku Powstania styczniowego; w 1869 r. Instytut Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa.

W 1906 r. Puławy otrzymały prawa miejskie. W następnym roku do miasta włączono pobliskie wsie: Mokradki oraz Puławską Wieś. W roku 1915 miasto opuściły wojska rosyjskie, potem austriackie. W czasie I wojny światowej Puławy doznały znacznych zniszczeń. W okresie międzywojennym zaczął rozwijać się przemysł, oprócz tego w miejsce dawnego Instytutu Rolniczego, utworzono Państwowy Instytut Naukowy Gospodarstwa Wiejskiego. Powierzchnię miasta powiększono w 1934, przyłączając do niego Włostowice, Rudę Las, Rudę Czachowską oraz Wólkę Profecką. Rozwój miasta przerwał wybuch II wojny światowej, w której zginęła trzecia część mieszkańców.

W 1944 roku Puławy zostały zdobyte przez Armię Czerwoną i przez współdziałających z nią żołnierzy Armii Krajowej.

24 kwietnia 1945 roku zgrupowanie organizacji Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość pod dowództwem Mariana Bernaciaka ps. Orlik rozbiło miejscowy Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.

Powojenną historię zdominowała decyzja o budowie Zakładów Azotowych, podjęta przez polskie władze w 1960 r. Po tej dacie nastąpił znaczny wzrost liczby ludności, zmienił się także charakter miejscowości. Z małego miasteczka Puławy stały się miastem przemysłowym.

Na stronie internetowej Urzędu Miasta w Puławach:

Puławy powstały na początku XVII wieku jako niewielka osada handlowo-rybacka położona u przeprawy przez Wisłę. W latach 1671-76 Stanisław Herakliusz Lubomirski, marszałek wielki koronny, zaczął wznosić na stromym skraju wiślanej skarpy obronny pałac, zaprojektowany przez znanego architekta Tylmana z Gameren. W 1702 roku Puławy stały się własnością rodziny Sieniawskich. W czasie wojny północnej w 1706 roku wojska szwedzkie dowodzone przez króla Karola XII przeprawiły się przez Wisłę i spaliły osadę.

Odbudowę i przebudowę osady pałacowej podjęła Elżbieta Sieniawska i jej córka Zofia, żona Augusta Czartoryskiego. W ten sposób Puławy przeszły w ręce rodu Czartoryskich. To za sprawą tego rodu Puławy stały się znanym ośrodkiem życia politycznego i kulturalnego kraju, zyskując miano „Polskich Aten”. Na dworze księcia Adama Czartoryskiego (syna Augusta) i jego żony Izabeli z Flemmingów przebywali wybitni twórcy i artyści tacy jak: Grzegorz Piramowicz, Franciszek Dionizy Kniaźnin, Julian Ursyn Niemcewicz, Jan Paweł Woronicz, Franciszek Zabłocki i wielu innych. Za sprzyjanie powstaniu Tadeusza Kościuszki caryca Katarzyna II ukarała Czartoryskich spustoszeniem Puław przez wojska carskie. Po powstaniu księżna Izabela podjęła decyzję o odbudowie i znacznej rozbudowie parku. Powstał wtedy Dom Gotycki, Świątynia Sybilli, Brama Rzymska oraz Kaplica wzorowana na rzymskim Panteonie. Pomysłodawcą wszystkich budowli powstałych w tamtym czasie na terenie osady był architekt Chrystian Piotr Aigner. Po upadku powstania listopadowego w 1831 roku dobra puławskie zostały skonfiskowane przez rząd carski, a w 1845 roku Puławy przemianowano na Nową Aleksandrię. W 1862 roku w Puławach powstał Instytut Politechniczny i Rolniczo-Leśny, przemianowany w 1869 roku na Instytut Gospodarstwa Wiejskiego i Leśnictwa, który pod nazwą Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa istnieje do dziś. W ten sposób Puławy stały się ważnym ośrodkiem naukowym; tradycję tę wciąż kontynuują liczne instytucje naukowo-badawcze. W roku 1906 Nowa Aleksandria uzyskała prawa miejskie. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku nazwę miasta ponownie zmieniono z Nowej Aleksandrii na Puławy.

W czasie I wojny światowej wojska rosyjskie wybudowały w Puławach drewniany most na Wiśle, który został zniszczony w 1939 roku i odbudowany w pierwszych latach po wojnie. W czasie II wojny światowej w 60% zniszczona została zabudowa miasta. Wraz z decyzją o ulokowaniu w Puławach kombinatu chemii ciężkiej rozpoczął się okres intensywnego rozwoju gospodarczego miasta. Już w okresie międzywojennym Puławy stały się ważnym ośrodkiem naukowym (na bazie utworzonego przez władze carskie w 1869 roku Instytutu Politechnicznego i Rolniczo-Leśnego). Aktualnie miasto jest siedzibą wielu placówek naukowych o znaczeniu ogólnopolskim: Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa, filii Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa, Państwowego Instytutu Weterynaryjnego, Instytutu Nawozów Sztucznych, Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii. Gospodarczy charakter Puław wyznacza działalność Zakładów Azotowych „Puławy” SA – największego polskiego wytwórcy nawozów azotowych, melaminy i kaprolaktamu.

W Puławach toczy się także bogate życie kulturalne. Obok wielu imprez lokalnych i regionalnych znalazły tu swoje miejsce cyklicznie odbywające się imprezy o ugruntowanej renomie, znane w kraju i za granicą takie jak: Ogólnopolskie Puławskie Spotkania Lalkarzy, Międzynarodowe Warsztaty Jazzowe, Międzynarodowe Warsztaty Muzyki Kameralnej czy Ogólnopolski Konkurs Tańców Polskich „O Pierścień Księżnej Izabeli”.

Jak widać najwięcej miejsca poświęcono Czartoryskim i ich pałacowi. Życie kulturalne i polityczne toczyło się w pałacu, który był letnią rezydencją książąt Czartoryskich. Zimę spędzali w Warszawie. Jaki był ich sprawczy udział w powstaniu miasta? Czy podobny do również zmitologizowanego Muzeum Czartoryskich? Muzeum jak wiadomo było instytucją prywatną. Jego powstanie ma związek z ideami oświeceniowymi jednak niewielu kolekcjonerów decydowało się na tworzenie instytucji publicznych udostępniających ich zbiory szeroko pojętemu społeczeństwu. Pierwszy był Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Lwowie. Zbiory Czartoryskich udostępniono publicznie dopiero po 1876 r. Do tego czasu najpierw były przeznaczone dla elitarnej grupy dopuszczanej przez Czartoryskich do Muzeum w puławskim parku, a po powstaniu listopadowym zbiory uległy rozproszeniu. Dopiero wnuk kolekcjonerki odtworzył kolekcję i ją udostępnił w Krakowie. Ale miało być o Puławach…

Sama wieś Puławy istniała jeszcze na długo przed powstaniem pałacu. Zamieszkiwali ją ludzie związani w większości z Wisłą. W pobliżu znajdowała się przeprawa przez rzekę. Po drugiej stronie rzeki znajdował się Jaroszyn ze swoją starą parafią, która długo sięgała i na puławską stronę Wisły. Do czasu utworzenia parafii we Włostowicach. Same Włostowice jak zapisano w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich także rozwijały się przy przeprawie przez Wisłę. W tym samym Słowniku w haśle "Puławy" można odnaleźć ślad legendy o posiadanych niegdyś przez Włostowice prawach miejskich. Puławy stały się więc dla starszych Włostowic osadą konkurencyjną. Ostatecznie rozrastające się Puławy wchłonęły najpierw Mokradki oddzielające je od Włostowic, a ostatecznie też i same Włostowice. Działo się to już w wieku XX.

Oczywiste wydaje się, że przyczynić się do rozwoju miejscowości można wspierając jej rozwój. Np nadając jej przywilej odbywania jarmarków, brukowanie ulic, tworzenie instytucji publicznych. Tu Czartoryscy jakby stawiali opór. Wybrukowali co prawda drogę wspinającą się na skarpę wiślaną biegnącą w pobliżu ich kaplicy ale już na jarmarki się nie zgadzali. Prawo ich urządzania osada otrzymała w okresie Księstwa Warszawskiego od Fryderyka Augusta I. Mieli Czartoryscy udział w powstaniu w Puławach szpitala. To oni sfinansowali budowę lazaretu. Chorymi zajmował się nadworny lekarz Czartoryskich Karol Kitthel. Był to początek XIX wieku. Większość chorych na co dzień pełniła funkcje służebne związane z funkcjonowaniem dworu. Opieką otoczono także mieszkańców okolicznych dóbr należących do Czartoryskich. Trafiali tu także ranni żołnierze podczas kampanii 1809 roku i podczas powstania listopadowego.

Rozwój miejscowości to także wspieranie handlu, rzemiosła i przemysłu. Tu jednak Czartoryscy ewidentnie prezentowali inny sposób myślenia. Interesował ich rozwój w skali szerszej niż osada przypałacowa z której wyrosło obecne miasto. Dlatego sprowadzeni z Saksonii rzemieślnicy osiedli w Końskowoli. Końskowola od wieków pełniła ważną funkcję centrum administracyjnego całego klucza końskowolskiego do którego należały także Puławy. Była największą i najludniejszą osadą w całym kluczu. W niej funkcjonowała też najstarsza w kluczu gmina wyznaniowa żydowska, której podporządkowana była gmina (kahał albo raczej przykahałek) we Włostowicach i w Puławach (istniały dwa jednocześnie? informacja o nich pochodzi z 1765 roku). Gdy Żydzi chcą się osiedlić w Puławach otrzymują na to zgodę i zostaje wyznaczony dla nich teren w pobliżu targowiska. A Saksończycy z Końskowoli odchodzą do Białegostoku. Na wniosek Rządu Królestwa Polskiego w sprawie nadania praw miejskich Adam Jerzy Czartoryski w 1824 roku odpowiedział negatywnie odkładając tą sprawę na 6 lat. Nawet uruchomienie przez Czartoryskich papierni w nabytym w XIX wieku Celejowie nie poprawia sytuacji. Produkcja nie przynosi spodziewanych dochodów. W 1830 r. miała w Puławach powstać pierwsza drukarnia. I zaraz wybucha powstanie listopadowe rozpoczynające w dziejach Puław okres stagnacji.

Przed 1888 rokiem o osadach powiatu nowo-aleksandryjskiego (puławskiego) napisano w Słowniku geograficznym:

…miast we właściwym znaczeniu słowa nie ma w powiecie. Kazimierz był miastem w przeszłości; Puławy, Końskowola, Kurów, Opole i inne miasteczka są to właściwie wsie z targami, centra wielkich dóbr, niemające ani w przeszłości ani obecnie cech miejskich.

Dalszy rozwój Puław związany był nadal z pałacem. Okres stagnacji to czas od konfiskaty dóbr należących wcześniej do Czartoryskich do czasu gdy z Marymontu do Puław przeniesiono Instytut Politechniczny i Rolniczo-Leśny. Powstanie tak dużej instytucji do której wciąż z całego Imperium napływali nowi wychowankowie dało impuls gospodarczy potrzebny rozwojowi osady i przekształceniu jej w miasto. Jest to czas po 1862 roku. Mit powstanie miasta odsuwa w czasie i posila się legendą o polskich Atenach, które były udziałem nielicznych i z reguły przebywających w Puławach przelotnie arystokratów (nie koniecznie herbowych). Tymczasem ośrodek miejski powstaje znacznie później i Czartoryscy nie mają wpływu na jego rozwój. Władze carskie nadały obecny kształt dawnemu centrum miasta przenosząc targowisko w miejsce obecnej hali targowej. Powstają cmentarze w Puławach przy ulicach Piaskowej i Dęblińskiej zastępując dawne położone we Włostowicach. W Puławach także umieszczono siedzibę władz powiatowych przyspieszając postępującą degradację roli Kazimierza Dolnego i Końskowoli. Można więc powiedzieć, że na rozwój miasta miały istotny wpływ decyzje Aleksandra Wielopolskiego i władz carskich. Po Czartoryskich pozostały tylko legenda ich dworu i sam budynek pałacu wraz z parkiem. Ale to Czartoryscy są mitycznymi założycielami miasta.

Abstrakcje

Tomasz Venclova napisał:

Jeśli stoję przed wyborem: naród czy prawda, naród czy wolność, wybieram prawdę i wolność.

Henryk Sienkiewicz:

Biada narodom, które kochają więcej wolność niż ojczyznę!

Napis nad wejściem do Muzeum Narodowego w Afganistanie:

Naród istnieje, dopóki istnieje jego kultura.

Ale czym jest naród? Definicji jest wiele. Każdą z nich można uznać za słuszną i jedyną. Można też nimi żonglować i oskarżać kogoś o zdradę narodu. Naród nie jest bytem. Nie daje się o nim napisać tekstu w stylu:

Koń jaki jest, każdy widzi.

Próby definiowania podejmowane były od dawna. Romantycy pisali o wspólnocie ducha. Narodowcy mówią o wspólnocie etnicznej. Gdzieś między nimi mieści się pojęcie narodu kulturowego. Istnieje też pojęcia narodu państwowego. Tu sięgnę po cytat ze "Spowiedzi" Calka Perechodnika. Autor nie mogąc studiować na Uniwersytecie Warszawskim (z powodu swojego żydowskiego pochodzenia) wyjechał studiować do Tuluzy we Francji:

W 1935 roku trudno było mi wytłumaczyć przeciętnemu Francuzowi różnicę między vrai polonais a juif polonais i citoyen polonais. Uważali oni, że nie ma żadnej różnicy między tymi dwoma pierwszymi definicjami, które sprowadzają się do jednego mianownika: citoyen polonais.

  • vrai polonais – prawdziwy Polak
  • juif polonais – Żyd polski
  • citoyen polonais – obywatel polski

Perechodnik po uzyskaniu dyplomy inżyniera powrócił do Polski i stawił się przed komisją wojskową:

Dostałem kategorię "A", ale ponieważ Polska była na tyle silnym mocarstwem, miała taką potężną armię, tylu wykształconych i dyplomowanych inżynierów-oficerów, moja osoba okazała się zbyteczna.

Zresztą co tu owijać w bawełnę, dano mi "nadliczbówkę" – mnie, mojemu bratu, również inżynierowi, moim wszystkim kolegom Żydom z wykształceniem średnim oraz wyższym – a to dlatego, że nie chciano mieć oficerów Żydów w Armii Polskiej.

W Polsce nie funkcjonowało pojęcie narodu państwowego i nie trzeba było tłumaczyć różnic pomiędzy tymi pojęciami trudnymi do rozróżnienia we Francji. Czy więc kultura może łączyć Polaków w jeden naród? Johann Herder w XVIII w. napisał:

Nie ma nic bardziej nieokreślonego niż słowo kultura.

Ale próbowano zdefiniować kulturę (tak jak i "naród"). Edward Taylor utożsamiał ją z cywilizacją. Część definicji umieszczono w Wikipedii. Ogólnie jednak "kultura" to coś więcej niż "naród". Kultura może być wspólna dla kilku narodów. Np. kultura łacińska. Istnieją tu różnice językowe, a te mają źródło w różnicach etnicznych, plemiennych. Mówi się jednak o kulturze wysokiej. Wiązanie wyznania z narodem prowadzi na manowce. Religie bowiem nie mieszczą się w granicach politycznych i językowych. Wspólna dla katolików łacina nie jest powszechnie znana i używana. A nawet rozprzestrzenienie religii nie jest równoznaczne z jej powszechnością. Dopiero podczas kontrreformacji miało dojść do gruntownej chrystianizacji włościan zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej. To dość późno biorąc pod uwagę datę chrystianizacji Państwa Polskiego. I czy akurat włościanie byli nosicielami kultury? Także tej narodowej? To nawet nie była ludność wolna. Zanim pojawił się carski ukaz uwłaszczeniowy chłop inaczej rozumiał pojęcie wolności niż mieszczanin czy ziemianin. W 1807 roku poddaństwo zlikwidowano na Suwalszczyźnie i tam odrodziła się kultura narodowa oparta na kulturze zachowanej przez włościan. Była to kultura narodowa litewska. Litewskie warstwy wyższe uległy bowiem polonizacji. Podobnie było w Czechach. Tam warstwy wyższe ulegały germanizacji. Rodzące się ruchy narodowe rozpoczęły najpierw walkę o zachowanie języka. To samo dotyczyło polskich włościan w Kongresówce, którzy starli się z postępującą rusyfikacją. Czyżby więc język był podstawą na której buduje się pojęcie narodu etnicznego czy kulturowego?

Timothy Snyder w książce "Rekonstrukcja narodów. Polska, Ukraina, Litwa, Białoruś 1569-1999" opisał zabiegi jakie czyniono by zachować język ulegający wpływom zewnętrznym. Czesi wprowadzili reformę pisowni by odejść od wzorów niemieckich. Wzorując się na tej reformie wprowadzono zmiany w języku litewskim (by odejść od wzorów polskich). T. Snyder tak o tym napisał:

Litewskie zapożyczenia z języka czeskiego zakrawały na ironię, i to z czterech przyczyn. Po pierwsze: w średniowieczu, przed połączeniem Polski z Litwą, polski stał się językiem pisanym właśnie pod wpływem języka czeskiego. Polski, który przeniknął do W. Ks. Litewskiego w czasach nowożytnych zapisywano zatem na wzór języka staroczeskiego.. Kilkaset lat później znaki fonetyczne, kopiowane przez nowoczesnych działaczy litewskich, zostały wymyślone przez nowoczesnych Czechów, pragnących by ich język mniej przypominał niemiecki. Po tej reformie nowoczesny język czeski zaczął też mniej przypominać polski, ponieważ ten zachował elementy ortografii staroczeskiej. To właśnie ów niezamierzony uboczny skutek czeskiej reformy, nad którą część czeskich pansłowian ubolewała zresztą, tak bardzo zauroczył Litwinów, gdyż ich głównym przeciwnikiem była kultura polska.(…)

Po drugie: ponieważ Rosja zakazała używania alfabetu łacińskiego w drukach litewskich, Litwini nie mogli w Wilnie posługiwać się żadnym ze wspomnianych systemów ortograficznych. Korzystali zatem z czeskich liter, by pisać w (mniej lub bardziej zreformowanym) języku litewskim, poza granicą niemieckich Prus Wschodnich. Ortografia wymyślona po to, by ograniczyć wpływy niemieckiej kultury, zatoczyła zatem wielkie koło i trafiła na powrót do Niemiec. Jednak tu pojawił się jeszcze głębszy paradoks. Po trzecie bowiem: wśród wprowadzonych do litewskiego czeskich rozwiązań ortograficznych znalazło się zastąpienie "sz" i "cz" literami "š" i "č". Inną reformą, zaproponowaną przez niemieckiego językoznawcę Augusta Schleichera, było porzucenie polskiego "ł" i używanie "v" zamiast polskiego "w". I ostatecznie to Niemiec dostarczył części rozwiązań, które miały w imperium rosyjskim osłabić związek języka polskiego z litewskim. Po czwarte: oczywiście norma niemiecka, która przede wszystkim przeraziła czeskich nacjonalistów, powstała w reakcji na wpływy francuskie. Co więcej, filologiczne zainteresowanie kształtem języka litewskiego było samo w sobie częścią romantycznego zwrotu w nauce niemieckiej i stanowiło odpowiedź na rewolucję francuską.

Może języki nie ale ortografia najwyraźniej ma związek z kulturą. I to kulturą rozumianą szerzej niż tylko kultura narodowa. Łącznikiem wspólnoty narodowej jest tradycja. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednak tradycja składająca się na historię państwa nie jest elementem tradycji wiejskiej. Nie bez powodu w arkuszach spisowych umieszczano kategorię "tutejszy" obok kategorii narodowościowych. Poczucie tożsamości narodowej wychodzi daleko poza małą wspólnotę wiejską. Sięga poza najbliższe osady i miasta. Analizując arkusze spisowe "tutejszym" też przypisywano narodowość. Kryterium pomocniczym w Rosji carskiej było wyznanie. Ale i Feliks Rapf opisując swoją ucieczkę z niewoli bolszewickiej (przedzierał się przez Puszczę Białowieską) rozróżniał ludność na podstawie wyznania. Katolicy to byli dla niego Polacy. Snyder twierdzi, że Łemków i Bojków w objęcia nacjonalistów ukraińskich pchnęli polscy nacjonaliści. I pewnie ma rację. Budzeniem świadomości narodowej trudniła się inteligencja. Język narodów ulegających długo wpływom kultury polskiej jak i rosyjskiej przyjęto od ludu, który nie uczestnicząc wcześniej w kulturze wysokiej zachował język nie skażony naleciałościami obcymi. "Lud" ten, długo izolowany od kultury "wysokiej" teraz od niej musiał przejąć tradycję narodową. Narzędziem mogła być – i była – edukacja. W ten sposób większość (włościanie to około 70% mieszkańców ziem dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów) została zasymilowana przez mniejszość. Głównie dzięki językowi, który większość przechowała. Asymilacja grup odmiennych językowo nie była zadaniem łatwym i z reguły – będąc przymusem – nie udawała się. Mniejszość, uczestnicząca w kulturze wysokiej, w momencie budzenia się świadomości narodowej musiała dokonywać wyborów. Tak było np. w rodzinie Szeptyckich. Podobnych wyborów dokonywali ziemianie w Litwie. Najbliżsi krewni stawali po dwóch stronach granicy, tak jakby przynależność narodowa była sprawą wolnego wyboru. Inaczej wyglądało to w przypadku polskiej tożsamości narodowej. Tutaj język kultury wysokiej musiał być upowszechniony wśród włościan razem z tradycją narodową. Czym jest więc "naród"? Nadal nie wiem. Ale zainteresowało mnie rozróżnienie "nacjonalizmu" i "szowinizmu" jakiego dokonała Alina Cała w książce Żyd – wróg odwieczny? Antysemityzm w Polsce i jego źródła. Nacjonalizm i szowinizm różni nie ideologia tylko pomysły na urządzenie państwa. Nacjonalizm daje przewagę jednej grupie etnicznej nad innymi. Jej oddaje władzę, a co za tym idzie – zapewnia jej wyższą pozycję społeczną. W stosunku do pozostałych grup w państwie nacjonalizm stosuje asymilację lub przyznaje im pewną autonomię. Szowinizm różni się od nacjonalizmu stosunkiem do tych innych grup. Dyskryminuje je i nie dopuszcza do asymilacji. Naród widzi jako wspólnotę biologiczną. Ten obraz nacjonalizmu pasuje mi do koncepcji "narodu szlacheckiego" w którym narodem uprzywilejowanym jest warstwa społeczna legitymująca się szlacheckimi herbami.

Jeszcze sobie tej abstrakcji narodowej i kulturowej nie poukładałem. Zapisałem by jeszcze kiedyś do tego tematu wrócić.

=-=-=-=-=
Powered by Blogilo

Handlarz wędrowny

Memoriał Komitetu Giełdowego z 1886 r. sporządzony na zlecenia władz carskich, rozdział II zatytułowany Jaki związek zachodzi między kwestią żydowską a stanem handlu i przemysłu? Fragment z: Sławomir Mańko, Polski ruch ludowy wobec Żydów (1895-1939), Warszawa 2010, s. 85-86. Autor powołuje się na dzieło w którym Memoriał opublikowano w formie obszerniejszej: A. Eisenbach, Z dziejów ludności żydowskiej w Polsce w XVIII i XIX wieku. Studia i szkice, Warszawa 1983

Żydzi po wsiach występują nie tylko jako sprzedawcy, lecz i jako kupujący, nadając wartość handlową takim produktom wiejskim, które bez pośrednictwa tego drobnego handlu nie znajdowałyby zbytu, zgoła nie przedstawiałyby wartości. Tak np. włościanin nie może dla sprzedania paru mendli jaj udawać się do miasta, lecz sprzedaje je na miejscu Żydowi, który skupuje po trochu znaczniejsze ilości i odstawia je do miasteczka, skąd handlarz hurtowy wywozi wywozi je na rynki miejscowe i zagraniczne.. Produkcyjność tego pośrednictwa Żydów-drobnych handlarzy jeszcze bardziej na jaw występuje w zakupie przedmiotów, które byłyby pozbawione wszelkiej wartości bez tego pośrednictwa pomiędzy gospodarstwem domowym ludu wiejskiego a przemysłem wytwórczym.. Szmaty, kości kuchenne, skóry ze zniszczonego obuwia, stare żelazo, szkło potłuczone itp. nie miałyby po wsiach naszych, jak nie mają w wielu okolicach Cesarstwa, najmniejszej wartości, gdyby nie Żyd-handlarz, który w pewnych odstępach czasu objeżdża wioski i skupuje wszystkie te przedmioty, płacąc za nie tu i ówdzie po parę groszy, a następnie zwozi je do miast i sprzedaje w większych partiach odpowiednim zakładom przemysłowym. Zbieraniem i zwożeniem przedmiotów o tak niskiej wartości może oczywiście zajmować się tylko taki pośrednik, który zadowala się mizernym bardzo zarobkiem, stanowiącym w rzeczywistości zapłatę za jego osobistą pracę. […] Zajęciem, któremu po wsiach naszych oddają się wyłącznie Żydzi, jest pacht gospodarstwa mlecznego w majątkach ziemskich. Prowadzenie handlu nabiałem na własną rękę przez właścicieli ziemskich stanowczo im się nie opłaca, żadna zaś inna warstwa ludności krajowej prócz Żydów nie wykazała zdolności do zajęcia się tą pośledniego znaczenia gałęzią gospodarstwa wiejskiego.[…] Żyd-pachciarz jest zarazem dostawcą różnych przedmiotów potrzebnych dla dworu i kupcem na wszelkie drobne produkty gospodarstwa wiejskiego, jak np. ptactwo domowe, jaja, itp. Stał się on niezbędnym w kraju naszym czynnikiem składowym życia wiejskiego, nie mającym odpowiedniego na swe miejsce zastępcy. Co się zaś tyczy stosunków jego z włościanami, to stosunki te, na wspólnym pożytku oparte, są zwykle jak najlepsze.[…] Innym typem Żyda, bardzo pospolicie po wsiach spotykanym, jest tak zwany sadownik, dzierżawca na czas lata sadów dworskich. Przepędza on lato w nędznym szałasie, w dzierżawionym ogrodzie, ograniczając swoje potrzeby do minimum, i pilnuje troskliwie owoców aż do czasu ich dojrzałości i zbioru, a znając dobrze drogi zbytu, jest w stanie zapewnić właścicielowi dochód znacznie większy, aniżeli ten, utrzymując ogrodnika i sprzedając sam owoce, osiągnąć może. Najlepszym tego dowodem, że wszystkie sady dworskie, niemal bez wyjątku, wydzierżawione są Żydom.

Ten drobny handlarz żydowski to postać, która najpierw znika w zaborze pruskim. Ma to związek z przemianami gospodarczymi. Powstają gospodarstwa wielkotowarowe. Na terenach dwóch pozostałych zaborów nieco później wypiera go rozwijająca się spółdzielczość. Prasa rolnicza i szkolnictwo rolnicze zastępują wiadomości o nowych technikach i maszynach rolniczych dotąd przekazywanych przez tych domokrążnych handlarzy żydowskich. Pozostała jeszcze kwestia odpadów. Ale to ma związek z potrzebami przemysłu bardziej niż z postacią drobnego handlarza.

To co dzisiaj nazywa się sprzedażą bezpośrednią nie ma wiele wspólnego z handlem prowadzonym przez kupców wędrownych. To co łączy te dwa zjawiska to docieranie bezpośrednio do klienta przez sprzedawcę. Tylko dziś jest to często kontakt tylko jednorazowy, a oferowany towar pochodzi od jednego dystrybutora i nie jest zróżnicowany. Nie ma też miejsca na handel wymienny. Techniki sprzedaży uzależniają rentowność od ilości klientów więc uzależniają sprzedawcę od czasu jaki może poświęcić jednej osobie… Czas, czas, czas. Nie. Dzisiejszy handlarz wędrowny nie ma wiele wspólnego ze swoim pierwowzorem. Klient też jest już inny. W niektórych wspomnieniach chłopskich można znaleźć i takie opowieści, że w dni targowe, gdy włościanie udawali się do miasteczka starali się omijać sklepy chrześcijan. A to z powodu drożyzny jak i traktowania takich klientów przez handlarza. Wchodząc do sklepu żydowskiego nie usłyszeli nigdy, że są "chamami". Kłaniano im się. W takim sklepie było też niemal wszystko czego potrzebowali. Warto jeszcze zacytować fragment artykułu z pisma Zagon z początku XX wieku. I ten fragment znajduje się w książce Sławomira Mańko i w pewien sposób przybliża obraz zmian społecznych po uwłaszczeniu chłopów w 1864 roku:

Dobrze pamiętam te czasy, kiedy to Żyd mówił nam: "głupi chłop", mieszczanin nazywał "chamem", a pan "bydlęciem". Teraz czasy zmieniły się na lepsze: Żyd mówi nam "gospodarzu", mieszczanin "przyjacielu", a pan… No, pan to różnie: czasem chamem nazwie, czasem bydlęciem, a czasem "człowiekiem" – jak wypadnie.

Memoriał opisuje stan nieobecny od lat. Jest jak stare zdjęcie. Ukazuje świat, którego już dawno nie ma.