11 listopada. Marsze z flagami i hasłami. Symbole narodowe. Czerwień i biel.
Nieodłącznym elementem tego święta stało się palenie tęczy na Placu Zbawiciela w Warszawie. Może już nawet nie elementem ale gwoździem programu obchodów Święta Niepodległości. Temat tęczy odżywa przed 11 listopada. Słychać o niej na ulicach, w pracy, w domu. Że się nie podoba. Że kiczowata. Że katolicka. Że homoseksualna.
Niezależnie od tego, czy jest to znak nadziei, czy jakiś inny symbol to odbiorcy sami się do niego ustosunkowują. Nie ma znaczenia co autor miał na myśli (choć ma to znaczenie dla inwestorów). Ważne jest o czym myśli obserwator. A idący co roku podpalać tęczę myślą o seksie (Freud się kłania). Nie chodzi o to by tęcza była biało czerwona jak sugerowano na początku. „Normalna rodzina, chłopak i dziewczyna”. Już samo słowo „tęcza” jest prowokacją dla ich potrzeb seksualnych. Ale może Freud się mylił? Może w tym wypadku chodzi o coś ukrytego pod cienkimi pokładami racjonalizmu i tradycji religijnej? Może chodzi o myślenie pogańskie? O potrzebę uświęcenia początku zimy?
„Dziady” czy „święto zmarłych” to może być za mało. Na koniec zimy pali się i topi Marzannę (śmierć). Na początek zimy trzeba uśmiercić życie (tęczę). Tak można stworzyć idealną szarość. I można patrzeć na to jak Dorota Masłowska:
Można. Bo w tym kraju źle jest się wyróżniać. W tym kraju nikt na ulicę nie wyjdzie protestować przeciwko biedzie w jakiej żyje. Tu są sprawy ważniejsze: geje, pedofilia, przekręty polityków, kursy walut, ceny benzyny, korki na autostradach. Bieda nikogo nie ruszy. Bo winny jest „system”. Bo sami sobie jesteśmy winni. Bo winna jest Unia Europejska albo Rosja i jedyne co można zrobić, to stąd wyjechać.
Dawniej było szaro i ludzie pragnęli kolorów. To było tak dawno, że już mało kto o tym pamięta. Pamiętają za to, że wtedy było łatwiej o pracę. Głodu nie było.
Może dlatego, że byłem wtedy młodszy wydawało mi się, że jest nadzieja na poprawę. I była. Tylko w ten sposób uciekam od tematu zastępczego jakim jest tęcza. Od tematu, który angażuje emocje potrzebne gdzie indziej. Kanalizuje je. Daje ludziom kolejne święto związane z cyklicznością pór roku. Co roku tęcza będzie palona i odbudowywana? Co roku młodzi się wyszumią w tej ludowej zabawie mając gdzieś święto narodowe będące dla nich tylko pretekstem.