Telefonogram Heydricha

W kilku publikacjach natknąłem się na cytaty z telefonogramu Reinharda Heydricha w sprawie „kwestii żydowskiej”. Zawsze fragmenty. Raz dłuższe, raz krótsze. Chciałem całość. I dotarłem do niej. Znajduje się ona w:

Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939 – 1945, t. 1: 1939 – 1942, red. Stanisław Płoski, Lucjan Dobroszycki, Józef Garas, Marek Gettem, Leon Herzog, Andrzej Jankowski, Marian Malinowski, Warszawa 1972

Ale żeby nie odsyłać wszystkich do biblioteki zamieszczę tu kompletną treść telefonogramu z tej książki.

Cytat pochodzi ze stron 104 – 107 ww książki.

1939 wrzesień 21, Berlin
Depesza R. Heydricha do dowódców grup operacyjnych policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa informująca o wstępnych krokach w sprawie rozwiązania kwestii żydowskiej na okupowanych obszarach Polski.
T e l e f o n o g r a m
Do szefów wszystkich grup operacyjnych policji bezpieczeństwa.
Dotyczy: Problemu żydowskiego na okupowanych terytoriach.
Powołując się na odbytą w Berlinie konferencję, jeszcze raz zwracam uwagę na to, że zaplanowane łączne posunięcia (a więc ostateczny cel) muszą być utrzymywane w ścisłej tajemnicy.
Należy odróżniać:
  1. ostateczny cel (który wymaga dłuższego czasu)
  2. od etapów prowadzących do ostatecznego celu (które będą realizowane w krótkich terminach).

Planowane posunięcia wymagają jak najgruntowniejszego przygotowania zarówno pod względem technicznym, jak i gospodarczym.

Jest rzeczą oczywistą, że przyszłe zadania nie mogą być przeze mnie ustalone we wszystkich szczegółach. Następujące wskazówki i wytyczne służą jednocześnie temu celowi, by skłonić szefów grup operacyjnych do praktycznych rozważań.

I
Pierwszym założeniem prowadzącym do ostatecznego celu jest koncentracja Żydów z prowincji w większych miastach.
Należy przeprowadzić ją we wzmożonym tempie.
Należy przy tym uwzględnić różnice:
  1. między terytoriami: Gdańsk-Prusy Zachodnie, Poznań, Wschodni Górny Śląsk a
  2. pozostałymi okupowanymi terytoriami.

W miarę możności należy wymienione pod numerem 1 terytoria opróżnić z Żydów, a przynajmniej dążyć do tego, by zostali oni skoncentrowani w niewielkiej liczbie miast.

Na terytoriach wymienionych pod numerem 2 należy stworzyć możliwie mało punktów koncentracji, co ułatwi późniejsze kroki. Należy przy tym starać się o to, aby tylko te miasta wyznaczyć na punkty koncentracji, które są węzłami kolejowymi lub przynajmniej leżą przy liniach kolejowych.

Trzeba przyjąć za zasadę, że gminy żydowskie liczące poniżej 500 głów należy rozwiązać i skierować do najbliższego miasta będącego punktem koncentracji.

Dekret ten nie dotyczy obszaru działania I grupy operacyjnej, położonego na wschód od Krakowa i ograniczonego przez Polanicę, Jarosław, nową linię demarkacyjną i dotychczasową granicę polsko-słowacką. W obrębie tego terytorium należy jedynie przeprowadzić pomocniczy spis ludności żydowskiej. Poza tym należy utworzyć żydowskie rady starszych, o których mowa poniżej.

II
Żydowskie Rady Starszych
  1. W każdej gminie żydowskiej należy ustanowić żydowską Radę Starszych, którą w miarę możności należy utworzyć z pozostałych na miejscu osobistości i rabinów. Rada Starszych winna obejmować do 24 Żydów (mężczyzn), zależnie od wielkości gminy żydowskiej. Radę należy obarczyć pełną odpowiedzialnością w całym tego słowa znaczeniu za dokładne i terminowe wykonywanie wszelkich wydanych lub wydawanych poleceń.
  2. W razie sabotowania tych poleceń należy zagrozić Radom Starszych najostrzejszymi sankcjami.
  3. Rady Żydowskie winny przeprowadzić w swoich rejonach pomocniczy spis ludności żydowskiej – stosując w miarę możności podział według płci (grupy w zależności od wieku) – a) do 16 lat, b) od 16 do 20 lat i c) powyżej 20 lat oraz według głównych grup zawodowych – i w najkrótszym czasie złożyć meldunek o jego wynikach.
  4. Rady Starszych należy powiadomić o terminach i możliwościach ewakuacji oraz o trasach ewakuacyjnych. Trzeba je następnie obarczyć osobistą odpowiedzialnością za ewakuację Żydów z prowincji.
    Jako uzasadnienie koncentracji Żydów w miastach należy podawać, że według miarodajnych informacji brali oni udział w partyzanckich napadach i akcjach rabunkowych.
  5. Rady Starszych w miastach będących będących punktami koncentracji powinny być odpowiedzialne za dostarczenie odpowiednich pomieszczeń Żydom przybywającym z prowincji.
    Koncentracja Żydów w miastach będzie wymagała prawdopodobnie – z uwagi na ogólne policyjne względy bezpieczeństwa – wydania zarządzeń całkowicie zabraniających Żydom przebywania w niektórych dzielnicach miasta oraz np. opuszczania getta, przebywania poza domem wieczorem po określonej godzinie itd. – oczywiście przy uwzględnieniu potrzeb gospodarczych.
  6. Rady Starszych należy także obarczyć odpowiedzialnością za odpowiednie żywienie Żydów w czasie transportowania ich do miast.
    Nie należy zgłaszać zastrzeżeń, jeśli wyjeżdżający Żydzi zabierają ze sobą swe ruchomości, o ile jest to technicznie w ogóle możliwe.
  7. Żydom nie stosującym się do rozkazu przeniesienia się do miast należy w uzasadnionych wypadkach udzielić krótkiego terminu dodatkowego. Należy zagrozić im najsurowszymi karami, gdyby nie zastosowali się również i do tego terminu.
III
Wszelkie konieczne kroki należy z zasady zawsze podejmować w najściślejszym  porozumieniu i przy współpracy z niemieckimi władzami administracji cywilnej oraz właściwymi dla danego terenu władzami wojskowymi.
W trakcie ich przeprowadzania należy dbać o to, by zabezpieczenie gospodarcze zajętych terytoriów nie doznało szwanku.
  1. Przede wszystkim trzeba uwzględnić potrzeby armii; nie da się np. uniknąć, że początkowo trzeba będzie tu i ówdzie pozostawić żydowskich handlarzy, którzy wobec braku innych możliwości muszą koniecznie pozostać ze względu na aprowizację wojska. W tych wypadkach należy jednakże w porozumieniu z właściwymi miejscowymi niemieckimi władzami administracyjnymi dążyć do najszybszej aryzacji tych przedsiębiorstw i do kontynuowania wysiedlania Żydów.
  2. Z uwagi na ochronę interesów niemieckiej gospodarki na zajętych obszarach należy, rzecz jasna, pozostawić na razie żydowskie gałęzie przemysłu i zakłady o znaczeniu podstawowym dla życia, dla celów wojennych lub dla planu czteroletniego.
    Również w tych wypadkach należy dążyć do jak najszybszej aryzacji i do przyspieszenia ewakuacji Żydów.
  3. Należy wreszcie uwzględnić stan aprowizacji na okupowanych terenach. I tak np. należy grunty żydowskich osiedleńców oddawać komisarycznie pod opiekę sąsiadującym niemieckim lub nawet polskim chłopom w celu gospodarowania na nich – aby w ten sposób zapewnić sprzęt nie zżętego jeszcze zboża, względnie dalszą uprawę.
    Odnośnie do tego ważkiego problemu należy nawiązać kontakt z referentem do spraw gospodarki wiejskiej szefa administracji cywilnej.
  4. We wszystkich wypadkach, w których nie można pogodzić interesów policji bezpieczeństwa z jednej strony a niemieckiej administracji cywilnej z drugiej, należy przed podjęciem odnośnych poszczególnych środków powiadomić mnie jak najszybciej i czekań na moją decyzję.
IV
Szefowie grup operacyjnych winni składać mi bieżące relacje dotyczące następujących spraw:
  1. Orientacyjna liczba Żydów znajdujących się w ich rejonach (w miarę możności z uwzględnieniem podanego wyżej podziału). Należy podawać oddzielnie liczby Żydów będących w trakcie ewakuacji z prowincji oraz tych, którzy się już znajdują w miastach.
  2. Nazwy miast wyznaczonych na punkty koncentracji.
  3. Wykaz wszystkich żydowskich gałęzi przemysłowych i zakładów o znaczeniu podstawowym dla życia, dla celów wojennych i dla planu czteroletniego znajdujących się w ich rejonie.

Należy w miarę możliwości stwierdzić, co następuje:

a) rodzaj zakładów (podając również możliwości przekształcenia ich w zakłady o rzeczywiście podstawowym znaczeniu dla życia, względnie dla celów wojennych lub dla planu czteroletniego);

b) które z tych zakładów należy w pierwszym rzędzie aryzować (aby zapobiec powstaniu jakichkolwiek szkód), w jaki sposób proponuje się przeprowadzić aryzację – Niemcy czy Polacy (decyzja ta zależy od znaczenia zakładu);

c) jaka jest liczba Żydów zatrudnionych w tych zakładach (w tym zajmujących stanowiska kierownicze).

Czy zakład jest w stanie utrzymać się bez większych trudności po ewakuacji Żydów, czy też utrzymanie zakładu wymaga przydzielenia niemieckich, względnie polskich sił roboczych? W jakich rozmiarach? O ile trzeba ściągnąć polskie siły robocze, należy dbać o to, by sprowadzić je przede wszystkim z dawniejszych niemieckich prowincji, ażeby narodowość polska została tam przerzedzona. Sprawy te można przeprowadzić tylko drogą włączenia i współudziału zorganizowanych już niemieckich urzędów pracy.

V
Spodziewam się, że policja bezpieczeństwa i służba bezpieczeństwa użyje wszystkich sił dla osiągnięcia wytyczonych celów.
Sąsiadujący ze sobą szefowie grup operacyjnych winni natychmiast nawiązać kontakt między sobą celem całkowitego objęcia wszystkich wchodzących w grę obszarów.
VI
Kopie niniejszego dekretu mają otrzymać: Naczelne Dowództwo Wehrmachtu, pełnomocnik do spraw planu czteroletniego (na ręce pana sekretarza stanu Neumanna), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rzeszy (na ręce pana sekretarza stanu Stuckarta), Ministerstwo Aprowizacji i Gospodarki Rzeszy (na ręce pana sekretarza stanu Landfrieda), jak również szefowie administracji cywilnej zajętego terytorium.

Bakasza

Pochodzący z Narola rabin Metzu – Mojżesz, ułożył swoją Bakaszę. Uchodził z Polski w wyniku gwałtów podczas powstania Chmielnickiego. Jak wielu Żydów z tych, którzy uszli z życiem, znalazł schronienie na zachodzie Europy. Poniżej tekst z: J. Grzesik, Alija. Historia narodu Żydowskiego, jego rozproszenie i zgromadzenie. Biblia i fakty, Lublin 2000, s. 47-48

Polsko, Ty, która byłaś rajem,
Pierwszą byłaś dla nauki i wiedzy od dni,
w których odpadł od Judy Efraim,
Ty, któraś słynęła wiedzą umiejętną,
Teraz jesteś wygnaną i samotną wdową,
Opuszczoną jesteś przez swe własne syny.
Gdzie jest lwów schronisko, gdzie mędrcy nauki?
Gdzie mocarze, co laską szczodrze są bez miary?
Gdzie pisarze miast polskich i cnoty nadzorcy?
Gdzie jest Bóg, który sądzi i krew krwią odpłaca?
Zlituj się nad swym ludem, z rąk nas wybaw zabójców.
Wdziej na się szatę zemsty za dusze niewinne,
Które jako ofiarne barany porżnięto,
Całe gminy zniszczono, jak jednego męża.
Udziel Panie pokoju tym duszom nieszczęsnym
W wiecznym życiu, gdzie ptaki śpiewają niebieskie,
Gdzie owoc palmy kwitnie i woń swą rozsiewa,
Tam wysoko u Siebie, na Abarim szczycie.

Bakasza to błaganie, prośba.

Szlachta okoliczna

O szlachcie czynszowej wspominałem wcześniej. Wspomniał o niej też i J.I. Kraszewski w Wyjątkach ze szlachtografii, „Orędownik Naukowy” 1841, nr 36, s. 289 (podaję za D. Beauvois, Trójkąt ukraiński. Szlachta, carat i lud na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 1793-1914, Lublin 2005, s. 327)

Panowie radzi są czasem pożartować z kogoś, mieć przy sobie istotę bez konsekwencji, wygodną jak skórzana poduszka, która zda się na krzesło i pod głowę, istotę która za nich pójdzie, pojedzie, wykłóci się, napisze (jeśli potrafi), znosi im plotki z całego świata, milczy gdy milczą, uśmieje się, gdy się śmieją, pije, gdy piją i gra, gdy grają. Oni raz poświęciwszy się na życie pasożytów, umieją stać się potrzebnymi w domu zupełnie tak, jak niejeden sprzęt w pokoju, na któren właściciel prawie nie zważa, a jednak przykro by mu się zrobiło, gdyby go wyniesiono i postrzegłby ten brak zaraz.

Posesjonaci, czynszownicy, szlachta bez ziemi. W Rosji walczono z tą grupą przez lata dążąc do jej zdeklasowania i obciążenia podatkami z których zwolnieni byli panowie szlachta zweryfikowani pozytywnie przez urzędy carskie, na czele z Heroldią. W okresie nasilonej weryfikacji dochodziło do fałszowania drzew genealogicznych (co wychwycono), do wypisywania przez zgromadzenia szlacheckie dowodów szlachectwa grupowo. Machina carska powoli wszystkie te dowody weryfikowała i często odrzucała. Dochodziło do samobójstw po negatywnej weryfikacji (a przynajmniej przykład jednej szlachcianki, posesjonatki został zanotowany). W gruncie rzeczy szlachta, ziemiaństwo, dążyła do deklasacji biedoty jeszcze od czasów sprzed Sejmu Wielkiego. Teraz ten zamysł wcielili w życie Rosjanie. A kłopotliwość „posiadania” czynszowników przejawiała się w tak błahych sprawach jak płacenie podatków. Czynszownik, jako szlachcic mógł bez przeszkód podróżować, ale podatek od alkoholu płacił właściciel ziemi na której stał dom czynszownika. Chłopi, przywiązani do ziemi byli tu zdecydowanie mniej kłopotliwi.

Akcja z różnymi nasileniami trwała od początku XIX w. Momentami przygasała, kiedy indziej ruszała z kopyta. W 1838 roku Petersburg otrzymał raport urzędnika spod Żytomierza, który po raz pierwszy spotkał „szlachtę okoliczną”. Dotąd, choć pojawiała się w spisach była traktowana jako inaczej określona szlachta czynszowa. Tu do rąk ministrów trafiła definicja i tej grupy. Dokładne badanie całej tej grupy prowadzono do 1850 roku i jak zwykle w sprawach urzędowych prowadzonych w guberniach zachodnich, nie doprowadzono go do końca.

Zgłaszający swoim przełożonym odkrycie Masłow tak opisał mieszkańców okolicy:

żałosny to widok że ludzie pogrążają się w tak grubej ciemnocie, w rozpuście, nie różniąc się od miejscowego chłopstwa ani mentalnością, ani sposobem życia i nie podlegają podatkom, ani służbie rządowej, korzystając ze szlacheckich przywilejów. Chociaż przywileje te nadali polscy królowie nie mają one więcej racji bytu, ponieważ ludzie ci nic przez wieki nie dali państwu.

D. Beauvois, Trójkąt… s. 328-329

Dalej w raporcie Masłow informował o odnalezieniu pod Owruczem wioski liczącej ponad 1000 dusz w której wszyscy noszą to samo nazwisko. Wszyscy mówili językiem małorusińskim i mieli żyć biednie, godnie i czysto (z wyjątkiem zamieszkujących w kurnych chatach w lesie). To co odróżniało szlachtę okoliczną od czynszowników to posiadanie ziemi. Marna to była własność ale była.

J. I. Kraszewski opisał jedną taką wioskę pod Sernikami, liczącą 240 rodzin.

nie ma prawie ulic, każdy mieszka i buduje się gdzie chce na swoim zagonie, każda obórka w inną się stronę obraca, każdy dom gdzie indziej patrzy, każdy dziedziniec w inny bok się otwiera, prawdziwy obraz nieładu i swobody szlacheckiej. Wśród tego kafarnaum budowli, włóczą się postaci podobne wieśniakom z ubioru, a czasem z twarzy, kobiety bose, żółte, chude, dzieci półnagie – to są wszystko panowie.

J. I. Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy, t. 1 Wilno 1840, s. 53 za D. Beauvois, Trójkąt… s. 329

Ciekawe że opis tej nędznej kondycji ludzkiej autorstwa Kraszewskiego skupia się na klasie. W przypadku chłopstwa ten obraz nędzy już tak nie dziwił?
W dalszej części opisu Kraszewskiego D. Beauvois dostrzega być może ślad zaginionych gdzieś w dziejach bojarów putnych. Gdy Kraszewski zakłada ukrainizację biedoty szlacheckiej D. Beauvois pyta czy nie popełnia on błędu w swojej ocenie pochodzenia opisywanej szlachty.

Wszyscy są dziś wyznania greckiego, zabobony ich wspólne z chłopami, o których ocierają się, mimo duszy urodzonej przyjąć musieli od nich wiele mniemań i zwyczajów… szlachta mówi językiem ruskim chłopów wołyńskich, mieszając weń słowa polskie, a czasem i przysłowia stare, zabytek ich pochodzenia i ślad cywilizacji… Widok tych ludzi zajął mię i zaćmił zarazem. Stan ich barbarzyńskiej ciemnoty, a przytem pomieszane jakieś wspomnienia arystokratyczne lepszego rodu, duma w każdym ruszeniu i słowie, smutno od siebie i od ubóstwa ich odbijały. Przez jakież to koleje ci ludzie doszli do takiego stanu, takiej ślepoty…!

J. I. Kraszewski, Wspomnienia…, t. 1, s. 58 za D. Beauvois, Trójkąt…, s. 329

Dalej Kraszewski wspomina, że wszyscy ci ludzie używają tego samego herbu nadanego przez Bonę Sforzę ale nieobecnego w herbarzu Niesieckiego.

Badanie okolic Owrucza w 1839 roku pod kątem szlachty okolicznej wzbogaciło się o raport żytomierksiego gubernatora cywilnego:

zubożali szlachcie, ale żyją na swojej ziemi. Są tam, dla przykładu, 32 rodziny Biełoszyckich we wsi Biełoszyce, 38 rodzin Bolsunowskich wokół Bolsunia, 33 rodziny Biechów w Biechach, 27 Waszkiewiczów w Waszkowicach, 58 Kobylińskich w Kobylinie.

Gubernator oceniał liczby tej ludności na więcej niż 1100 rodzin (5987 dusz) w okolicach Owrucza, 63 rodziny w okolicach Łucka i 48 wokół Żytomierza.
CDIAU, Kijów, fond 442, opis 1, dieło 2508 za: D. Beauvois, Trójkąt… , s. 330

Ostatecznie szlachta z okolic Owrucza  została zweryfikowana pozytywnie. Papiery miała w porządku i posiadała ziemię.

Ale doszedłem do miejsca w którym chcę opisać pewną analogię. Sam dałem się zwieść stereotypom na temat szlachectwa. Wielokrotnie przyjeżdżając przez wieś Niezabitów poszukiwałem śladów dworu, parku. Tymczasem jego istnienie jest wykluczone. Wieś przypominała opisywane wyżej okolice. Niezabitowscy posiadali małe działki ziemi i żyli jak większość włościan. Tyle tylko że posiadali wolność szlachecką i herb.

Wieś Niezabitów pojawia się w pismach w roku 1409 jako miejsce pochodzenia rycerza Drzewoznana. Z tego też okresu pochodzi jedyna wzmianka o dwóch kmieciach tam mieszkających. Później wszyscy mieszkańcy tego zaścianka są już szlachtą. Z czasem wszyscy przyjmują nazwisko Niezabitowski i herb Lubicz. W wieku XVII osoby używające nazwisko Niezabitowski w Niezabitowie nadal są większością mieszkańców. Powtarzające się imiona wymusiły używanie przydomków. Przeludnienie tej wsi i bieda skłaniała wielu Niezabitowskich do emigracji. Głównym kierunkiem był wschód. Tam wybiły się gałęzie litewska i czerwono-ruska. Ale to już nie ten temat. Więcej szczegółów o Niezabitowie w Dziejach Lubelszczyny na które powołuje się Samorządowy Portal Internetowy Poniatowej.

Powstanie Chmielnickiego – sprawa żydowska

W wiekach XVI i XVII społeczność żydowska w Polsce i na Litwie przeżywała swój złoty wiek. Prawdopodobnie nigdy wcześniej w diasporze Żydzi nie osiągnęli takiej zamożności jak wtedy. Poza rzemiosłem, handlem i usługami finansowymi weszli też w dającą duże dochody arendę. Dzierżawili w wielu miejscach od bogatej szlachty nie tylko wioski i folwarki ale i miasta. Szczególnie na wschodnich rubieżach. Chłopi często nawet nie wiedzieli kto jest ich właścicielem. Swój gniew mogli kierować tylko przeciw Żydom. Ci jednak jako dzierżawcy, a nie właściciele, mogli liczyć na pomoc wojsk królewskich w przypadku buntów.

Jako dowód rozkwitu kultury żydowskiej Friedrich Battenberg, autor książki Żydzi w Europie podaje Grodno. Tu miał przybyć i osiąść działający dotąd w Wenecji kabalista Mordechaj ben Abraham Jaffe. Oprócz działalności nauczycielskiej zainicjował powstanie polsko-litewskiego sejmu żydowskiego (waadu).

Bohdan Chmielnicki wzniecając powstanie, skierowane przeciw magnatom pociągnął za sobą tłumy włościan. Moment był szczególny – na Ukrainie nie było wojsk królewskich. Nie było też króla. To dało mu czas na rozprzestrzenienie powstania i utrudniło walkę z powstańcami. Ofiarami padali w ogromnej masie Żydzi. Ówczesne źródła podają liczbę 100 tysięcy zamordowanych Żydów. Rozpoczęła się ogromna migracja Żydów na zachód Europy. Gminy żydowskie też wykupowały Żydów uprowadzonych w jasyr przez tatarów biorących udział w rozruchach. Jeden z uciekinierów, Nathan Hannover, zmarły w 1683 roku kabalista opisał w Wenecji w kronice (zatytułowanej Jewerin mecula) wydarzenia ukraińskie. Jego dzieło z czasem awansowało do rangi dzieła świętego czytanego corocznie od 17. dnia miesiąca tamuz do 9. dnia miesiąca aw (okres ten wg naszego kalendarza mieści się obecnie w całości w lipcu). W ten sposób przerażające obrazy rzezi zachowały się do dziś i wciąż są przypominane. Tu zamieszczę fragment cytowany przez F. Battenberga:

Z jednych [Żydów] zdarto skórę, a ciało rzucono psom na żer, innym obcięto ręce i nogi, a tułów rzucono na drogę; przez ich ciała przejeżdżały wozy i tratowały ich konie. Innym zadano tyle ran, że byli bliscy śmierci, i rzucono ich na ulicę; nie mogąc rychło umrzeć, tarzali się we krwi, aż uszła ich dusza; innych grzebano żywcem. Dzieci zarzynano na łonie matek; wiele dzieci pocięto na kawały jak ryby. Kobietom ciężarnym rozpruwano brzuchy, a wydobyty płód zabijano na ich obliczu. Innym rozpruwano brzuchy i wsadzano żywego kota do wnętrza i tak zostawiano przy życiu, zaszywając brzuchy. Następnie obcinano im ręce, by nie mogły wyjąc tego kota. I wieszali niemowlęta na piersiach matek, inne dzieci nabijano na rożen, pieczono przy ogniu i przynoszono matkom, by jadły ich mięso.

F. Battenberg, Żydzi w Europie. Proces rozwoju mniejszości żydowskiej w nieżydowskim środowisku Europy 1650-1933, Wrocław 2008, s. 234.

Znaczenie zagadnienia żydowskiego w powstaniu znalazło potwierdzenie w Ugodzie Zborowskiej, która miała zakończyć walki. Wg postanowień tej ugody Żydzi nie mogli być właścicielami ziemi i dzierżawcami ziemi w miastach. W 1651 roku postanowienia tej ugody anulowano, a rok wcześniej król Jan Kazimierz pozwolił Żydom, którzy siłą zostali zmuszeni do przyjęcia prawosławia na powrót do swego dawnego wyznania (bez tej zgody powrót byłby karany śmiercią).

Ten temat chodził za mną już dłuższy czas. Opis jest tak podobny do tych z rzezi wołyńskich podczas II wojny światowej, że w zasadzie sam nie wiem co o tym myśleć.

Inną sprawą jest jak bardzo potworności tego powstania wpłynęły na samą społeczność żydowską. Poszła wielka fala uchodźców na zachód pobudzając tamtejsze małe środowiska żydowskie. W Rzeczypospolitej powstał liczący 1000 Żydów oddział w armii królewskiej. Mistycy wpisali nazwisko Chmielnickiego do ksiąg jako CHMIL, co odczytywano „ból przed narodzeniem Mesjasza”. Ogromną popularnością na wschodzie zaczęły się cieszyć kabała i mesjanizm. Dochodzi do tego zbliżający się rok 1666, w tradycji określany jako rok końca czasów. Po tym roku przyszło pewne osłabienie mistyki w życiu religijnym. Rozwijający się przed tym rokiem kabalizm luriański, nakazujący przestrzegania zapisów Tory i głoszący przyspieszenie nadejścia Mesjasza przez pobożność wpłynął na Izraela ben Eliezera (1700-1760), znanego jako Baal Szem Tow („Pan Dobrego Imienia”, w skrócie zapisywano jego nazwisko w postaci BeSzT). Wg jego reforma powinna była objąć wyznawców, a nie religię. Wzrosnąć miała rola jednostek szczególnie religijnych. Ich zadaniem było przejęcie roli kierowniczej w życiu religijnym społeczności. Odrzucił też Baal Szem Tow mesjanizm. Rodził się chasydyzm w którym najważniejszą rolę odgrywał nauczyciel – cadyk.

I zaszedłem ponad 100 lat dalej. Przerywam więc i pewnie jeszcze do tematu chasydów powrócę kiedy indziej.

Rewelacje Jana Serafinowicza

Zeznanie Jana Serafinowicza.
Sandomierz, 17 marca 1712.
„Jako każdemu chrześcijanowi należy dawać świadectwo prawdzie według Boskiego przykazu, tak i mnie, w pamięci mającemu tę obligację, należy zeznać publicznie i dać świadectwo przeciwko niewiernym Żydom, zapierającym się złośliwych swoich uczynków, między którymi i ta jest złośliwa bezbożność, że krew chrześcijańską z niewinnych dzieci okrutnie wylewają, a to z wyraźnego rozkazu swego Talmudu, której oni na czasry swoje zażywają. Ja sam, gdy byłem rabinem najstarszym albo przełożonym nad innymi rabinami w synagodze litewskiej, niżeli mnie Bóg do wiary świętej katolickiej rzymskiej powołał, zamęczyłem dwoje dzieci chrześcijańskich, jedno w mieście nazwanym Rozana w Litwie, syna JM pana Szumańskiego, podwojewodzkiego wileńskiego, drugie zaś w Słonimie, nie wiem czyje.
Sposób zaś, którego zażywają w męczeniu dzieci, taki jest. Schwytawszy dziecię, karmią je przez dni czterdzieści wszelkim, które mogą mieć, specjałami, w sklepie (sklep=piwnica dop. trobal) ciemniejszym bawiąc przez ten wszystek czas graniem w karty, dawaniem pieniędzy i inszymi krotochwilami. Po skończonych zaś czterdziestu dniach, gdy dziecię wyprowadzą, rabin, wziąwszy je za rękę, uderza lancetem w palec, w najmniejszy u prawej ręki, takżeby krew prysnęła rabinowi aż do oczu. Dlatego zaś w palec najmniejszy uderza rabin lancetem, że ma więcej krwi wypłynąć, kiedy w ten palec ugodzi rabin, dziecię bowiem przez to nie lęka się. Potem bierze rabin nóż uroczysty, we srebro oprawny, i tym uderza dziecię w bok prawy, pod płynącą z boku krew podstawiwszy miednicę srebrną pozłocistą. Potem wsadza dziecię w beczkę pomierną, gwoździami długimi jak pióro gęsie, a ostrymi na wszystkie granie nabitą, i w niej tacza do wyjścia krwi ostatniej kropli. Potem wyjąwszy dziecię z beczki (jeżeli jeszcze żyje, bo często żyją dzieci, dlatego ta strona w beczce, która jest przeciwko sercu, nie jest nabita gwoździami i głowa też nie jest w beczce), na krzyż wbija dziecię rabin, mówiąc te słowa hebrajskie: (tu w oryginale jest zapis w alfabecie hebrajskim, który pomijam: dop.trobal)
to jest: ‚Venik mas nekomo Bagewin ubeleyheu’, co się po polsku tłumaczy: ‚Jakośmy Boga chrześcijańskiego umęczyli, który się nazywał dziecięciem, tak powinniśmy dzieci chrześcijańskie męczyć'; (W rzeczywistości: „we-nikmas nekomo ba-go’im u-b-eleyhem” czyli „i zemsta zemsty [najwyższa zemsta] na nie-Żydach [gojach] i ich Bogu”:dop. trobal z przypisu do tego fragmentu w tekście cytowanym). Tę zaś ceremonię zachowują, kiedy sam rabin zabija i męczy dziecię chrześcijańskie, kiedy zaś który Żyd, sam schwytawszy, dziecię męczy, nie ma względu na ten obrząd, ale jako może, tak zabija.
Na co zażywają Żydzi krwi chrześcijańskiej, wyrażam i opisuję:
1. Są dwa tygodnie w roku, w których jakikolwiek dzień bierze rabin krew dziecięcia zarżniętego i maże nią nade drzwiami któregokolwiek chrześcijanina, przez co stają się chrześcijanie łaskawsi dla Żydów i bardziej ich kochają niż siebie wspólnie.
2. Podczas ślubu daje rabin jajko nowożeńcom, w którym jest krew chrześcijańska.
3. Umierającym Żydom tymże jajem, w którym jest krew chrześcijańska, oczy smarują.
4. Kiedy Wielkanoc Żydzi obchodzą, zażywają macy nazwanej efikomen. W tej zawsze bywa krew chrześcijańska.
5. Żeby się handel szczęścił Żydom, biorą list od rabina, w którym się zawiera krew chrześcijańska. Ten list [Żyd] kopie pod progiem domu jakiego chrześcijanina, a tak mu się szczęści.
Słowem, na same tylko skryte i nieprzeliczone czary tej krwi zażywają.
Na Litwę całą wychodzi tej krwi co rok garncy trzydzieści. Za tę krew płacą Żydzi i Żydówki od lat trzynastu wieku swego na każdy rok po złotych dwa.
Ciała zamordowanych dzieci nie chowają, które zowią pegier, zdechłego zaś nie godzi się im chować.
Więcej zaś o tym w księdze mojej za pomocą Boską opiszę, skąd będzie informacja dostateczniejsza.
Na którym świadectwie, uczynionym w konsystorzu sandomierskim pod przysięgą według roty opisaną, własną ręką podpisuję się.
W Sandomierzu, die [dnia] 17 Martii [marca] anno [roku] 1712″
Jan Serafinowicz manu propia [własnoręcznie].

Tekst pochodzi z dodatku (apendyksu) do: Joanna Tokarska-Bakir, Legendy o krwi. Antropologia przesądu, Warszawa 2008, s. 702-704

Jeżeli ktoś sądzi, że powyższe słowa spisane pod przysięgą przez nawróconego rabina są dowodem, którym można podeprzeć oskarżenia o zbrodnie popełniane przez Żydów na dzieciach chrześcijańskich powinien najpierw dowiedzieć się czegoś o okolicznościach powstania tekstu oraz o samym autorze. Nie ma tu też żadnych informacji nowych. Wszystkie krążyły po Europie od co najmniej trzech stuleci. W wielu legendach zaś zamiast dziecka chrześcijańskiego ofiarą jest konsekrowana hostia, z której też „toczono krew”. W jej przypadku jednak zwykle nie chodziło o zdobycie samej krwi ale o sprawdzenie czy jest ona rzeczywiście ciałem Boga (w podaniach dźgana ostrymi przedmiotami obficie krwawi).

Przykład z Poznania

Ale wracając do genezy tego konkretnie tekstu warto poznać Jana Serafinowicza i jego głównego opiekuna, sandomierskiego archidiakona Stefana Żuchowskiego.

Jan Serafinowicz – do 1710 roku Samuel ben Jaakow, rabin ziemi Litewskiej (w tym okresie tam była najliczniejsza na świecie społeczność żydowska). Nie wiadomo dlaczego zdecydował się na konwersję. Podawał co prawda, że zanim do tego doszło był więziony przez Żydów. Pod koniec życia jednak mówił, że przed chrztem więziony był nie przez Żydów tylko przez swoich późniejszych opiekunów. Pod koniec życia znajdował się pod ustawiczną kontrolą zakonników i księży. Tajemnicą jest jego udział w wielu procesach o mordy rytualne, gdzie był zawsze świadkiem oskarżenia. Głównym opiekunem Serafinowicza pozostawał ks. Żuchowski. Z jego korespondencji wiadomo, że Serafinowicz często się upijał i był podejrzewany o chęć powrotu do swojej starej wiary. Prawo Rzeczypospolitej za odejście od chrześcijaństwa przewidywało karę śmierci. Właściwie do końca życia pozostawał na utrzymaniu swoich opiekunów, którym obiecał dokonanie wielu tłumaczeń dzieł hebrajskich jak i napisanie opracowań własnych, czego w większości nie dotrzymał.

Stefan Żuchowski – wg Wikipedii „Ks. Stefan Żuchowski (1666-1716) – proboszcz, archidiakon i oficjał sandomierski. Był oskarżycielem w lubelskim Trybunale Koronnym podczas procesów Żydów sandomierskich z lat 1698 i 1710-13, oskarżanych o mordy rytualne.
W 1698 z jego inicjatywy stracono starszego synagogi sandomierskiej Aleksandra Berka za rzekome zamordowanie dwuletniej dziewczynki.
W 1711 na synodzie diecezji krakowskiej został mianowany komisarzem do spraw żydowskich a do jego obowiązków należało także zajmowanie się sprawami o mordy rytualne.
Napisał dwie monografie: Odgłos Processów Kryminalnych na Żydach (1700, szczegółowa relacja z procesu Żydów sandomierskich w 1698, uzupełniona o opisy kilku wcześniejszych procesów o mordy rytualne) oraz Process Kryminalny o Niewinne Dziecię (1713, napisana w końcowej fazie procesu Żydów sandomierskich, rozpoczętego w 1710). Jego publikacje stanowiły główną podstawę pracy o mordach rytualnych autorstwa biskupa Józefa Załuskiego.
Był fundatorem obrazów autorstwa Karola de Prevot w sandomierskiej kolegiacie (obecnie katedrze), przedstawiających trzy przypadki rzekomego mordu rytualnego w Sandomierzu.”
Uzupełniam wiki posługując się „Legendami o krwi”

Archidiakon Żuchowski, od roku 1706 „oficjał foralny” w Sandomierzu, od roku 1700 sekretarz królewski Augusta II, wspominany jest jednak w Sandomierzu jako jego dobroczyńca. Pamięta się mu, że od roku 1708 czuwał nad wykonaniem – według własnego projektu – Martyrologiom Romanum; wydał na nie 30000 złotych, część z własnej kasy. Zakupił do katedry naczynia liturgiczne, ufundował regały do biblioteki urządzonej w sali posiedzeń kapituły, zgromadził też ogromny księgozbiór. Najczęstszy exlibris Żuchowskiego to „JUDAOPS” [Juris utriusque doctoris, archidiaconi, officialis, parochi Sandomiriensis] lub po prostu „JUD”; w pierwszym nietrudno dostrzec akronim, złożony ze słów Iudaeus (‚Żyd’) i oppositor (‚oponent, przeciwnik’), którego znaczenie moglibyśmy we współczesnym języku oddać jako „anty-Semita”.
Księgozbiór księdza archidiakona zawiera bezcenny zbiór antyjudaików, głównie z krajów niemieckich i z Włoch. W wyniku przegranego procesu z jezuitami został wyrokiem wysokich instancji kościelnych ogłoszony pieniaczem. Prowadził wiele procesów o mordy rytualne przeciw Żydom, te wygrywał. Opisał wiele podobnych procesów wydając ich zbiory.

Zbiór procesów w Wikipedii

Podany przez Serafinowicza zestaw zastosowań krwi chrześcijańskiej jest niekompletny. W pismach można jeszcze odnaleźć:

  • działanie zmniejszające bóle podczas porodu u Żydówki;
  • stosowanie do przecierania oczu u niemowląt żydowskich, które bez tego pozostają ślepe nie mogąc podnieść powiek;
  • leczenie krwawienia miesięcznego u Żydów (mężczyzn), co ma być przypadłością zesłaną na nich po ukrzyżowaniu Jezusa.

To też nie są wszystkie ale na tyle „poważne” że musiałem je tu podać.

Dla wielu ludzi punktem w którym po raz pierwszy zetknęli się z tymi podaniami jest obraz z katedry sandomierskiej.

Tak też było w moim wypadku. Teraz jest on zasłonięty, a podobno był atrakcją dla wycieczek żydowskich. Te jednak przybywały na miejsce z ukształtowanym już światopoglądem. Ja byłem z dziećmi i młody przewodnik uznał za konieczne poinformować je o wydarzeniach sandomierskich (za życia Żuchowskiego 3 procesy w samym Sandomierzu). Podkreślał prawdziwość przedstawionych na obrazie scen podając jako ich potwierdzenie istnienie zapisów ze spraw karnych. Czy to tylko naiwna wiara, że jak coś zapisano dawno temu to jest to prawda? Łatwo o przekłamanie gdy zakłada się, że prawdy w śledztwach dochodzono na tych samych zasadach zawsze tak jak teraz. O tym może jednak kiedy indziej.