Dwa cytaty

Dwa cytaty z różnych książek, mówiące jakby o czymś zupełnie innym. A jednak coś je łączy.

Stefan Dąmbski „Egzekutor”

Okupacja zrobiła swoje, coraz więcej ludzi szukało u nas schronienia. Przychodzili przeważnie młodzi chłopcy, „spaleni” zupełnie, bez rodzin, bez domów. Przychodzili z różnych powodów. Niektórzy ze względów patriotycznych, inni znów, bo groziło im aresztowanie lub wywóz na roboty do Niemiec. Prawdą jest, że ochotników tej pierwszej kategorii było najwięcej, ale to jeszcze nie czyniło z nich bohaterów.[…]
Dywersja dawała takiem chłopcu szanse – choć bardzo małe – przeżycia wojny i roztaczała nad nim pewnego rodzaju opiekę. Dowództwo martwiło się za niego: co będzie jadł na obiad, gdzie będzie spał i co robił… Czuł się tu potrzebny. I potrzebny był rzeczywiście, bo bez tych chłopców AK nie mogłaby istnieć i nie mogłaby prowadzić większych akcji.[…]
Nie przeczę, że mnie i takim jak ja życie dywersyjne było bardzo na rękę. Nie musiałem chodzić do szkoły, której w młodych latach nie lubiłem, nie musiałem pracować fizycznie, nie miałem również żadnych zobowiązań rodzinnych i nie musiałem się martwić o to, co jutro włożę do garnka. Nie znosiłem monotonnego życia, a urozmaiceń i emocji różnego rodzaju miałem w dywersji wiele.

Anka Grupińska „Najtrudniej jest spotkać Lilit”

Przynależność do zamkniętej grupy jest z reguły łatwiejsze niż samodzielne prowadzenie życia. Przynależność do społeczności chasydzkiej jest niezwykle łatwa. Jeśli jesteś jedną czy jednym z nich, twoja droga jest wytyczona. Nie zastanawiasz się, do jakiej szkoły posłać dziewczynki, do której jesziwy pójdą chłopcy, wiesz dokładnie, jak ich ubrać, i w ogóle nie masz kłopotu z odpowiedzią na żadne pytanie – jeśli nie ktoś z twojej sekty, to na pewno rebe da ci odpowiedź. Rebe powie, gdzie masz mieszkać, gdzie pracować, jak się leczyć, rebe nada imię twojemu dziecku, rebe o wszystkim zadecyduje.

Nie należę. I zastanawiam się wciąż nad tym, czym jest wolność. Czy tylko wolnością wyboru?

6 thoughts on “Dwa cytaty

  1. Widzę dwie wersje wolności – szerszą, o której wspomniałeś wyżej – wolność wyboru, czyli cytując za wieszczem :

    „wolność…
    można wyjść
    i wrócić
    można też nie wracać”

    i wersję minimum – taki nasz osobisty underground, który utracić – to utracić samego siebie.

    Zacytowane przez Ciebie kawałki mówią w gruncie rzeczy o poczuciu bezpieczeństwa. Ale w obu przypadkach – grupie AK i wyizolowanej grupie chasydzkiej – to bezpieczeństwo jest złudne, oparte na manipulacji i zniewoleniu. Zniewolenie sprawia, iż gaśnie w człowieku światło. O takiej sytuacji mówił Jake w początkowej scenie „Titanica”. Chociaż być może jest to generalizowanie. Czy każdy człowiek potrzebuje wolności?

  2. Zastrzelę Cię kiedyś za tego „wieszcza” :-)
    To zniewolenie jest wyborem. Nie wiem czy nazywać to hedonizmem ale może bym zaryzykował. Życie codzienne, z tymi codziennymi zmartwieniami wzięte na siebie samego jest męczące i trudne. Można to zrobić inaczej, wejść w związek (małżeński np. jeśli nie Walki Zbrojnej) lub do jakiejś sekty i mieć te zmartwienia rozłożone na więcej osób. Nie lubimy zmartwień i chcemy przejść przez życie bez stresów. Tak się nie da ale można to złagodzić.

  3. :-) :-) :-)
    Nie jestem pewna czy to zniewolenie jest wyborem. Przynajmniej przypadek opisany przez Ankę Grupińską. To bardziej bierność, uleganie presji otoczenia, instynkt stadny, może brak poczucia własnej wartości, niezależności myślenia…
    Nie sądzę, aby było warto wchodzić w jakikolwiek związek po to tylko, aby ktoś za nas coś niósł. To jak tłumaczenie, że każdy musi mieć dzieci, aby zabezpieczyć sobie opiekę na starość.

  4. Czytam dalej książkę A. Grupińskiej (Twoich książek Kumari wciąż jeszcze nie odesłałem za co przepraszam). Jest tu wiele rozmów z kobietami ze środowisk ultraortodoksyjnych, rozmów z chasydami oraz wiele informacji np o edukacji czy różnicach pomiędzy poszczególnymi „dworami” lub sektami chasydów i innych ortodoksów. Coraz bardziej czuję, że obraz chasyda przyciąga jako pewna egzotyka ponieważ ich świat nie jest ani dla mnie fascynujący ani ich wizja świata nie jest dla mnie jako obcego przyjazna. Ten spuszczony wzrok, który zdawał mi się być sposobem na uniknięcie niechęci ze strony obcych wg tego co czytam ma zapobiec wtargnięciu teraźniejszości do świata wypełnionego religią. Kobiety racjonalizujące swoją rolę matki w wielodzietnej rodzinie i podpory dla studiujących pismo święte mężów nie przekonują mnie. Gdy czytałem wcześniej o roli kobiety w domu arabskim wydawało mi się, że jest to opresja. A tutaj jest jeszcze więcej ograniczeń i one wciąż narastają.

    Jest jeszcze druga strona. Są ludzie, którzy ze świata świeckiego przeszli w ten świat religijny. To był ich wybór, bo inaczej widzę tu ścieżkę osób które urodziły się i wychowały w tym zamkniętym świecie. Odbywa się też ruch w drugą stronę, a droga powrotu nie jest zamknięta choć łatwa nie jest. Mimo tego świat ortodoksów jest zamknięty. Może te dyskusje z przełomu XIX i XX wieku o tym czy getto było Żydom narzucone, czy stworzyli je sami miały jednak sens. Izolacja pomaga utrzymać tradycję, język, wspólnotę. Izolacja jednak też izoluje od świata. Bez otwarcia nie byłoby możliwości budowy państwa, a środowiska ortodoksyjne wcale tego państwa nie popierają. Bo to państwo jest świeckie.

    Może jak jeszcze poczytam będę miał jeszcze inny obraz świata zamkniętego. Zobaczę.

  5. Czy natrafiłeś na ten tekst? http://kobieta.onet.pl/bezboznica/fgk9p
    Dla mnie zupełny szok. Nie sądziłam, że w Izraelu jest to możliwe, że nie ma możliwości rejestracji „cywilnych” związków, można kobiecie prawnie odebrać dzieci z powodu „braku wiary w Boga”, a nieślubne dzieci „nie są Żydami”… Chyba, że te informacje są przesadzone. Co innego zwyczajowe prawa w hermetycznym ortodoksyjnym środowisku. Ale żeby w XXI w. prawo państwowe coś takiego tolerowało?

  6. Widziałem ten tekst. O tym samym napisała Anka Grupińska, a raczej to opisała. Podobnych tekstów jest coraz więcej.

Comments are closed.