Karolin – uzupełnienie

W maju 2010 roku zjechałem z drogi do Kazanowa by zobaczyć miejsce pamięci narodowej. W ten sposób dowiedziałem się o mordzie dokonanym w 1942 roku na mieszkańcach okolicznych wsi. Trochę na ten temat napisałem na stronie Złe miejsca dla ślimaków Przyczyną całego tego tragicznego zdarzenia była śmierć mieszkańca Karolina – niemieckiego kolonisty. Potrzebowałem ponad roku by zastanowić się gdzie jest cmentarz tych kolonistów. Osiedlali się tu przecież w XIX wieku. Mieszkali dłużej niż 50 lat. Podobnie w Kazanowie. Ale po przeglądaniu map z okresu międzywojennego i współczesnych znalazłem tylko cmentarz w Karolinie. To 9 km od Kazanowa. Może tamtejsi koloniści nie mieli własnego cmentarza? To możliwe jeśli nie było ich wielu. W Karolinie musiało być tych osadników więcej. Uciekli razem z armią niemiecką i chyba już tu nigdy nie wracali. Za dużo złych wspomnień zostało na miejscu. Podobnie było i w Józefowie Dużym ale tam jeszcze nie szukałem opuszczonych cmentarzy.

Dzisiaj wyjechałem do Karolina zobaczyć ten cmentarz ewangelicki. Zakładałem, że mogę znaleźć same krzaki. Wcale bym się nie zdziwił. Wg map nie mogłem do cmentarza dojechać bezpośrednio ze wsi. Pojawił się rów melioracyjny na drodze. Może dałoby się przez niego jakoś przejechać ale wolałem wjechać w las za wsią i stamtąd przedostać się do cmentarza – od tyłu. Zaraz za wsią znalazłem krzyż i figurę, które upewniły mnie w tym, że pewnie nic nie znajdę. Został tu zastrzelony szesnastoletni chłopiec w dniu masowej egzekucji. Jego nazwiska nie widziałem na tablicach umieszczonych w lesie. Ale tam są wymienieni zamordowani w tamtym miejscu. Dlaczego ten chłopak zginął w tym miejscu? Był przypadkową ofiarą?

Już nie miałem stąd daleko. Szukanie jednak nie szło mi najlepiej. Nie ma żadnych drogowskazów wskazujących właściwą drogę. Mniej więcej jednak pamiętałem jak to miejsce może wyglądać. W końcu więc odnalazłem. Miejsce niczym szczególnym się nie wyróżnia. To las po prawej stronie. Robiąc zdjęcie stałem tyłem do wsi.

Był jednak jeden znak szczególny wskazujący na to, że jest tu cmentarz – barwinek. Porasta cały teren cmentarza.

Nie widziałem tu pomników z piaskowca. Tylko betonowe krzyże i betonowe kawałki pomników. Chyba miejscowi osadnicy nie należeli do zamożnych albo piaskowiec został stąd zabrany. To się zdarza. I to dość często. I to by mogło znaczyć, że zniszczeń nie dokonali nawet mieszkańcy wsi. Piaskowiec i inne "surowce kamieniarskie" nie raz zmieniały się w pomniki na nowych grobach, na innych cmentarzach. Smutne – cmentarze przecież to zawsze historia miejsca. Zatrzymana dla następnych pokoleń.

Jadąc z Puław do Karolina wybrałem drogę omijającą Zwoleń. Nie lubię przez niego przejeżdżać. Zakazy poruszania się rowerów po głównej drodze są dokuczliwe gdy chce się przedostać na jej drugą stronę. Teraz przy okazji poszukiwania cmentarza na mapach poszukałem i mostu na rzeczce Zwolence. Okazało się, że most taki jest tylko nie ma tam drogi asfaltowej. Miałem więc okazję przejechać się po drogach gruntowych.

Poniżej zdjęcie drogi z Zielonki Nowej

Tu jeszcze był żwir na drodze. Za mostem był już tylko piach ale dało się po tym jechać.

Zdjęcia zrobiłem wracając. Wcześniej byłem za bardzo skupiony na tym co zobaczę za kolejnym laskiem, za kolejnym zakrętem. Ale tak mi się to spodobało, że już bliżej Puław znów zapuściłem się w lasy i piachy. Pojechałem z Ignacowa do Kochanowa. Choć wcale nie wiedziałem dokąd dojadę. Kierunek był słuszny. Cel był nieznany. Po dojechaniu do Sosnowa znów zastanowiłem się nad tym co mnie tego dnia wyciągnęło z domu. Te historie w których mieszkający obok siebie ludzie nagle stali się wrogami na śmierć i życie. Historie które wykluczyły niemal odwiedzanie grobów bliskich. W Sosnowie chyba nie było aż tak źle ale cmentarz kolonistów pozostał. Opuszczony i zapomniany.

5 thoughts on “Karolin – uzupełnienie

  1. „Po dojechaniu do Sosnowa znów zastanowiłem się nad tym co mnie tego dnia wyciągnęło z domu. Te historie w których mieszkający obok siebie ludzie nagle stali się wrogami na śmierć i życie.”

    Trudno pojąć taką nienawiść. Trudno w ogóle zrozumieć jakąkolwiek nienawiść. W wielu krajach tylko reżim potrafił utrzymać ją w karbach (np. w byłej Jugosławii i ZSRR). Czy to oznacza, że narody i poszczególne jednostki wciąż jeszcze nie dorosły do wolności?

  2. Ale ta nienawiść jest zawsze w imię wolności. Wolności własnej kosztem czyjejś. Pokojowe współistnienie wydaje się tylko mitem gdy powstaje szansa wybicia się ponad innych. A taką właśnie mieli podczas okupacji koloniści. Tylko to jest uogólnienie. Przecież niedawno jeszcze opisałem pokrótce dzieje niemieckiego kolonisty ze wschodu Lubelszczyzny, który pozostał nawet po wojnie. Nie słyszałem by w jakiś sposób się wywyższał. Zapamiętano go jako bardzo dobrego gospodarza.

    Wiele złego w tej sprawie zrobiła polityka i będąca na jej usługach teoria ras. Podobnie robią nacjonaliści, którzy marzą o czystkach etnicznych i „czystości rasy”. Ten temat wciąż powraca.

    Nie wiem czy zwróciłaś uwagę na ikonografię narodowców. Z tego co przedstawiają wynika, że naród tworzą tylko wojownicy. Być może strój chłopski jest dla nich do zaakceptowania w przypadku Piasta Kołodzieja czy Piasta Oracza. Potem już tylko stroje rycerskie, szlacheckie i mundury wojskowe. Oglądając plakat zachęcający do wzięcia udziału w Marszu Niepodległości można zauważyć na pierwszym planie parę młodych ludzi. I oni też mają na sobie mundury, choć nie są to mundury wojskowe. Nienawiść nie znosi różnorodności i nie daje wyboru.

  3. Czymże byłoby życie bez różnorodności i bez możliwości wyboru? Ciemną otchłanią bez barw.

    To nie tylko walka w imię wolności (jednej grupy), która musi być uzyskana kosztem czyjejś wolności. To także prymitywny kult siły i władzy. Nie tylko na szczeblu kontaktów między narodami, ale takim bardziej międzyludzkim. Gdzie miejsce na delikatność, wrażliwość, poszanowanie praw i odmienności drugiego człowieka? To wszystko traktuje się jako słabość, a nie wielkość.
    Na przykładzie wspomnianego przez Ciebie niemieckiego kolonisty ze wschodniej Lubelszczyzny widać jednak, że pokojowe współistnienie jest możliwe. Wszystko zależy od ludzi. Jak zawsze.

  4. Coś optymistycznego na ten poniedziałkowy wieczór:

    „… w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę…”

    A. Camus – „Dżuma”

    Ten temat pisałam na próbnej maturze z polskiego :-)

  5. To i ja coś zacytuję. Jacek Krupa w „Żydzi w Rzeczypospolitej w czasach Augusta II (1697-1733)” zacytował Janusza Tazbira. Cytat mi się spodobał i chyba tu pasuje:

    każdy cudzoziemiec był obcy, jednak nie każdy obcy to cudzoziemiec

Comments are closed.