W poszukiwaniu przyczyn dzisiejszych kłopotów w komunikacji polsko-ukraińskiej sięgam w przeszłość dalej niż politycy zainteresowani jedynie wydarzeniami na Wołyniu podczas drugiej wojny światowej. W historii mamy wiele przykładów buntów prezentowanych w podręcznikach jako polityczne. Aspekt społeczny schodzi na plan dalszy. Wg mnie niesłusznie. W strofach „Zamku kaniowskiego” Seweryna Goszczyńskiego padają słowa określające przyczyny. Ważne tu jest chyba też to, że autor był polskim szlachcicem. Czyli w pewnym sensie stroną w konflikcie. Słowa o które mi chodzi wypowiada Kozak Nebaba wzywając do przyłączenia się do niego w buncie. Zero polityki.
Pełny tekst i jego opracowanie można znaleźć w dwóch miejscach w sieci:
W Wirtulanej Bibliotece Literatury Polskiej i w Wikiźródłach
Inną sprawą są podawane liczby ofiar tych wypadków. Najbardziej znana to 150000 i na pewno jest przesadzona. W 1768 roku to prawdopodobnie oznaczałoby zabicie aż 1/4 społeczności żydowskiej i szlacheckiej na ziemiach ukraińskich.
Wszystko więc zdaje się wskazywać że wybuchy nienawiści zawsze były prowokowane przez szlachtę. W pierwszym okresie kolonizacji Kresów do zarządzania majątkami skierowano Żydów. Dlatego w nich najpierw uderzyła ta nienawiść w XVII wieku. Później funkcje administracyjne najczęściej pełnili napływający Polacy. I w XVIII wieku znaleźli się w kręgu nienawiści. Dane liczbowe z pierwszej połowy XIX wieku pokazują, że Żydzi i Polacy w trzech „guberniach dawniej polskich” stanowili ok. 20% ludności. Głównymi właścicielami ziemi, a co za tym idzie też chłopów byli Polacy. Chłopi których próbowano wcześniej odciąć od prawosławia za pomocą kościoła grekokatolickiego pod panowaniem carskim przechodzili masowo na prawosławie. Zakon bazylianów, który prowadził wiele szkół tracił wpływy. Ostatecznie kształcił tylko szlachtę polską.
Jeszcze pozostają sprawy językowe na tym terenie. Nauka pod dominacją polską odbywała się tylko po polsku. Ale dostęp do niej był szerszy. Pod dominacją rosyjską przechodzimy po powstaniu 1830 roku na język rosyjski, a szkoły kształcą głównie Polaków. To wygląda na ukierunkowaną właściwie zmianę. Skupiono siły na grupie najtrudniejszej do rusyfikacji. A utrzymanie starej struktury własnościowej poznawało na powolną budowę administracji przy ciągłym braku kadr.
I rządzący Ukrainą Polacy i Rosjanie jako jedyną pewną metodę utrzymania spokoju uważali przemoc. Jasne że to generalizowanie, że były majątki w których mogło być inaczej. Ale to była większość.
I jeszcze coś co dziwi Francuza. We Francji tego okresu liczbę szlachty szacuje się na 110000. A na samym Wołyniu 139000. Liczba szlachty rosyjskiej była zbliżona do liczby szlachty francuskiej. Rosja mogła się polskim ciastkiem udławić gdyby nic nie zrobiła z masą szlachecką. A konflikt panów z poddanymi był i tu umiejętnie wykorzystywany. Nie znaczy to, że dzisiejsze animozje to wynik dawnej polityki carskiej. Ona tylko podgrzewała konflikt gdy tego potrzebowała.