Poprzedni temat wyszedł mi chaotycznie. Dopiero dojrzewała we mnie myśl, którą tam chciałem przedstawić.
Idealizowanie rządu w Rosji ma długą tradycję. Jednak na dole panuje anarchia i na razie nic nie zapowiada zmian. Ukazy, gramoty i inne dokumenty tworzone na szczytach władzy w tym państwie zdają się być kiepskim materiałem źródłowym. Realizacja zawsze napotyka na kłopoty. Nie zawsze też na górze zdają sobie sprawę z tego jak to wygląda na dole. Poczynając od gubernatorów każdy urzędnik traktuje swój urząd jak prywatną działkę. Śmieszą pomysły typu zezwolenia dla bicia milicjantów łamiących prawo przez świadków zdarzenia. Milicjant przecież ma prawo się bronić i na pewno to zrobi. Więc nikt na niego nie podniesie ręki. Poczucie rzeczywistości w środowisku politycznym Rosji to chyba rzadkie zjawisko.
Niech przykładem będzie sprawa spisu szlachty. Jeden z pomysłów zakładał przeniesienie tego obowiązku na sejmiki szlacheckie, a jednak znalazł się w Petersburgu, który ten pomysł zablokował. Uznał on, że wręcz przysłowiowa przekupność marszałków sejmików uniemożliwia realizację tego zadania.
Spisywanie podejmowano parokrotnie i nigdy nie było dokładne. Każde podejście odkrywało nową, zapomnianą szlachtę. Ukazy kończące spis jak i go rozpoczynające były ignorowane. W końcu spisywanie wykorzystywano jako szykanę i podejmowano je niezależnie od tego czy spis miał być już zakończony czy może ponownie przeprowadzony.
Utopiści i fantaści mogli w Rosji realizować swoje pomysły. I czasami byli blisko spełnienia. Nawet w czasach Katarzyny. Jeden Zubow planuje wielkie przesiedlenia, a jego brat w tym czasie chce podbić Afganistan i Indie. Pierwszy nie mógł nic poradzić na kłopoty transportowe. Drugi musiał wracać na żądanie następcy Katarzyny. A przecież pomysły swoje mogli przeprowadzić.
Tu przypomniała mi się pewna armia. Ruszyła przeciw Rosji na początku I wojny światowej. Elementem zaskoczenia pewnie miało być jej przejście pasmami gór. Zimą. Żołnierze, by nie szli za wolno, nie mogli brać kocy i płaszczy. I poszli. Nie doszli.
Pomysły. Nawet zbrodnicze. Mogą zapisać się w dziejach dzięki samemu rozmachowi.