Fragment z opowiadania Jacka Dukaja "Przyjaciel prawdy. Dialog idei"
- Tak się w języku ułożyło. Wskażesz i powiesz: "To Żyd" – i nie jest to po prostu informacja o narodowości, jak gdybyś powiedział o Francuzie czy Włochu; to jest obelga. Niezależnie od tonu i kontekstu. Tak brzmi. Co poradzę? "Żyd" to nieprzyzwoite słowo. A gdy zaczynasz od liczby mnogiej…
- To co?
- Żydzi. No posłuchaj. Żydzi. Żydzi. Żydzi. Żydzi. Żydzi. W momencie gdy ich wyróżniasz z ludzkości, gdy tworzysz osobną kategorię – to jest pierwszy stopień antysemityzmu. Żydzi.
Czy antysemityzm jest ideą? Mam poważne wątpliwości. Nie chodzi mi o antyjudaizm obecny od wieków w chrześcijaństwie zachodnim. On zakładał, że "grzech" bycia Żydem znika podczas chrztu. Wyjątkiem były tylko masowe konwersje, które budziły zaniepokojenie kościelnych dostojników. Ale nie tylko ich. Ten niepokój mógł być wynikiem braku zrozumienia dla takich zachowań. Dlatego w Hiszpanii nadal podejrzliwie traktowano marranów, w Polsce zaś frankistów. Antyjudaizm nie był przeciwny istnieniu Żydów, ani ich obecności. Żydzi jako grupa upośledzona społecznie byli potrzebni. Ilustrowali ewangeliczne opowieści o odrzuceniu przez Żydów Mesjasza i o jego ukrzyżowaniu. Cierpieli za grzech który mogli zmyć z siebie podczas chrztu. Chrzest był drogą do emancypacji. To przedmiotowe traktowanie wyznawców judaizmu było wykorzystywane też jako dowód obecności ciała Chrystusa w eucharystii (legendy o krwi płynącej z nakłuwanego opłatka ale i o krwi wytaczanej przez Żydów z ciał dzieci chrześcijan).
Prawo do emancypacji miały jednostki. Grupy już wydawały się działać celowo. Ich cel był ukryty więc był podejrzany. Tu już rodziły się teorie spiskowe. Bo Żydów postrzegano często przez pryzmat jednostek najbardziej znanych. W wieku XVIII jeszcze na dworach byli "Żydzi dworscy" – bankierzy władców. Wierzyciele królów i książąt. To chyba logiczne, że to oni dzierżyli rzeczywistą władzę? Bo to pieniądz rządzi światem, a pierwsi bankierzy też byli wyznania mojżeszowego. To nic, że bogactwo było udziałem niewielkiej tylko części społeczności żydowskiej. Historia działa się przecież na dworach i w pałacach. Stereotyp już był ulepiony.
Piętnowanie Żydów przez kościoły na pewno przysłużyło się tworzeniu podstaw pod antysemityzm będący dzieckiem rasizmu. Gdy w XIX wieku "wybuchły" narody religia zdawała się tracić znaczenie. Przynajmniej dla liberałów. Liberalizm teoretycznie dawał podstawy pod emancypację grup dotąd upośledzonych. Całych grup, a nie jednostek. Szukano też naukowych podstaw istniejących hierarchii społecznych. W ten sposób można było usprawiedliwić kolonializm, czy dyskryminowanie pewnych grup społecznych. I… popełniono błąd dzięki któremu teorie rasowe mogły na przełomie wieków XIX i XX przeżyć rozkwit. O ile na podstawie cech anatomicznych udało się określić trzy rasy ludzkie to dalsze podziały przeprowadzono wykorzystując osiągnięcia badaczy języka. Grupy językowe to nie to samo co rasy ale te teorie przyznające powołanej do istnienia rasie aryjskiej prymat nad pozostałymi rasami. Powstała też rasa semicka, której przypisano wiele cech negatywnych – w końcu teorie te tworzyli Aryjczycy. Rozpoczęły się okres intensywnych badań anatomicznych mających potwierdzić teorie badaczy ras. Brak potwierdzenia tłumaczono "zepsuciem rasy" przez inne rasy. Samo oparcie teorii na fałszywych założeniach jeszcze nie dyskredytuje teorii. Dyskredytuje ją na pewno odrzucenie wszelkiej krytyki.
Terry Pratchett w "Nauce świata dysku" napisał, że naukowiec nie może istnieć bez innych naukowców. Celem naukowca jest obalanie teorii tworzonych przez innych naukowców. Teorie rasowe zostały nie raz obalone i nie potrafią się obronić inaczej jak tylko przez przyjęcie "dowodów" w postaci dogmatów. W ten sposób nie podlegają one dyskusji i są prawdziwe bo… są prawdziwe. Wiadomo przecież, że cechy aryjskie zachowały się w genach. Zachowując reżim hodowlany można doprowadzić do oczyszczenia się z obcych naleciałości. Nawet kynolodzy nie są tego tak pewni jak właśnie rasiści. Hierarchię ras określono na podstawie cech przypisywanych całym grupom rasowym/narodowym. Przeprowadzenie takiego zabiegu jest możliwe jeśli uzna się grupę za jednolitą wewnętrznie. Stereotypy narodowe są dobrze znane. Ich ubocznym skutkiem jest pomijanie zjawisk nie pasujących do przyjętych obrazów. Kto pamięta o strzałokrzyżowcach i o tym co robili na Węgrzech? W Wikipedii po polsku jest krótka notka. Większość dokonań strzałokrzyżowców przypisuje się okupantom niemieckim – tak bardzo nie pasują do polskiego stereotypu Węgra. I jest to być może jedyny polski pozytywny stereotyp narodowy.
W Polsce antysemityzm rozpowszechniony został głównie przez Dmowskiego. Co ciekawe jego działalność polityczna w Wielkiej Brytanii jak i w USA była już tak przesiąknięta antysemityzmem, że wszystkie swoje porażki przypisywał Żydom. Czy potrzebny jest mocniejszy dowód na to, że Żydzi byli wrogami Polski skoro nie lubili polskiego antysemity?
W Polsce antysemityzm mieszał się z antyjudaizmem. Mity antyjudaistyczne funkcjonowały w folklorze ludowym. Propaganda antysemicka docierała głównie do mieszkańców miast. W latach trzydziestych XX w. już można było mówić nie tyle o napięciu co o wojnie polsko-żydowskiej. Te nastroje wykorzystali nowi okupanci. Choćby nakłaniając radykalnych polskich narodowców do wywołania pogromu w Warszawie, co miało ułatwić utworzenie getta w tym mieście – dla ochrony Żydów przed takimi wydarzeniami w przyszłości. Zmanipulowani narodowcy i tak popierali takie działania, których celem miała być izolacja i eksterminacja.
Przypadkiem zapamiętałem przeczytaną gdzieś kiedyś wzmiankę o Zofii Kossak-Szczuckiej "antysemitka pomagająca podczas wojny Żydom". To krzywdzące uproszczenie. To przecież antysemici wpisali działaczy Żegoty na listę osób przewidzianych do likwidacji. Tak samo antysemici mordowali podczas Powstania Warszawskiego ubranych w pasiaki uwolnionych Żydów (przywiezieni z Oświęcimia oczyszczali teren dawnego getta warszawskiego). Nie inaczej działo się zaraz po wojnie. "Żołnierze wyklęci" nie tylko byli przez nowe władze obciążani mordami na Żydach ale też rzeczywiście ich dokonywali. Wypadki w Rzeszowie i Kielcach pokazują, że mit o krwi wciąż żył mimo tylu lat propagandy nacjonalistycznej i rasowej. Wiadomo też, że po wojnie wielokrotnie dochodziło do zabójstw w obawie przed odebraniem przywłaszczonego wcześniej mienia żydowskiego.
O "nadreprezentacji Żydów" na pewno każdy już słyszał. Najpierw chodziło o nadreprezentację na uczelniach – wprowadzono więc numerus clausus. Powołując się na przypadki bicia studentów pochodzenia żydowskiego wprowadzono getta ławkowe. Ostatecznie numerus nullus. Powojenna nadreprezentacja dobrze wygląda w procentach. W liczbach rzeczywistych są to wartości proszące się same o choć jedno zero z tyłu. Jak zauważyła Alina Cała, sam Berman w rządzie wystarczył by mówiono o nadreprezentacji Żydów w rządzie. Bo nie chodziło o ilość, czy procenty tylko o samą obecność. W Polsce bez Żydów dochodzi do bicia, okaleczania i napaści słownych na osoby "wyglądające na Żyda". Żyd jest synonimem wroga. Wrogiem zastępczym. Często działającym z ukrycia i dlatego niewidocznym. Wyzwiska, malowanie na ścianach haseł antysemickich i symboli tworzy atmosferę zagrożenia. To nie są gesty bez znaczenia. Ich ignorowanie rozzuchwala rasistów. Chcą jeszcze więcej. Będą chcieli krwi. Nie potrzebują Żyda. Znajdą sobie kogoś kto dla nich Żydem będzie.
A. Cała przypomniała, że cechy fizjonomiczne przypisywane Żydom obecne są w ikonografii od średniowiecza. Początkowo były cechami diabła. Dość późno bo w wieku XIX trafiły do wizerunków przedstawiających Żydów i czarownice. Po dziś dzień zakrzywiony nos i szponiaste dłonie są nieodzownymi elementami wizerunku Baby Jagi, Żyda i diabła. Jeśli coś nie wychodzi tak jak planowaliśmy są temu winne siły nieczyste. Diabeł ogonem nakrywa rzeczy których szukamy. Ktoś rzuca na nas urok lub nas przeklina albo wszystkiemu winni są Żydzi.
Antysemityzm jest religią bez świątyń. Wiarą w poprawę świata przez stosowanie przemocy. Podobieństwa z polowaniami na czarownice nie są tu przypadkowe. Bogata w tytuły literatura antysemicka stosuje wielokrotnie zapożyczenia z dzieł starszych, a przez ciągłe powtarzanie tych samych twierdzeń łatwo się utrwala w pamięci i wpływa na sposób myślenia czytelników. Daje im złudzenie intelektualnych podstaw dla zachowań przeczących humanistycznemu obrazowi społeczeństwa i ludzkości. Milczenie daje poczucie bezkarności i poparcia społecznego. Złudzenie bycia w większości.
A może to nie jest złudzenie?
Co masz na myśli przez ‚grupę upośledzoną społecznie’ i ‚emancypację grup dotąd upośledzonych’? Trochę szokujący dobór słów jak dla mnie.
A z drugiej strony masz Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Trafnie ujęte z tą religią bez świątyń, nad pewnymi zachowaniami w Polsce już dawno stracono kontrolę i jej nie odzyskano, a całość straciła jakikolwiek sens (tak jakby ten sens tam był od początku, jak w tym przypadku).
Upośledzenie społecznie rozumiem jako nierówne traktowanie. Jedną z takich grup, które nadal się emancypują są kobiety. Emancypacja Romów wciąż nie jest realizowana choć nie są to już „ludzie luźni” nad którymi trudno było zapanować i prawnie byli dyskryminowani.
Wyemancypowała się upośledzona długo grupa włościan. Całkiem niedawno. Jeszcze w okresie międzywojennym doszło do rozruchów gdzieś na Podkarpaciu w wyniku plotki o planach przywrócenia pańszczyzny – pamięć o dawnym upośledzeniu była jeszcze żywa. Obecnie poza Romami na pewno upośledzeni są homoseksualiści. Zwykle chodzi o stosunek większości do jakiejś mniejszości. Nie ma tu miejsca na równość w kontaktach. W czasach kolonialnych o których wspomniałem, gdy jeszcze funkcjonowało niewolnictwo, a biały człowiek był panem stworzenia grupy upośledzone były większością ale nie potrafiły się wyzwolić. Sam czuję się obco w obecnej Polsce. Jestem ateistą. Kilka wieków temu za taką deklarację byłbym zgładzony. Teraz co najwyżej dowiem się, że jestem Żydem (to przykład z życia – już to przerabiałem).
Upośledzenie rozumiem jako ograniczenie narzucone przez większość. Może dotyczyć dostępu do edukacji, kultury, pracy… Może dotyczyć traktowania przez policję, sądy, urzędy…
Ludzi wciąż kusi tworzenie nowych gett pod pozorem zapewnienia wewnętrznego spokoju. Izolacja nie rozwiąże problemu. Oczywiście nie sposób tego zrealizować w przypadku dyskryminacji płciowej. Ale Alina Cała wspomniała o fermach na których naziści przetrzymywali „czyste rasowo” Aryjki z podbitych państw gdzie były zapładniane przez „czystych rasowo” Aryjczyków. To znacznie wykracza poza „rolę społeczną” którą skrótowo nazywano KKK. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z informacjami o takich obozach i zabrakło mi przypisu źródłowego. Nie wiem więc czy to prawda czy też nie.
Ach, upośledzenie rozumiesz jako coś, co wywodzi się od pośledniości. Mnie się od razu skojarzyło z terminologią medyczną, dlatego całość zestawienia wydała się szokująca. Z drugiej strony, przykro mi, że tak właśnie postrzegasz grupy mniejszościowe, jako gorsze. Bardzo mi przykro, że otoczenie spowodowało, że tak właśnie doświadczasz rzeczywistości mniejszości w Polsce, to jest Twoje doświadczenie wynikające z codzienności i o Polsce najlepiej nie świadczy.
‚Teraz co najwyżej dowiem się, że jestem Żydem (to przykład z życia – już to przerabiałem).’ A jesteś? Kimkolwiek byś nie był z pochodzenia, doświadczenia, czy przekonania, nie jesteś w żadnym razie gorszy od żadnego przedstawiciela większości. Nie wolno Ci świadomie myśleć w taki sposób, że jesteś gorszy, tylko dlatego, że inni ludzie tak się do Ciebie odnoszą. Oczywiście Polska nie jest idealna, jednak nie kto inny jak Percy Shelley został usunięty z uniwersytetu w Oxfordzie za ateizm właśnie i spotkał się z ostracyzmem społecznym.
Miejsce na równość w kontaktach musisz otworzyć w swoim sercu, jest to bardzo trudne, spróbuj pomyśleć jaki byłby Twój świat bez umiejscawiania ‚Żyda’ wśród słów nieprzyzwoitych. Żyd tam nie należy! Postaraj się nie kategoryzować podobnie do sposobu w jaki kategoryzuje otoczenie w tej kwestii. Szokujące jest dla mnie to co napisałeś.
To chyba jakieś nieporozumienie.
Nie postrzegam grup mniejszościowych jako gorsze tylko stwierdzam, że są tak traktowane. Przykład, dotyczący mnie osobiście też mnie nie obraża – to tylko ilustracja twierdzenia zawartego w tytule wpisu. Nie czuję się też gorszy od reszty. I… przecież to nie ma sensu. Ten wpis zawiera moje przemyślenia na tematy zawarte w książkach przeczytanych tej zimy. Nie ma w nim moich wynurzeń na temat cierpień jakie niesie mi osobiście codzienność.
Słowo „żyd” jest nieprzyzwoite dla tego kto je jako nieprzyzwoite wypowiada. Rzeczywistość jest jaka jest. Nawet zunifikowane społeczeństwo znajdzie sobie gorszych do dyskryminowania. Większość… To podobno S. Mrożek napisał, że większość jest głupia. Im większa większość tym głupsza.
Jeśli nieporozumienie, to nienajgorzej. Jednak tekst ja tak właśnie odbieram. To, że nie piszesz wprost o swoich cierpieniach nie znaczy, że czytelnik nie zauważy sposobu w jaki piszesz, słownictwa itd. Coś może nie mieć sensu a i tak czujemy to, co czujemy. Teraz piszesz o większości, że głupia – to jest wyraz jakiejś silnej polaryzacji, nie tak?
Szperam w ‚pałacach, dworkach, zamkach’ a Kozłówki nie widać!
http://www.muzeumzamoyskich.pl/wycieczka/
Tu Kozłówki nie ma. Pałace nie są moją „specjalnością”. Zapraszam na forum http://eksploratorzy.com.pl tam Kozłówka jest.
Wspomniałeś o fermach, na których naziści przetrzymywali „czyste rasowo” Aryjki z podbitych państw, gdzie były zapładniane przez „czystych rasowo” Aryjczyków. To wszystko prawda. Czytałam kiedyś książkę Romana Z. Hrabara pt. „Lebensborn – czyli źródło życia”. Chyba nawet mam ją na półce. Lebensborn to nazistowska organizacja zajmująca się pozyskiwaniem dzieci „czystych rasowo” różnymi sposobami – rabując z podbitych krajów dzieci spełniające parametry fizyczne, nakładając kary materialne na Niemców za brak potomstwa lub zbyt słaby przyrost naturalny, aż do wspomnianego przez Ciebie przypadku. Były też „ideowe” niemieckie kobiety, które z własnej woli poddawały się takim praktykom, aby dostarczać Hitlerowi przyszłych żołnierzy, z najlepszym SS-mańskim materiałem genetycznym.
jak dobrze być kundlem
i cieszyć się życiem
jak dobrze