dopadła mnie niespodziewanie
jesienna melancholia
i będzie teraz usprawiedliwiać
obsesję śmierci
obsesja wciąż ta sama
tylko przyczyny się zmieniają
wraz z porami roku
wieczność się zestarzała
=====================
jutro będzie
i tak do końca świata
nuda
trzeba zamykać oczy
by przeżyć wczoraj
a teraz
przecieka przez palce
złapać chwilę
zatrzymać
poprawić w niej co trzeba
i postawić na kominku
najlepszą chwilę
która trwa trwa i trwa
nuda
====================
powinienem stracić co zyskałem
bo mając puste dłonie
więcej mogę złapać
====================
ten gówniarz
chciałby zmieniać świat
ugniatać go rękami
nadać mu formę
taką jaką chce mieć teraz
by zaraz to zmienić
ten gówniarz
nie chce dorosnąć
dojrzeć
przejrzeć
zwiędnąć
umrzeć
ten gówniarz
chce szukać
woli nadzieję
od pewności
rozgwieżdżone niebo
od jasności
nie zawsze się z nim zgadzam
pielęgnuję go w sobie
===================
re
mini
scencje
===================
pędzisz
wpadasz sam na siebie
potykasz się o własne nogi
gubisz myśli
wracasz by się odnaleźć
czas jest tutaj
czas czeka
na jutro
na dziś
na wczoraj
czeka aż go odnajdziesz
między kartkami
na stole
pod łóżkiem
odłamki czasu czekają na złożenie
jak odłamki szechiny
tylko czas nie potrzebuje wiary
wystarczy mu kalendarz
lub jutro
dziś
i wczoraj
====================
obok mnie na chodniku
wyrósł jak spod ziemi
kolega ze szkoły
zniszczony piciem
w podartych
brudnych ciuchach
cześć
co u ciebie słychać?
uczysz się
bo z książką jakąś idziesz?
masz może papierosa?
mogę wziąć dwa?
dzięki
cześć
opuścił chodnik
wchodząc w żywopłot
i przez trawnik
przed siebie
drugim „cześć”
zamknął to spotkanie
już nieważne
jak pytania
które zadawał
nie chcąc odpowiedzi
jest coraz chudszy
już chyba nie ma zębów
kolega ze szkoły
znany już tylko z widzenia
jest go coraz mniej
=====================
koncerty Vivaldiego i
wiertarka za ścianą
jak brzmiały kiedyś skrzypce
jak smyczki szeptały
zanim stal i beton
zanim wiertło w ścianie
ściana nie jest tu potrzebna
jeżeli piękno jest
głośniej
GŁOŚNIEJ
lęki i strachy
ustawiam w kolejce
jak d’Artagnan pojedynki
z Atosem, Portosem i Aramisem
porządkuję je
niczym pliki
według nazw
według rozmiarów
drodzy interesanci
zachowajcie porządek
proszę wchodzić pojedynczo
uporządkować lęki to nad nimi jakoś zapanować
A’propos śmieci, chociaż niekoniecznie jej obsesji
Tak mi się jakoś przypomniało…
O śmierci w sposób cudownie optymistyczny:
„Kto twierdzi, że jest wszechmocna,
sam jest żywym dowodem,
że wszechmocna nie jest.
Nie ma takiego życia,
które by choć przez chwilę
nie było nieśmiertelne.
Śmierć
zawsze o tę chwilę przybywa spóźniona.
Na próżno szarpie klamką
niewidzialnych drzwi.
Kto ile zdążył,
tego mu cofnąć nie może.”
/W. Szymborska/
I w sposób subtelnie piękny:
„Jeśli umrę to
spłynie do twych rąk
światła złoty krąg
i to będę ja…”
/ J. Brel/
Słowa Wisławy bardziej mi się podobają niż te Jakuba. Ale jest jeszcze Maciej
Maciej miał niepodrabialne poczucie humoru. Ale jak się okazuje – Wisława też. Nie miałam o tym pojęcia do momentu przeczytania wiersza pt. „Jak się czuję”
Kiedy ktoś zapyta – jak ja się dziś czuję,
Grzecznie mu odpowiem, że „Dobrze, dziękuję”.
To, że mam artretyzm, to jeszcze nie wszystko,
Astma, serce mi dokucza, i mówię z zadyszką,
Puls słaby, krew moja w cholesterol bogata…
Lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata!
Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę.
Choć zawsze wybieram najłatwiejszą, drogę,
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję,
Ale przyjdzie ranek… Znów dobrze się czuję.
Mam zawroty głowy, pamięć figle płata,
Lecz dobrze się czuję, jak na swoje lata.
Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi,
Że kiedy starości niemoc przychodzi,
To lepiej się godzić ze strzykaniem kości
I nie opowiadać o swojej starości (słabości).
Zaciskając zęby z tym losem się pogódź
I wszystkich wokoło chorobami nie nudź.
Powiadają: „Starość okresem jest złotym”.
Kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym.
„Uszy” mam w pudełku, „Zęby” w wodzie studzę,
„Oczy” na stoliku, zanim się obudzę…
Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje,
Czy to wszystkie części, które się wyjmuje?
Za czasów młodości — mówię bez – przesady –
Łatwe były biegi, skłony i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,
Żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą.
A teraz na starość czasy się zmieniły:
Spacerkiem do sklepu, z powrotem – bez siły.
Dobra rada dla tych, którzy się starzeją:
Niech zacisną zęby i z życia się śmieją!
Kiedy wstaną rano – „części” pozbierają,
Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytaj.
Jeśli ich nazwiska tam nie figurują
To znaczy: że Zdrowi i Dobrze Się Czują!!!
Znów odpowiem muzycznym cytatem