Opuszczone cmentarze jako miejsca pamięci

Jednym ze śladów I wojny światowej są cmentarze na których spoczywają polegli w walkach lub zmarli w wyniku odniesionych ran żołnierze. Liczba zmarłych nigdy wcześniej nie była tak wielka. Uznano, że nie będzie się transportować zmarłych do rodzin tylko pochowa się ich tam, gdzie polegli. Gdy już powstały specjalne służby zajmujące się grobami wojskowymi przystąpiono do budowy trwałych cmentarzy, często o charakterze pomnikowym. By obniżyć koszty likwidowano mniejsze miejsca pochówków i ciała przenoszono do powstających cmentarzy zbiorczych. Architekci opracowywali plany cmentarzy – często wyjątkowe. Ujednolicano formy krzyży i tabliczek nagrobnych i zamawiano je w wybranych fabrykach. Nawet po powstaniu Rzeczypospolitej prace te kontynuowano. Także podczas okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej cmentarze te były otaczane opieką. Zmieniło się to po powstaniu PRL. Od tego momentu można mówić o tym, że cmentarze te stały się opuszczone.

Kategoria opuszczonych cmentarzy jest znacznie szersza. To nie tylko cmentarze ludzi poległych w bojach z dala od domów. Istnieje wiele cmentarzy opuszczonych w wyniku migracji całych grup ludności. Nie bez powodu o wieku XX mówi się, że był to wiek czystek etnicznych i masowych mordów. Nacjonalizmy pojawiły się w wieku XIX. W wieku XX rozkwitły. Na terenie Polski pozostały cmentarze społeczności, które zostały zmuszone do odejścia. Są to cmentarze ewangelickie opuszczone podczas wycofywania się Wehrmachtu w 1944 i 1945 roku. Cmentarze prawosławne opuszczone w wyniku przymusowych wysiedleń zaraz po wojnie i w późniejszej akcji „Wisła”. Na koniec pozostają cmentarze żydowskie. Dewastowane metodycznie przez okupantów niemieckich i przez ludność okoliczną (Polaków). Nieliczne cmentarze polskich Tatarów spotkał podobny los. A los cmentarzy pokazuje jak wygląda w Polsce walka o pamięć.

Pamięć jak i historia nie są czymś stałym, danym nam raz na zawsze. O historii jako nauce mówi się od Rewolucji Francuskiej. Jej cechą ma być obiektywizm. Ale to ujęcie idealistyczne. Historia zawsze jest wyrazem myśli historyka, który ją opracował. Pracując na źródłach historyk jest często ograniczony dostępem do źródeł. Ma też do czynienia z polityką pamięci prowadzonej przez państwo. A ta bywa często dziwna. W PRL tworzono nowe społeczeństwo i nową pamięć. W Puławach widoczne są dziś tego skutki.

Cmentarze pozostają śladem pamięci. Cmentarze opuszczone i zdewastowane są śladem umierającej pamięci. Cmentarze zniszczone to już pamięć zatarta – pozostaje już tylko w ludziach żyjących. Pamięć jest zawodna. Ulega zmianie. Częściowo ginie. Częściowo wzbogaca się o zdarzenia, które nigdy nie miały miejsca. Czasami też łączy wydarzenia odległe od siebie w czasie lub przestrzeni. Wciąż więc jest daleka od obiektywizmu, od wiernej rekonstrukcji przeszłości. Ta wydaje się być wręcz niemożliwa. Jaka jest tu rola cmentarza? Jest faktem materialnym. Każdy może go zobaczyć. Może dotknąć nagrobków. Każdy może więc dotknąć przeszłości. Jednak tam gdzie one znikają, znika też pamięć o dawnych mieszkańcach miast czy osad.

Przed II wojną światową żyła w Puławach liczna społeczność żydowska. Tworzyła skupisko nazywane dzielnicą żydowską gdzie stanowiła większość mieszkańców ale nie była to dzielnica wyłącznie żydowska. Były tu cmentarze żydowskie, cmentarz prawosławny oraz cmentarze wojenne (z I wojny światowej). Dzielnica została zniszczona w wyniku walk prowadzonych w 1944 roku. Cmentarz prawosławny i żydowski zniwelowano i wybudowano na ich terenie zajezdnie autobusowe. Miasto się unowocześniało likwidując ślady własnej przeszłości. Cmentarz wojenny przeniesiony jeszcze w okresie międzywojennym prawdopodobnie na teren cmentarza prawosławnego zniknął wraz z nim. Także we Włostowicach przyłączonych w 1934 roku do Puław cmentarz żydowski stał się terenem tartaku. Kwatera z I wojny skurczyła się do symbolicznej tablicy.

Likwidacja tych śladów przeszłości nie była prawdopodobnie działaniem podjętym jednorazowo w jednym czasie. Trudno więc wskazać jedną osobę odpowiedzialną za to „kształtowanie pamięci”. Nie działo się tak też tylko w Puławach. W Zwoleniu znacznie później na terenie cmentarza urządzono park – dziś opuszczony ze zniszczonymi wyasfaltowanymi alejkami i betonowymi kwietnikami. W Końskowoli ogrodzono część cmentarza ewangelickiego (ale nie całość) a sąsiadujący z nim cmentarz żydowski pozostawiono nieoznakowany i opuszczony bez żadnych nagrobków.

Dziś pozostaje już tylko pamięć, która wciąż musi ścierać się z pamięcią publiczną kształtowaną przez polityków i media. Jak wielu mieszkańców Puław, Końskowoli, Zwolenia wie, że około połowy mieszkańców ich osad stanowili Żydzi? Że były tu nie tylko kościoły?

Nie tylko Timothy Snyder dostrzegł, że niezależnie od partii będącej w II RP u władzy i tak realizowany był plan obozu Dmowskiego. Zakończono to dopiero po II wojnie światowej. Polska stała się państwem niemal jednolitym narodowo. Kolejnym celem może być napisanie historii w której nie będzie miejsca na czystki etniczne bo nie będzie się pamiętać o innych narodach, religiach, kulturach. Chcąc zmienić pamięć miejsca należy najpierw zniszczyć miejsca pamięci.

2 thoughts on “Opuszczone cmentarze jako miejsca pamięci

  1. Krańcowo inaczej jest w Suwałkach. Duży obszar zajmuje pięć sąsiadujących ze sobą nekropolii – katolicka, ewangelicka, prawosławna, żydowska i muzułmańska (tatarska). Wymieniłam je w tej kolejności nieprzypadkowo – od najbardziej zadbanej. Na prawosławnej widać już pewne znaki historii – inaczej traktowane są groby prawosławnych mieszkańców, inaczej rosyjskich żołnierzy. Na cmentarzu żydowskim ocalało mało nagrobków. Sprawia jednak wrażenie zadbanego, a z kawałków macew powstała „ściana płaczu”. Najgorzej wygląda cmentarz tatarski. Właściwie wcale nie wygląda, ponieważ porasta go słusznych rozmiarów trawa. Nie traktowałabym tego jednak w kategoriach dyskryminacji. Po prostu Tatarzy dla współczesnych to już zupełna abstrakcja.
    Tak czy inaczej pamięć trwa i to jest chyba najważniejsze. Pytanie tylko jak długo. Czy nie dotrze tam głód ziemi pod budownictwo mieszkalne? A może pytanie nie brzmi „czy”, ale „kiedy”? Może to nie jest celowa zmiana pamięci, ale nieubłagane prawo popytu i podaży?

  2. A właśnie w Lublinie trwają zmagania o dawny cmentarz prawosławny. Ludzie traktowali go jak park przy osiedlu. Porastały go stare drzewa. Aż zaczęto drzewa wycinać i przygotowywać teren pod budowę kolejnego supermarketu. Chyba tylko mieszkańcy pobliskich bloków mają coś przeciwko temu.

Comments are closed.