Obelżywe słowa, prześladowania ani nie wzbudzają miłości ani nie przekonują tych, wobec których są stosowane. Miłość wyzwala i wywyższa tego, który wyświadcza dobrodziejstwa i tego, który się tym dobrodziejstwem cieszy. W Średniowieczu nie dochodzi do wypowiedzenia ze strony Żydów słowa żalu za ogromną tragedię; Krzyż rozkłada ramiona by rozdzielić, bardziej niż by złączyć w imię miłości i bólu, które bratają i przebaczają
Na próżno wrzuca się w płonące na placach stosy księgi; w ten sam sposób wprowadzani są na stosy męczennicy. Płomienie pożerają zarówno ciała, jak i kartki papieru, ale przekonania i wiara pozostają.
Średniowiecze pozostawiło po sobie wspomnienie stosów. Z upływem czasu coraz częściej płoną na stosach same księgi. A wynalazek druku przyczynia się, do wzrostu dochodów drukarzy drukujących palone co rusz księgi. Wspomniał o tym w książce Mesjasze György Spiró. Cytat powyższy pochodzi zaś z Historii antysemityzmu Eugenio Zolli.
Antysemityzm z definicji łączy się z nacjonalizmem. Nie zastanawia się nad religią. Sięga do krwi, do ciała. Jego początki pojawiają się w wieku XIX. Trudno jest więc antysemityzmem nazywać nienawiść do wyznawców judaizmu i ich religii. Bez religii ta nienawiść wisi w próżni. Wiek XIX zrodził nacjonalizm, a ten zawsze potrzebuje wroga. Wiek XIX przyniósł też emancypację Żydów w krajach niemieckich i w Cesarstwie Austo-Węgierskim . Proces ten nie przebiegał bez oporów. Przyznawane prawa były cofane i znów przyznawane. Na drodze emancypacji stanęli antysemici.
W Cesarstwie Niemieckim na drodze emancypacji stanął nadworny kaznodzieja Adolf Stöcker (czytałem o nim wcześniej w eseju Antysemityzm w Cesarstwie Niemieckim w latach 1871-1914 autorstwa Wernera Jochmanna). Jego dziełem było przekształcenie Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Społecznego w Partię Chrześcijańsko-Społeczną. W licznych pismach inspirowanych jego działalnością i przez niego wspieranych przypisywano Żydom stworzenie liberalizmu. Partia Stöckera zwalczała ruchy liberalne i socjaldemokrację. W Cesarstwie Austro-Węgierskim podobną rolę odegrał deputowany do wiedeńskiego parlamentu Georg von Schönerer (wnuk Żydówki). Idee tych ludzi nie były wspierane przez władców, a nawet z nimi walczono. Jednak zasiane przez nich ziarno padło na podatny grunt. Ten antysemityzm był nie tylko złączony z nacjonalizmem ale też był częścią systemu politycznego, wielopartyjnego. Polityka i nacjonalizm nie potrafią się obyć bez podbudowy ideologicznej. Zolli wskazuje tu na takich filozofów jak: Fichte, Nietzsche i Hegel.
"Jeżeli pewne prądy myślowe nagle wyparły się zależności od narzędzi logicznych, od rozumu – mówi Huizinga – działo się tak zawsze na rzecz czegoś co znajdowało się ponad rozumem. Kultura, która dzisiaj chce nadawać ton, nie tylko ma zamiar obejść się bez rozumu, ale również bez tego, co pojmowalne, na rzecz czegoś, co znajduje się poniżej rozumu, a mianowicie na rzecz impulsu, instynktu. Opowiada się za wolą, nie w sensie Jana Dunsa Szkota, które przyporządkowywało jej jako obiekt wiarę, ale jako wolę władzy, ziemskiej władzy, dla bycia, dla krwi i ziemi, zamiast dla wiedzy i ducha". Ludzie, którzy biorą udział w wielkich ruchach społecznych i politycznych, wyobrażają sobie swoje przyszłe działania za pomocą obrazów wojennych, systemu obrazów, który wymyka się analizie, i którego nie można rozłożyć na części pierwsze, trzeba go więc traktować jako jedność siły historycznej. Obrazy bitew zapewniają tryumf sprawy, trzeba jednak unikać porównywania dokonanych faktów z początkowymi wyobrażeniami.
Tak więc dzieło historyczne przedstawia się w umyśle temu, kto przygotowuje się, by go dokonać, jako seria obrazów bitew, a ponieważ są one obrazami, nie mogą więc być poddawane krytycznej ocenie rozumowej. Tak rozpoczęty ruch toczy swój bieg, kończąc go w jakiejś rzeczywistości historycznej, której to z kolei nie można zestawiać z początkowymi obrazami. Trzeba takiego porównania unikać. Tak oto wyeliminowany zostaje kolejny czynnik racjonalny. Razem z nim znika również związek przyczynowy. Wydarzenia historyczne biorą swój początek z czynnika irracjonalnego, przebiegają w łasce aktu wiary w ten czynnik i wypełniają się bez udziału rozumu.
Nie ma więc od XIX wieku reguł? Idee są irracjonalne i prowadzą do innych wyników niż zakładano na początku? O początkach się zapomina. Huizingę znam z pięknej Jesieni średniowiecza. Zolli korzystał z jego późniejszego Kryzysu cywilizacji. Ten obrazkowy przebieg realizacji idei dziwnie pasuje mi do dzieła syjonistów. To co miało być dziełem niesienia kultury i oświaty mieszkańcom Palestyny zaistniało jako państwo odrzucające całkowicie prawa Palestyńczyków. O idealistycznych początkach zapomniano albo nie należy pamiętać.
Zolli parokrotnie cytuje mało znanego chyba w Polsce filozofa klasyfikowanego jako wybitnego przedstawiciela niemieckiego pozytywizmu – Friedricha Jodla (1849-1914). W krótkiej notce zamieszczonej w przypisie wyczytać można że:
Wychodząc z założenia, że współczesna nauka zniszczyła zupełnie, albo w najbliższym czasie zniszczy podstawy tradycyjnej religii, że starożytny teocentryzm będzie musiał w konsekwencji ustąpić miejsca etycznej koncepcji świata o charakterze antropocentrycznym, i że nie ma żadnej wystarczająco mocnej siły, która mogłaby podporządkować narody autorytetowi ani historycznej wiary ani racjonalnej religii, wyraża nadzieję na moralną i religijną odbudowę społeczeństwa, opartą na nowej religii całkowicie pozbawionej jakiejkolwiek formy mitu.
Religia taka jeszcze nie powstała ale istniały nieudane próby zniszczenia religii (komunizm).
Byłoby fałszem wierzenie, że można robić politykę opierając się na pewnej, idealistycznej sprawiedliwości. Trzeba było skończyć z tą śmieszną fantazją.
Słowa te wg Huizingi wypowiedział Komisarz Sprawiedliwości Rzeszy. Jodl także uważał, że sprawiedliwość nie jest częścią dziejów historycznych. Utylitaryzm zastąpił etyczno-religijną koncepcję państwa, która mówi(ła), że:
państwo ma za zadanie zapewnienie wolności jednostki, która ograniczona jest etyką, i w konsekwencji, porządkiem społecznym, który również opiera się na moralności.
Nadszedł czas na trzech wcześniej wymienionych myślicieli:
Nietzsche wywyższył do rangi boskiej człowieka rządnego władzy. Fichte uczynił to samo z Narodem, "ponieważ to właśnie przez naród ukazała się boskość" w człowieku. Lud jest tą grupą ludzi, w której "jest boskość" żywa i działająca. Państwo jest obrazem samego Boga. Hegel naucza doktryny Państwa-Boga. Państwo jest "rzeczywistością fundamentalnej wolności (…), elementem racjonalnym samym w sobie i dla siebie, jest ono "celem samym w sobie, absolutnym"; jest ono wręcz istnieniem, w którym "wolność osiąga swoje największe prawo". Państwo jest "dla Boga zejściem do świata".
Niektóre teorie mówią, że najpierw powstał naród. Dopiero naród stworzył państwo. Założeniem z którego się tu wychodzi jest państwo narodowe które nie może istnieć bez narodu. W ujęciu nazistowskim naród jest rasą. Rasę definiują na podstawie cech somatycznych. Nie ma w tej definicji miejsca na kulturę i jest tylko fizyczność. Hans Günther (antropolog z Jeny) zaznaczał by nie mylić pojęcia ludu z narodem. Lud w jego ujęciu to mieszanka ras. To on został określony Papieżem nauk o rasach. Sławił wszystko co nordyckie. Stwierdzał też, że w krajach niemieckich maksymalnie 10% ludzi posiada czyste cechy nordyckie. Jego zdaniem należało oczyścić naród z wpływów człowieka orientalnego.
Cechy człowieka orientalnego to: brak godności, brak honoru, aferzysta, demokrata, ma zwierzęce odruchy, opóźniony, rodzi się niewolnikiem i niewolnikiem umiera, człowiek stadny.
Cechy człowieka nordyckiego to: elegancka twarz, smukła sylwetka, blond włosy, jasna skóra, pod którą płynie boska krew, naturalne zachowanie, głodny ideałów, sprzeciwiający się merkantylizmowi, poszukujący zadań, które wykraczają poza własny interes, miłość do ryzykownych zadań, do heroizmu, urodzony arystokrata, typ człowieka przywódcy.
"Przywódca czy Führer – zgodnie z syntetyczną definicją Messineo – to człowiek, w którym bardziej niż w innych wciela się ideał rasy nordyckiej, w którym Boska krew pozostawiła swoje najlepsze związki". Jego wola, która nie ma żadnych ograniczeń, poza jego własnym sumieniem, jest prawem, ponieważ jest ona niezawodna. "Treść myśli prawnej trzeciej Rzeszy – stwierdza Frank – polega na władzy nad ludem, zgromadzonej w rękach jednego człowieka, a jedynym ograniczeniem jest jego własne sumienie". Tak samo: "Wola Führera musi być podstawą naszego systemu prawnego". Podobnie: "W zakresie prawa publicznego trzeciej Rzeszy nie istnieje pozycja niezależna od zasadniczej woli Führera". Göring: "My (narodowi socjaliści) wierzymy, że Führer jest niezawodny we wszystkich kwestiach dotyczących moralnych i społecznych spraw ludu". Tak samo: "Obecnie słowo Führera, oraz wszystkich jego bezpośrednich współpracowników, jest warte więcej niż jakiekolwiek zdobyte i legalnie określone prawo". Socjolog Hans Freyer: "Państwo, żeby naprawdę istniało wśród innych państw, potrzebuje wokół siebie strefy zdobyczy. Musi zdobywać, by istnieć". W okresie zawieszenia broni, nazywanym pokojem, Państwo musi ciągle wyczekiwać powrotu swojej normalnej rzeczywistości, czyli wojny. Oswald Spengler: "Historia ludzkości w okresie rozwiniętej cywilizacji, to historia sił politycznych. Wojna jest formą tej historii. Również pokój jest jej częścią. Jest on prowadzeniem wojny przy pomocy innych środków (…)". Podobnie: "Człowiek jest dzikim zwierzęciem… (…) Bestie z wyższych klas są szlachetnymi stworzeniami w dokładnym znaczeniu tego słowa, obce są im kłamstwa ludzkiej moralności opierające się na słabości". Carl Schmitt: "Wszystkie naiwne teorie polityczne uważają człowieka za złego, czyli za problematyczne, wprost niebezpieczne i dynamiczne stworzenie".
Skąd to wszystko się wzięło? Zolli szukając źródeł doszedł do antyku i arystotelesowskiego stwierdzenia: Człowiek jest zwierzęciem społecznym. W świecie antycznym zwracano uwagę na "czystość krwi" tak w miastach demokratycznych jak i w Sparcie. Sparta jest tu przypadkiem szczególnym. Spartiaci zorganizowani byli wciąż na sposób wojskowy. Nie dopuszczali do "mieszania swojej krwi" z krwią ludności okolicznej. Cnoty wojenne stawiali tak wysoko, że jak zwraca uwagę Zolli jedyni dwaj Spartiaci, którzy powrócili spod Termopil zostali przez społeczność odrzuceni – zupełnie niehonorowo przeżyli. Idealizm helleński został zmieniony w idealizm germański. Człowiek jest istotą społeczną ale w społeczeństwie liczy się tylko gdy jest w granicach swojego państwa narodowego/rasowego. Poza nim może być tylko niewolnikiem. Tak więc naziści postawili sobie za cel odtworzenie czystej rasy nordyckiej. W tym celu musieli oczyścić swoją krew. A zacząć od wypędzenia nosicieli wszystkich cech negatywnych. Czyli Żydów. Odrzucili chrześcijaństwo ponieważ czciło Chrystusa którego śmierć na krzyżu była oznaką słabości i uległości – a to są cechy "orientalne" czyli semickie.
W dalszej części książki Zolli rozważa pochodzenie rasy semickiej sam jednak już wcześniej dał do zrozumienia czytelnikom że poszukiwanie cech określających rasę to droga prowadząca na manowce. Nie ma czegoś takiego jak rasa semicka, czy rasa nordycka. Na samym końcu pracy podaje krótkie informacje o działaniach podjętych przez Kościół w celu ratowania Żydów. Nie podaje wprost odpowiedzi na pytanie: czym jest antysemityzm. I nie robi tego chyba celowo. Nie można bowiem zdefiniować czegoś tak irracjonalnego inaczej niż nienawiść do "obcych", która była niezbędna nazistom by utrzymać się u władzy. A wcześniej do zdobycia tejże władzy.
Twórcy teorii ras ryzykowali, kiedy określali cechy wyróżniające rasę nordycką. Fizyczność Hitlera zupełnie nie mieściła się w tych ramach, podobnie jak większości jego bliskich współpracowników. Jedynie Reinhard Heydrich spełniał te warunki w 100% Także dokumentowanie aryjskości przodków stawiało Hitlera w wielce kłopotliwej sytuacji, skoro nie miał pewności kim był jego dziadek Z tego wynika, że sprawujący władzę zawsze stoją ponad prawem, nawet ponad prawem stanowionym przez nich samych. Przerażające.
To był dopiero początek drogi oczyszczenia rasy z obcych naleciałości. Coś takiego jak odtworzenie mamutów z zamarzniętych komórek z wykorzystaniem genów słoni.
W tamtych czasach teoria ras była bardzo popularna. Niemcy wysłali ekspedycję w Himalaje, która miała tam prowadzić (i prowadziła) badania na Tybetańczykach (7 lat w Tybecie). Hitti, który opisał dzieje Arabów rozpoczął swoje dzieło od stwierdzenia, że Żydzi zatracili dawno cechy rasy semickiej mieszając się z innymi ludami.
To wszystko byłoby śmieszne gdyby nie ginęli ludzie. Dziś jeśli mówi się o rasach to tylko trzech. A mimo tego określenie rasizm stosuje się znacznie częściej – bo powstało jeszcze w czasach gdy rasizm był modny.
Zolli przytacza przypadki gdy pomiary cech somatycznych szkieletów odbiegały od norm w wyniku warunków w jakich przyszło żyć danej osobie.
Wszyscy jesteśmy skundleni i nie mamy rodowodów. Nie wiemy też jakie cechy ma posiadać rasowy człowiek. Dlatego to co robili naziści było formą kultu w stworzonej przez nich religii.
„Obelżywe słowa, prześladowania ani nie wzbudzają miłości ani nie przekonują tych, wobec których są stosowane. Miłość wyzwala i wywyższa tego, który wyświadcza dobrodziejstwa i tego, który się tym dobrodziejstwem cieszy.”
Piękne i ponadczasowe słowa. Powinny stanowić motto książki Zolii i motto wielu innych publikacji. Zrozumienie tych słów i podążenie wytyczoną przez nie drogą stanowiłoby większy krok w dziejach ludzkości niż symboliczny krok kosmonauty na Księżyc.
Cieszę się, że właśnie te słowa wyróżniłeś rozpoczynając nimi „duch i krew”.
Ludzie chyba tak nie potrafią.