Wracam do książki Ewy Banasiewicz-Ossowskiej Między dwoma światami. Żydzi w polskiej kulturze ludowej.
Autorka badała wzajemne oddziaływania kultury żydowskiej i chłopskiej w dawnej Galicji Zachodniej i Królestwie Kongresowym. Obie społeczności były prawnie upośledzone. Podlegały podobnym ograniczeniom. Izolacja w jakiej się znajdowały miała swoją genezę nie tylko w warunkach zewnętrznych ale także była podtrzymywana wewnętrznie. W przypadku Żydów izolacja wewnętrzna wyraźniej objawiła się po powstaniu Chmielnickiego. Do tego czasu Żydzi zewnętrznie prawdopodobnie się nie wyróżniali – o czym świadczyć mogą pojawiające się co jakiś czas przepisy nakazujące im nosić wyróżniające części odzieży lub naszyte znaki. Znany na przełomie XIX i XX wieku ubiór może pochodzić z czasów wcześniejszych i był wzorowany na ubiorach szlacheckich. Zatracił jednak elementy czysto ozdobne i barwność zastąpiono w nim czernią. Nie znaczy to nic innego jak tylko to, że społeczność żydowska ulegała wpływom otoczenia zanim sama się od niego nie odgrodziła. Pozostając jeszcze chwilę przy ubiorze charakterystycznym dla całego obszaru omawianego w tej pracy można podkreślić szczególną różnicę mającą związek z granicą zaborów. Żydzi galicyjscy jako nakrycia głowy używali futrzanych czap. Żydzi w Kongresówce nosili mycki. Granice polityczne rzeczywiście dzieliły.
Czas. Czas odgrywa tu ogromną rolę. Kontakty między Żydami a chłopstwem na dobre rozwijają się od momentu gdy chłopi wraz z wolnością osobistą zaczęli samodzielnie prowadzić gospodarstwa. Przez wieki utrwalony model samowystarczalności stał się czymś przestarzałym. Czas potrzebny na wytworzenie wielu dóbr można było przeznaczyć w celu zwiększenia zysków gospodarstwa. Dobra można było kupić, a ich sprzedawcy sami zapukali do drzwi. Zamknięta na obce wpływy wieś przyjęła obcych dla niej Żydów może nie z otwartymi ramionami ale chętnie. I jako sprzedawców. I jako kupców, a także jako rzemieślników. Szczególnie w tej ostatniej roli Żydzi dawali się bliżej włościanom poznać. Przebywając często przez kilka dniu gospodarzy dla wykonania wszystkich niezbędnych prac (naprawy ubrań, szycie ubrań, roboty ciesielskie, kowalskie) nie mogli się odizolować.
Inne formy oddziaływań związane były już z rzemiosłem. Żydzi produkowali wiele produktów na potrzeby wsi, tak jak i wiejscy rzemieślnicy (garncarze) produkowali towary na potrzeby Żydów. Tu jednak produkcja uwarunkowana była nie tylko potrzebami kupujących ale też ich wymaganiami artystycznymi. Dlatego niewiele wzorów znanych ze sztuki żydowskiej pojawiało się na sprzętach gospodarstwa domowego. Z kolei produkcja na potrzeby społeczności żydowskiej najczęściej przebiegała pod ścisłą kontrolą zamawiających (by zachować wszystkie wymagania związane z ich religią). Tu najbardziej znanym glinianym naczyniem są szabasówki, które produkowano także parę lat po II wojnie światowej. Jeszcze inne ślady wpływów kultury żydowskiej na chłopską można znaleźć w budownictwie wiejskim na Podlasiu.
W kulturze wiejskiej wciąż niewyjaśnioną sprawą pozostaje pozostaje pochodzenie wycinanki. Ślady występowania tej formy sztuki występują tylko na terenach Rzeczypospolitej. Wycinanka znana była Żydom już w XVIII wieku. Wykonywali ją zwykle uczniowie chederów (czyli chłopcy). W kulturze chłopskiej wycinaniem zajmowały się kobiety. Stąd przypuszczenia, że wycinanka nie powstała przez naśladownictwo zwyczaju tylko została podpatrzona (Żydzi wycinanki umieszczali podczas świąt na szybach okien).
Pojawia się także wątek postępu technicznego związanego z rzemiosłem żydowskim. Najlepszym przykładem jest produkcja sit w Biłgoraju gdzie powstać miał tzw. warsztat żydowski. Inny przykład udziału Żydów w kulturze chłopskiej to malowanie płócien. Tą działalnością Żydzi mieli się zająć gdy dla rzemieślników chrześcijańskich stała się ona nieopłacalna.
Wspomniałem tu tylko o kilku zagadnieniach poruszanych szerzej w książce. Jak na małą ilość punktów łączących obie społeczności śladów pozostało dużo. I chociaż nie chcę tu niczego reklamować to tą książkę polecam. Streścić się jej tak by niczego nie minąć po prostu się nie da, a przepisywanie całej nie ma raczej sensu.
Aaa i zapomniałem o entliczku pentliczku. Ta wyliczanka też najprawdopodobniej pochodzi z kultury żydowskiej na co wskazują analizy językowe. W internecie bez problemu można znaleźć informację o nazywaniu piekarników w okolicy Krakowa szabaśnikami. Spotkanie Żyda często było interpretowane jako dobra wróżba, spotkajmy go więc poprzez lekturę tej książki.
Gdzieś widziałam zdjęcia zrobione podczas zlotu chasydów w Leżajsku. Różnorakość nakryć głowy ewidentnie rzuca się w oczy. Też tak sobie zinterpretowałam, że jest to prawdopodobnie kwestia kraju (lub odłamu religijnego). Tylko dalej nie wiem skąd się taki zwyczaj w tym kraju przyjął. Dlaczego czarny kapelusz, mycka czy futrzana czapa? Podobne pytanie pojawia się przy obserwacji pielgrzymów zdążających do Mekki. Tutaj też płaskie czapeczki, fezy, chusty białe lub „arafatki” z czernią albo czerwienią, różnie też upięte. Tradycja krajowa? Tradycja religijna? Osobiste preferencje? A może te nakrycia głowy mają w sobie jakąś symbolikę?
W książce będącej bohaterką tego wpisu można znaleźć informację o uniformizacji społeczności zamkniętych. Każda zmiana i odstępstwo spotykają się krytyką. Tolerowane są jedynie zmiany drobne, w dodatkach, które potrafią się też upowszechnić i stać się częścią lokalnego „uniformu”. Symboliki bym tu nie szukał. Tak samo jak nie traktowałbym jednej pracy za wyrocznię w jakiejś dziedzinie. Teraz np czytam pracę Leo Treppa „Żydzi. Naród, historia, religia.” Tutaj tradycyjnym ubiorem żydowskim jest kubrak, powszechnie używany w krajach niemieckich. Nie wiem czy autor ma na myśli jego późniejszą zmianę w chałat. Ale nie sądzę by znał ubiory szlachty RP.