Co może się nie udać, na pewno się nie uda.
Ten wyjazd miał pełne prawo do niepowodzenia. Dzień wcześniej, choć tego nie odczuwałem od razu, jednak się zmęczyłem. Nie zdążyłem dojść do siebie przez noc. W dodatku noc krótką, ponieważ wcześnie wstałem, a położyłem się późno. Starałem się w nocy określić szczegółowo lokalizację paru cmentarzy z Wielkiej Wojny w okolicach Kraśnika. Bo do Kraśnika się udawałem. Jak wyliczyłem, do Kraśnika mogłem dojechać do godziny 12. Z takim czasem mogłem albo skoczyć jeszcze do Modliborzyc lub pokręcić się po okolicy.
Zaraz po starcie złapałem gumę. W Parchatce. Po wymianie opona była źle ułożona i parokrotnie próbowałem to poprawić. Nie udało się ale jechać się dało. Pozostała mi tylko jedna zapasowa dętka więc już na początku zmodyfikowałem trasę by nie mieć w razie czego daleko na powrót. Zamiast więc jechać prosto w kierunku Kraśnika zajechałem na Powiśle. Wcześniej jednak w Kazimierzu Dolnym „odkryłem” dlaczego restauracja „Łaźnia” nazywa się tak, a nie inaczej. Na jej ścianie frontowej znajduje się tabliczka, która mi to wytłumaczyła.
W zeszłym roku mknąc przez Powiśle mijałem sanktuarium w Kępie Gosteckiej ale nie wykonałem tam żadnych zdjęć. Dostępu bronił pies z pobliskiego domu. Dziś wpadłem tam szybko i psiak albo nie zdążył zareagować albo był uwiązany. Mogłem więc podejść do stojących tam figur i wykonać im grupowe zdjęcie.
Kolejnym krokiem było poszukiwanie cmentarza z Wielkiej Wojny w Kamieniu. Bez powodzenia. Będę musiał zgromadzić na ten temat więcej informacji niż zapamiętałem z kartki, której zapomniałem z sobą wziąć. Dla urozmaicenia trasy, którą jeździłem nie raz, zapuściłem się do Starych Kaliszan. Ciasno tam ale między domami widać Wisłę. Piękny widok ale tylko dla mieszkańców wiślanej strony drogi. Wioska na wysokiej skarpie więc patrzeć można spokojnie i na powodzie. W Rybitwach znów wymyśliłem urozmaicenie. Czerwony szlak rowerowy łączący Kazimierz Dolny z Kraśnikiem wskazywał inną drogę niż ta do której zdążyłem się przyzwyczaić. W ten sposób przejechałem przez miejscowość Bór. Miejscami zabudowania przypominały zapuszczony skansen. Drewniane, zniszczone zabudowania. Ale jest tu taki przyjemny klimat. Nic dziwnego, że powstają nowe domy. Trochę dalej czerwony szlak uciekł mi do Chruślanek Józefowskich. Uznałem, sobie ten odcinek daruję i poznam go kiedy indziej. Jak on wygląda zobaczyłem dość szybko. Drogowskaz z informacją o cmentarzu wojennym z 1915 roku w tychże Chruślankach i informacją, że znajduje się on jedynie 1200 m od drogi, którą jechałem skłonił mnie do zmiany kierunku. Po podanym dystansie stanąłem w lesie na czerwonym szlaku. Droga to sam piach. Nie warto chyba się tu pchać. A cmentarza nie znalazłem mimo obszukania lasu w promieniu ok 50 m. Pewnie jest gdzieś dalej albo… W Dzierzkowicach miałem na cmentarzu parafialnym odnaleźć kwaterę z tej samej wojny. Posiadane informacje były raczej skąpe: w południowej części cmentarza. Nie znalazłem choć przeszukałem prawie połowę nekropolii. Albo tak jak w Puławach, kwatera jest już tylko jedną tablicą albo jak w Żyrzynie – kwaterę zlikwidowano, przenosząc ekshumowane szczątki pod pomnik na którym nic o tym nie wspomniano. Już gdy opuszczałem cmentarz zaczęła mi się nucić piosenka. Znana i nie o tej wojnie ale chyba na miejscu jak najbardziej.
gdzie są kwiaty z tamtych lat –
jasne kwiaty?
gdzie są kwiaty z tamtych lat –
czas zatarł ślad.
gdzie są kwiaty z tamtych lat –
każda z dziewcząt wzięła kwiat,
kto wie czy było tak –
kto wie czy było tak ?gdzie dziewczęta z tamtych lat –
jak te kwiaty,
gdzie dziewczęta z tamtych lat –
czas zatarł ślad.
gdzie dziewczęta z tamtych lat –
za chłopcami poszły w świat.
kto wie czy było tak –
kto wie czy było tak ?gdzie są chłopcy z tamtych lat –
dzielne chwaty.
gdzie są chłopcy z tamtych lat –
czas zatarł ślad.
gdzie są chłopcy z tamtych lat –
na żołnierski poszli szlak.
kto wie czy było tak –
kto wie czy było tak ?gdzie żołnierzy naszych kwiat –
tych sprzed laty,
gdzie żołnierzy naszych kwiat –
czas zatarł ślad.
gdzie żołnierze z tamtych lat –
tam gdzie w polu krzyża znak !
kto wie czy było tak –
kto wie czy było tak ?gdzie mogiły z dawnych lat –
tam gdzie kwiaty.
gdzie mogiły z dawnych lat –
czas zatarł ślad.
gdzie mogiły z dawnych lat –
tam gdzie kwiaty posiał wiatr.
kto wie czy było tak –
kto wie czy było tak ?
A może trochę inaczej? Ostatnio piosenka pojawiła się w wykonaniu Kremlowskich Kurantów i coś mi się zdaje, że nie jest identyczna z tym tekstem zaśpiewanym wcześniej przez Sławę Przybylską. Dość, że ślady zaciera czas. A ja właśnie w tej sprawie jechałem do Kraśnika.
W zeszłym roku chciałem dotrzeć do tamtejszego cmentarza żydowskiego. Nie dotarłem. Drogi mi się pokończyły, nie było kogo zapytać. Po powrocie z pytaniem o drogę zwróciłem się do rowerzystów z Kraśnika. Otrzymałem odpowiedź z projektem przejazdu i prośbą o kontakt przed wyjazdem. Nie wywiązałem się z tego kontaktu. Sam nie wiedziałem czy dziś pojadę do Kraśnika, a jak już wyjechałem nie byłem pewien czy dojadę. Za to informacje o możliwej trasie ułatwiły mi ustalenie z mapą w ręku jak sobie z tym poradzić. Odkryłem, że poprzednio jechałem właściwą ulicą tylko nie wziąłem pod uwagę tego, że zakręca ona w pewnym miejscu i pnie się pod górę. Teraz wiedziałem, że ul. Szewska zakręca i że wcześniej od niej odchodzi ul. Stroma, też prowadząca do cmentarza. Na miejscu jeszcze odkryłem, że obie te drogi łączą się ponownie przy parkanie poszukiwanego cmentarza. Zastanawiało mnie dlaczego informacje na temat tego kirkutu są zawsze niepełne. Strona gminy Kraśnik nawet nie nazywa go kraśnickim cmentarzem tylko cmentarzem w Pasiece. Z kolei strona kirkuty.xip.pl pokazuje tylko bardzo stare zdjęcia z pomnikiem i macewami. Ale powoli zaczynałem to ogarniać. Cmentarz jest długi i nierównomiernie szeroki. Na samym końcu, tam gdzie jest najszerszy miał znajdować się pomnik. Otaczają go resztki betonowego parkanu. Wnętrze jest gęsto zarośnięte drzewami i krzewami. Tylko tędy da się wejść. Z pozostałych stron do parkanu przylegają pola uprawne. Początkowo nawet nie wiedziałem, że jest tu kawałek odkrytego terenu. Gdy w końcu go znalazłem to znalazłem i pomnik. Zniszczony pomnik. I ogromne ilości pogruchotanych macew.
Później wracając do wyjścia odnalazłem jeszcze kilka macew w dość dobrym stanie ale poprzewracanych i częściowo popękanych. Dewastacja. Masakra. Tylko śmieci na cmentarzu dość mało. Oczywiście porównując z rekordzistą w Opolu Lubelskim. Teraz nawet „Bez komentarza” staje się tu komentarzem. Ale niech to już tak zostanie. Bo brak mi słów.
W Urzędowie na krótko zatrzymałem się przy zabytkowym młynie wodnym.
I pojechałem do Bęczyna. Tutaj miałem odnaleźć cmentarz z Wielkiej Wojny. Informacja podawał, że znajduje się on na końcu wsi, przy leśnej drodze 30 m od leśniczówki. Ale zanim dojechałem do leśniczówki zatrzymałem się przy kapliczce św. Rozalii. Potem znów postój, przy kamieniu upamiętniającym 600-et letnią tradycją garncarską w Bęczynie. Potem do lasu i nie wiedziałem co dalej. 30 m od leśniczówki to mogło być niemal wszędzie a jednocześnie już zwątpiłem w odnalezienie śladów i tego cmentarza. Zapytałem mężczyznę myjącego na skraju lasu samochód i… okazało się że stoję przy tym „cmentarzu” czyli zbiorowej mogile żołnierzy c.k. armii. Przy okazji dowiedziałem się o kolejnej mogile przy której już byłem ale jej nie zauważyłem. W pobliżu kamienia, ku pamięci garncarzy. Faktycznie tam jak głosił napis pochowano żołnierzy carskiej armii.
Często chowano ich wspólnie albo na jednym cmentarzu w osobnych kwaterach. Tu osobne dwie mogiły. W sumie więc choć dotarłem tylko do jednego cmentarza z Wielkiej Wojny, to okazał się być podwójny. Tylko czas mnie gonił. Słońce było coraz niżej. Pojawił się silny, przeciwny wiatr… Biednemu to zawsze wiatr w oczy. Tylko ja jeżdżę w okularach więc akurat oczom to tak nie przeszkadzało. Bardziej nogom. Ale prze Boby, Opole Lubelskie dotarłem już po ciemku do Puław. Tu kąpiel, kawa, kwartety smyczkowe Haydna… Spokój.
Będę musiał tu jeszcze wrócić by dokończyć poszukiwanie cmentarzy. W samym Kraśniku chciałem jeszcze zrobić zdjęcia kościołowi ale akurat jest remontowany. Z kolei dwie tutejsze bóżnice nic się nie zmieniły od zeszłego roku, gdy na starszej z nich umieszczono tablicę informacyjną. Tu zdjęcia mam z poprzednich przyjazdów więc aparatu nie wyciągałem.
Dodane później
To jednak nie strona kirkuty.xip.pl zawiera tylko stare zdjęcia. Na niej są aktualne. Te stare musiałem widzieć gdzie indziej. Ale gdzie?