Szybki wyskok nad Wieprz. Trochę chorowałem gdy ta jesień była najładniejsza ale nie mogłem usiedzieć spokojnie. Potrzebowałem nakarmić oczy kolorami. Prognozy pogody mówiły o słonecznej pogodzie i należało to wykorzystać. Tylko początek dnia wcale nie wyglądał obiecująco.
Choć słońce już wstało to z trudem przedzierało się przez gęstą mgłę. Nie było też za ciepło ale na początku drogi nie przeszkadzało mi to za bardzo – często się zatrzymywałem by robić zdjęcia.
Około dziesiątej było już praktycznie po mgle. Szron zniknął nawet z moich rękawów.
W Białkach Górnych pierwszy raz zatrzymałem się przy domu którego rozpad obserwuję od lat. Jest go coraz mniej.
Gęsi od lat kojarzą mi się z Jeziorzanami. Dawno temu długo czekałem siedząc w autobusie aż gęsi zejdą z drogi. Teraz nie ma ich tu tak wiele. Ot kilka sztuk na łąkach. Wygrzewały się w słońcu.
Że grzeje czułem wyraźnie – lewa dłoń mi zamarzała podcza jazdy na wschód schowana przed słońcem w cieniu torby umieszczonej na kierownicy. To bolało. Prawa dłoń była cały czas wystawiona na promienie słoneczne i nawet trochę się pociła w rękawiczce.
W Michowie sprawdziłem czy coś się zmieniło w okolicach pomnika na skraju lasu. Jedyne zmiany to jesienne liście.
W innym lesie przez który przejeżdżałem spodobały mi się ambony myśliwskie. Zwykle nie występują stadnie.
Dzięki za moje ulubione wrzosy W tym roku nie udało mi się wyrwać, aby wśród nich pobyć A i jesieni tyle zobaczyłam co z okna autobusu, po drodze do pracy…
Nie ma za co – pamiętałem, że je lubisz i nie spodziewałem się już ich spotkać. W końcu to był październik, a nie wrzesień. Teraz jak dni są tak tragicznie krótkie marzy się sen zimowy. A śnić się powinna wiosna.
Coś nie tak z dystansem chyba. Patrząc na mapkę wydaje się, że powinno być sporo więcej.
Tylko się wydaje. Ten sam tekst umieściłem na stronie bikestats.pl tam też podałem odczyt z licznika http://trobal.bikestats.pl/1044281,Barwy-jesieni.html – 91,5 km. Znam też dość dobrze tą trasę. Teraz było ze skrótami, a bez nich jest ok. 100 km.