krawat
garnitur
wazelina
pójdziemy do kina
tak proszę pana
jak miło
wspaniale było
teatr
słowa na uwięzi
gesty wyćwiczone
uśmiechy wymuszone
nagroda za występ
udaję że nie chcę
wszyscy wiedzą
tak samo pozują
ramy
schematy
tory
słowa zakazane
i słowa wymagane
scenariusz i dialogi
powtarzane przez wieki
nie muszę być nowoczesny
by tym wszystkim rzygać
już niedługo
będziemy grzeczni
usiądziemy w rządku
z obrożą i numerkiem
już niedługo
będziemy estetyczni
brudne sprawy
załatwiając w rękawiczkach
nauczymy się
jak kosmate pająki
łapać tłustą zdobycz
w swe sieci
nauczymy się
mówić pół prawdy
tak, by starczyła
za całe kłamstwo
nauczymy się
sztyletować
z uśmiechem
pełnym skruchy
już niedługo
będziemy tak doskonali
że nawet hieny
zamrą z podziwu
Napisałam gdzieś koło matury. Tak mi się nagle skojarzyło, że zaczęłam szukać i oto jest (do pary – tak mi się przynajmniej wydaje).
Już z takim „psim numerkiem” muszę chodzić do pracy. Prorok, czy co?
Ale to nie znaczy że mi to pasuje. Wręcz przeciwnie. Konwenanse i schematy postępowania same zachęcają do tego by choć spróbować je przekroczyć. Znam wielu ludzi, którzy tylko w takim ułożonym świecie czują się dobrze. Może nawet chcieliby wiedzieć kiedy umrą? Ja wolę dawać się światu zaskakiwać co chwilę. Jak inaczej się czymś zachwycić? To co przewidywalne jest jednocześnie oczekiwane. Tylko na co w życiu miałbym czekać?
nic konkretnego
zawsze coś nowego