Z dawnego pałacu Sosnowskiego pozostała do dziś jedynie oficyna. Szkoda. Pałac zapewne był interesujący. Dziś jest tu ulica Hetmańska, pensjonat "Dworek Kościuszki" i cisza oraz spokój. Zawsze w Sosnowicy ten spokój mnie oczarowuje. Może tak jest tylko w weekendy? Nie wiem. Ja jakoś tak zawsze w weekendy tu trafiam.
Pokaż Pałace i dwory na większej mapie
Gdy w 1775 roku Józef Sosnowski (późniejszy hetman wielki litewski) rozglądał się za nauczycielem rysunku, malarstwa i języka francuskiego zdecydował się na młodego szlachcica, kadeta Szkoły Rycerskiej, Tadeusza Kościuszkę. Nie musiał wiedzieć, że ten znany mu wcześniej jako dziecię młodzieniec już rok wcześniej nawiązał kontakt z jego córką - Ludwiką, gdy ta przebywała na pensji w Warszawie. Obowiązków nauczyciela chyba nie dawało się godzić z miłością do uczennicy. Tadeusz poprosił o rękę Ludwiki jej ojca. Wtedy to paść miały słowa "Synogarlice nie dla wróbli, a córki magnackie nie dla ubogich szlachciców". Czarna polewka, niespełniona miłość i porywcza młodość - blisko wybuchu? Wobec oporu ojca młody rycerz zwrócił się o pomoc do króla Stanisława Augusta Poniatowskiego - i ten nie pomógł. No to jeszcze dodajmy do tego koktajlu pomoc przyjaciół i być może logistyczne wsparcie komendanta Szkoły Rycerskiej - Księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego. Wg planu Tadeusz miał uprowadzić Ludwikę i pod osłoną nocy wziąć z nią ślub w małym kościółku. W tym miejscu opowieść wpada na rozdroża. Jedni mówią, że Ludwika została przez przewidującego ojca wywieziona z Sosnowicy zaraz przed próbą porwania, inni, że złapał porywacza i jego ofiarę.
Ludwika ostatecznie została żoną wcześniej jej przeznaczonego Józefa Lubomirskiego. A Tadeusz wg legendy ze wstydu udał się za morze. Prawda to czy nie prawda? Jeszcze w 1789 roku Ludwika Lubomirska słała do Tadeusza Kościuszki nostalgiczne i pełne uczucia listy. Te się zachowały.