Często wymykając się z Puław leśnymi szlakami przejeżdżałem obok pomnika, który tak mi się nie podoba, że nawet się przy nim nie zatrzymywałem. W 2008 roku przemykałem tą trasą do Żyrzyna i natknąłem się pod pomnikiem na duże skupisko ludzi. Dopiero to zdarzenie skłoniło mnie by się tu zatrzymać przy następnym przejeździe i przeczytać tablicę informacyjną. Bo pomnik może się nie podobać ale zdarzenie któremu jest poświęcony na pewno warte jest poznania.
Pokaż Martyrologia XX wieku na większej mapie
Miejsce to znajduje się na turystycznym Szlaku Niepodległościowym. Pomnik zlokalizowany jest pod samym lasem. Asfaltowa wiejska droga zaczyna się kilkadziesiąt metrów dalej. Tablica informacyjna zawiera opis wydarzeń autorstwa naocznego świadka.
Dookoła otoczona lasami, z dala od szlaków komunikacyjnych leży w gminie Żyrzyn wieś Bałtów. Do 1939 r. działało tu koło "Wici", z którym współpracował kierownik szkoły, Jan Pasiak. W czasie okupacji młodzież skupiała się w szeregach Batalionów Chłopskich, a Jan Pasiak, "Wiater", został komendantem obwodu BCh., będąc jednocześnie kierownikiem miejscowej szkoły. Chłopi z Bałtowa udzielali chętnie pomocy zbiegłym z niewoli niemieckiej żołnierzom. Za tę pomoc wieś zapłaciła życiem 33 osób.
Stało się to wieczorem 12 VII 1943 roku o 22 godz. Przed domem Jadwigi Bernat, stojącym tuż pod lasem w części wsi zwanej Dworzyskiem, gawędziła gromadka miejscowej młodzieży. Do rozmowy dołączył się Mikołaj żołnierz Armii Czerwonej, który uciekł z niewoli i poprzez lasy dostał się do tej wsi. Rozmowę przerwało przybycie grupy ludzi z lasu. Kilku mężczyzn cywilnie ubranych weszło na podwórze, podając się za partyzantów i prosząc o mleko. Czekając na spełnienie prośby, zagadywali do zebranych, stawiali podstępne pytania, nieznacznie otaczając zebranych półkolem. Choć mówili po polsku, chłopcy stali się czujni i nie garnęli się do rozmowy. Nagle ciszę księżycowej nocy rozdarły strzały z pistoletów maszynowych. Padł 26-letni Dionizy Bernat, padli jego przyjaciele Stanisław Cebula i Jan Koziej, padł też Mikołaj, zanim zdążył wyciągnąć broń. Do mieszkania Jadwigi Bernat i do domu Cebuli Niemcy wrzucili granaty. Zginęła od nich Helena Bernat, padli rozerwani wybuchem pocisków Maria i Antoni Cebulowie. We wsi zapanował popłoch. Od granatów zapaliły się budynki. Ludzie zaczęli uciekać do pobliskiego lasu, ale wieś była otoczona przez Niemców. Wokół słychać było wściekłą strzelaninę z karabinów i pistoletów maszynowych, pękały wiązki granatów. Słupy dymu i ognia strzelały w górę. Kto zdołał zbiec daleko, ocalał. Ci, którzy usiłowali ratować mienie, zginęli od kul i granatów. Z Żyrzyna i Osin jechały na ratunek straże pożarne. Niemcy nie dopuścili ich do ognia. Gajowy Rogala, widząc pożar, pędził, ile sił, z pomocą. Zauważyła go obstawa. Posypały się za nim serie strzałów. Ranny Rogala skrył się w budynkach Tomasza Furtaka. W czasie strzelaniny Furtak też został ranny. Schwytano obydwóch i ciężko rannych wrzucono do płonącej stodoły. Wkrótce płomienie zagłuszyły ich jęki. Niemcy zorganizowali jeszcze obławę w pobliskim lesie. Tej nocy spłonęło 12 zabudowań, zamordowano 33 osoby, w tym 5 całych rodzin. Pozostałych przy życiu mężczyzn we wsi spędzono nazajutrz z łopatami i kazano im grzebać zabitych tam, gdzie padli, nie pozwalając zawieźć na cmentarz. Sołtysowi gromady polecono sporządzić spis pozostałych przy życiu mieszkańców Bałtowa i kazano im stawić się w starostwie w Puławach. Nie zgłosił się nikt. Prawdopodobnie zostaliby wywiezieni na przymusowe roboty do Rzeszy. Losem pozostałych przy życiu pogorzelców zajęła się wieś. 11 XI 1943 r. gestapowcy usiłowali aresztować w Bałtowie "Wiatra", który był w tym czasie komendantem okręgu IV BCh (Lublin). Rozwścieczeni nieobecnością "Wiatra", który wyprowadził się stąd w lecie 1943 r., zamordowali braci Jana i Dionizego Rułków za to, że w ich domu mieszkał uprzednio Jan Pasiak.
Na podstawie opisu Stefana Rodaka "Rola" op. Mariusz Marek
Drugi pomnik poświęcony temu samemu wydarzeniu odnalazłem na cmentarzu w Gołębiu.