Obóz zagłady w Sobiborze

Obrazek

Pokaż Martyrologia XX wieku na większej mapie

Z Wikipedii:

SS-Sonderkommando Sobibor - nazwa hitlerowskiego obozu zagłady funkcjonującego w ramach "Einsatz Reinhard" w latach 1942-1943, w lasach 4 kilometry od wsi Sobibór, niedaleko od linii kolejowej łączącej Chełm z Włodawą.
(...)
W rejonie Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego od 1940 roku powstał szereg obozów pracy (Arbeitslager), z których większość stanowiła część niemieckiego programu modernizacji rolnictwa regionu. Najważniejsze okoliczne obozy pracy były w Krychowie, Lucie, Osowie, Rudzie Opalin, Sawinie, wsi Sobibór, Sajczycach (stawy), Tomaszówce, Ujazdowie i Włodawie. W obozach tych pracowali więźniowie - Polacy, Żydzi, również w mniejszym zakresie Romowie. Dla części Żydów, obozy te były przedsionkiem Sobiboru. Na rampie w obozie zagłady dokonywano czasem selekcji i przewożono wybranych więźniów do tych obozów pracy.
(...)
Budowa obozu rozpoczęła się w marcu 1942 w ramach "Aktion Reinhard", analogicznie do obozów Belzec i Treblinka. Obóz powstał przy małej stacji kolejowej Sobibór, 5 km od wschodniej granicy Generalnego Gubernatorstwa. Pierwsze transporty zaczęły docierać w maju 1942.

Sam obóz zajmował z początku obszar ok. 12 ha, a po rozbudowie ok. 60 ha. Składał się z części garnizonowej i czterech ponumerowanych Lagrów (Lager I, II, III i IV).

* Przedpole (Vorlager): tam znajdowała się rampa kolejowa na którą przyjeżdżały transporty, oraz budynki gospodarcze SS: magazyn odzieżowy, pralnia, garaże, kantyny, wreszcie komendantura i kwatery SS i strażników ukraińskich.

* Lager I: na tym terenie mieszkali więźniowie żydowscy pracujący przy warsztatach, głównie szewskim, krawieckim i rymarskim.

* Lager II: stanowił plac, na którym więźniowie z transportów musieli się rozbierać. Tam też znajdowały się baraki, w których magazynowano ubrania i bagaże ofiar.

* Lager III: miejsce zagłady, na które składały się komory gazowe, ruszty paleniskowe i masowe groby. Budynek z komorami był murowany i zawierał trzy komory po każdej stronie korytarza, w których zaczadzano ofiary spalinami. Instalacje pozwalały na jednoczesne zagazowanie 1200 osób. Lager III był całkowicie odizolowany od reszty obozu - do tego stopnia, że gdy wybuchł bunt więźniów, ta część nie wzięła w nim udziału nie będąc o niczym poinformowana.

* Lager IV: nazywany "Obozem Północnym", powstał podczas powiększania obszaru obozu w 1943 r., w ostatniej fazie jego funkcjonowania. Nie odgrywał żadnej roli w procesie eksterminacji.

Cały obóz był ogrodzony potrójnym płotem z drutu kolczastego i rowem wypełnionym wodą, a przyległy teren zamieniono - po jednej z bardzo nielicznych ucieczek - w pole minowe o szerokości 15 metrów.
(...)
Liczba ofiar nie jest łatwa do ustalenia ze względu na niewielkie pozostałe archiwalia, szacunki wskazują na min. 250 000 Żydów. Pochodzili oni głównie z Lubelszczyzny, ale również z Galicji. Trafiały tu także transporty z innych okupowanych przez Niemcy krajów Europy Zachodniej i terenów na wschód. Wśród nich 39 000 Żydów holenderskich. W ostatnich miesiącach skierowano tu transporty jeńców wojskowych - Żydów z Armii Czerwonej. Brak jednoznacznych dowodów na istnienie nieżydowskich ofiar, choć nie można wykluczyć pojedynczych ofiar polskich.

Z transportów wydzielano czasem ludzi przeznaczonych do pracy przy zagładzie. W ten sposób do 600 osób pracowało w komandach przy sortowaniu mienia żydowskiego, opróżnianiu komór gazowych, paleniu zwłok.
(...)
20 lipca 1943 roku zbuntowało się Leśne Komando (Waldkommando), grupa więźniów ścinających gałęzie na opał oraz do kamuflażu ogrodzenia obozu. W czasie ucieczki zastrzelono 8 więźniów, pozostali zbiegli.
(...)
Na przełomie lipca i sierpnia 1943 zawiązała się w obozie organizacja podziemna pod przywództwem Leona Feldhendlera, byłego przewodniczącego Judenratu w getcie w Żółkwi. W jednym z ostatnich transportów z Mińska do obozu trafił Aleksander "Sasza" Peczerski, który wkrótce został przywódcą ruchu oporu, a Feldhendler został jego zastępcą. Rozpoczęcie buntu planowano na 13 października, jednak wybuch opóźniono z powodu niespodziewanego przybycia do obozu oddziału SS z obozu pracy w Ossowa. Następnego dnia na urlopie byli Reichleitner, Wagner, Gomerski. Ich nieobecność ośmieliła powstańców i 14 października 1943 roku, rozpoczęto działania. Około godz. 16:00 zastępca komendanta Johann Niemann odwiedził obozowy warsztat krawiecki aby przymierzyć nowy mundur. Został tam zabity siekierą przez Yehudę Lernera. W czasie buntu zginęło co najmniej 10 Niemców, 2 volksdeutschów i 8 strażników ukraińskich, a SS-Oberscharführer Werner Dubois został poważnie ranny.

Spośród 700 więźniów przetrzymywanych wtedy w obozie na ucieczkę zdecydowało się około 300 osób. W dniu 15 października 1943 roku SSPF Lublin przesłało swojemu sąsiadowi SSPF in Luzk, SS Brigadeführerowi Wilhelmowi Güntheowi, wiadomość radiową, że około 700 Żydów uciekło z obozu Sobibor i ucieka w jego kierunku (faktycznie było ich znacznie mniej). Podjęto pościg i większość uciekinierów została złapana i rozstrzelana. 49 osobom ucieczka się powiodła, a ok. 30 z nich doczekało końca wojny. Po stłumieniu buntu Niemcy podjęli decyzję o likwidacji obozu, do czego wykorzystali więźniów z Treblinki.
(...)
W 1965 został postawiony na terenie byłego obozu Pomnik Pamięci Ofiar, przedstawiający matkę z dzieckiem, i kopiec usypany ze szczątków ludzkich. W okresie PRL-u fakt znacznej przewagi liczebnej ofiar żydowskich był przemilczany; oficjalnie mówiono nie o Żydach polskich, holenderskich, rosyjskich, francuskich itd., lecz o "ofiarach wielu narodowości".

W 1993, w pięćdziesiątą rocznicę buntu, utworzono Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze, które stanowi dziś filię Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Od 1999 prowadzone są na tym terenie badania archeologiczne, które dostarczają nowych informacji o zagładzie więźniów Sobiboru.

Wikipedia nie powiedziała, że istnienie obozu pozostałoby może nieznaną tajemnicą gdyby nie relacje dwóch uciekinierów. W okolicy prawdopodobnie wiedziano co się dzieje na terenie obozu. Pamiętają zapach dymu z krematoriów. Także mieszkańcy okolicznych miasteczek pamiętają, że Żydzi gnani z gett mówili, że idą na śmierć.

Buntem w obozie kierował Aleksander Peczorski z Rostowa - oficer Armii Czerwonej. Najwięcej ofiar było podczas przedostawania się uciekinierów przez ogrodzenie z drutu kolczastego - ginęli od kul ukraińskich strażników. Następni ginęli na polu minowym. Niemcy zaś, po buncie rozebrali obóz, a cały teren zaorali. Podobnie w pozostałych obozach stworzonych w ramach "Einsatz Reinhard".

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
W Księgach Pamięci można znaleźć informacje o innych buntach w obozie. Buntach stłumionych przez strażników.