Pałac Tarnowskich w Dzikowie

Dzików był kiedyś samodzielną wsią, obecnie jest to dzielnica Tarnobrzega. Ślady budowli obronnej stającej niegdyś w miejscu dzisiejszego pałacu datowane są na wiek XV w. Najbardziej widocznym śladem z tamtych czasów jest fosa. Wtedy też ziemie te należały do rodu Toporczyków (Ossolińskich). W ręce Tarnowskich Dzików przeszedł w wieku XVI. Obok wyrosło miasto Tarnobrzeg.

Obrazek

Pokaż Pałace dwory zamki na większej mapie

Tarnowscy wybudowali pałac o charakterze obronnym. Rozbudowy zatrzymały wojny XVII w. W pałacu rozrastały się kolekcje obrazów jak i księgozbiory. Pożar, który wybuchł w okresie międzywojennym pochłonął życie ok. 8 osób ratujących zbiory Tarnowskich. W tej chwili wiele z nich znajduje się w muzeach na wschodzie Polski poza Tarnobrzegiem. Pałac, remontowany po raz kolejny, znajduje się na terenie zespołu szkół ale powoli traci rolę jako budynek szkolny i staje się na powrót pałacem, choć nie siedzibą rodową.

Wszedłem tu od tyłu, więc jak lubię :) Z tej strony pałac jest w górze. Na dole najpierw trochę starego "wyposażenia parku".

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
W 2009 roku dostęp utrudniał remont. W 2010 zapewne też powódź się dołożyła do utrudnień. Być może drogą którą przybyłem była pod wodą.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Zabudowania towarzyszące znajdujące się poza fosą.

Obrazek
Obrazek
Jak głosi legenda i częściowo dokumenty pożar pałacu był karą za zaniechanie pomocy dla ubogich Żydów. W XVIII wieku w Tarnobrzegu doszło do zniknięcia pewnego młodego pacholęcia. Za winnych uznano miejscowych Żydów. Oskarżycielem posiłkowym w ich procesie była właścicielka pałacu. Skazanych, którzy przeżyli do końca procesu stracono. Winni byli zabicia dziecka w celu pozyskania chrześcijańskiej krwi potrzebnej do wyrobu macy i jeszcze wielu innych celów znanych tylko Żydom (których nie chcę tu wymieniać, bo lista byłaby długa i na pewno niepełna - fantazja oskarżycieli była czasami przeogromna). Niedługo "zamordowane" dziecię powróciło do miasta. Straconych i zmarłych podczas tortur już wskrzesić nie można było ale była oskarżycielka pomocnicza w procesie, w którym skazano niewinnych ludzi, obiecała co roku przed zimą pomagać najuboższym Żydom. Otrzymywali opał, żywność. Kolejne pokolenia właścicieli pałacu kontynuowały tą działalność charytatywną. Do okresu międzywojennego. To wtedy pałac miał spłonąć - za karę.

Dziś pewnie już wygląda trochę inaczej niż na zdjęciu poniżej.

Obrazek