Kirkut w Szydłowcu to dziś bardziej lapidarium niż cmentarz. Przez wieki Żydzi stanowili tu liczną część mieszkańców, a momentami najliczniejszą. Przez te wieki korzystali z co najmniej 3 cmentarzy. Obecnie właściwościom miejscowego materiału z którego wykonano macewy przypisuje się ich bardzo dobry stan. Jadąc tu miałem okazję po drodze oglądać i kamieniołomy w których pozyskuje się szydłowiecki piaskowiec.
Pokaż Judaika na większej mapie
Wszystkie macewy zebrano na jednym cmentarzu. W ten sposób powstał niepowtarzalny zbiór ponad 2000 stel pokrytych zdobieniami i napisami. Teren jest ogrodzony ale klucze są dostępne, także w weekendy na portierni w pobliskiej szkole. Ograniczyłem się do oglądania cmentarza od frontu.
Jak ktoś nie chce kluczy musi poszukać innego wejścia. Jego istnienia tylko się domyślałem. Widok kwitnących na biało drzew i krzewów pośród macew kusił mnie tak bardzo, że wybrałem się tam ponownie następnego roku. Tym razem zamiast od frontu przejechałem wzdłuż parkanu przy ul. Stanisława Staszica. Tu mniej więcej w połowie długości odnalazłem otwartą furtkę. Wejść się udało ale nie mogłem liczyć na kwitnącą tarninę. Z dwóch powodów.
1. W Puławach kwitła, a tu jeszcze nie.
2. Na terenie cmentarza prowadzono zabiegi pielęgnacyjne obejmujące też wycinanie krzewów.
Rejestrowałem więc stan jaki zastałem. Najpierw z tyłu cmentarza gdzie jeszcze wycinki nie przeprowadzono.
W tej części cmentarza znajduje się też pomnik wystawiony w 1967 roku w rocznicę zamordowania na terenie cmentarza przez okupantów 150 osób wyznania mojżeszowego w hołdzie 16 tysiącom Żydów z Szydłowca i okolic zamordowanym w obozach zagłady.
Od pomnika ruszyłem w stronę bramy głównej.
Jeszcze blisko środka cmentarza znajduje się miejsce w którym złożono szczątki potłuczonych macew.