intensywnie tracę czas
to nic
to jedyne co mam
nie ma jeszcze pośpiechu
najwyżej zarwę noc
jedną
drugą
trzecią
zanim przyjdzie…
ale teraz jeszcze mam czas
intensywnie tracę czas
to nic
to jedyne co mam
nie ma jeszcze pośpiechu
najwyżej zarwę noc
jedną
drugą
trzecią
zanim przyjdzie…
ale teraz jeszcze mam czas
Zanim przyjdzie… Pora białych bzów? Gwiezdny pył? Głęboki mrok? Zrozumienie? To co dobre czy to co złe? To co zapisane w księdze życia?
Dopowiedzieć niedopowiedziane?
Posłużę się cytatami z czytanej właśnie książki lekkiej, łatwej i przyjemnej:
Krótka charakterystyka śmierci:
Czasami lepiej niedopowiedzianego nie mówić…
Jak widzisz niedopowiedziane rodzi tysiące interpretacji
W Lemowskim „Obłoku Magellana”, który jest dla mnie kopalnią głębokich myśli pilot Ameta mówi tak:
„Co to jest śmierć? (…) zarazem jest to źródło bezcennej wartości każdej chwili, każdego tchu, nakaz wytężania najlepszych naszych sił po to, abyśmy zdążyli wykonać i przekazać nadchodzącym jak najwięcej, przypomnienie niewzruszonej odpowiedzialności za każdy czyn, bo nic z tego, co uczynione, nie daje się odwrócić ani zapomnieć w czasie tak małym, jak życie człowieka.A przez to wszystko śmierć uczy nas kochać życie, a najbardziej innych ludzi, tak samo śmiertelnych, tak samo pełnych odwagi i lęku.”
Strach. To jest strach przed śmiercią i obawa że się nie zdąży zanim ona przyjdzie. Tymczasem ona istnieje tylko jako zaprzeczenie życia. Ciemność jako zaprzeczenie światłości. Zimno jako zaprzeczenie ciepła. To jest brak. Brak życia, brak światła, brak ciepła.
Inaczej widzę opozycję normalne/nienormalne. Obydwa te pojęcia nie posiadają definicji i definiowane są jako wzajemne zaprzeczenie.
Brak życia, brak światła, brak ciepła. Sam brak nie jest pustką. Jest pragnieniem w tej pustce. Brak posiada wartość ujemną. (Pratchett mi podsunął parę myśli). Gdyby był pustką, niczym, próżnią – byłby nam obojętny. A nie jest. Umieranie stwarza ten stan braku, który nie jest czymś stałym. Brak odczuwają tylko żyjący (istnieje więc tylko w umyśle) i tylko tak długo jak pamiętają. Nie bierze w tym udziału sam zmarły. Dla niego wszelkie procesy ustały, także procesy myślowe.
Niedopowiedzenie było zabiegiem stylistycznym. Dla mnie wielokropek był śmiercią. Ale wykropkowana dawała możliwość zadania klasycznego pytania: Co autor miał na myśli? Autor zaś powinien tylko przytakiwać na każdą odpowiedź. Bo każda może być dla kogoś dobra. Za dużo tych odpowiedzi dałaś na te trzy kropki. I jak myślę o to chodziło bym nie przytakiwał
Przypomniało mi się… Floydzi poświęcili największemu zabójcy na świecie pewien utwór, który zinterpretowali odpowiednio muzycy grający reggae
Przyznam, że Kraina Wiecznych Łowów była moją pierwszą myślą, ale w słowach „zanim przyjdzie” mogło kryć się nieskończenie wiele – od oczekiwania na nadejście czegoś zasadniczo pozytywnego, co jednak przyniesie za sobą nieuchronne ograniczenie wolności, jak i możliwość czegoś znacznie gorszego niż śmierć – chwili, gdy nic już nie będzie warto. Od znaczenia tych trzech kropek zależał wydźwięk całości.
I o to właśnie chodziło
Czytając dokonujemy interpretacji. Nie chciałem by to było jednoznaczne, dopowiedziane.