Lilit (lub Lilith) jest upiorem. W wierzeniach żydowskich pojawiła się za sprawą kabalistów. Wg midraszy była pierwszą małżonką Adama. Stworzona równocześnie z Adamem. Nie chciała się podporządkować Adamowi. Opuściła raj będąc brzemienną. Zrodziła demony, które tak jak ona mają porywać dzieci. Leo Trepp napisał, że domagała się równouprawnienia. Była więc emancypantką?
Kobiety żydowskie nosiły amulety z imionami jednego z trzech aniołów które miały strzec je i ich poczęte dzieci przed Lilit i jej dziećmi. Podobną rolę pełniły mezuzy umieszczane przy wejściu do domu. W Wikipedii wyczytać też można, że Lilit była kochanką najwyższego szatana i że to ona pod postacią węża podsunęła jabłko Ewie.
Legenda. Może związana z mitologią mezopotamską? Wiązana też z mitologią grecką (Lamia). Ale czy to nie jest tak, że siła złego na jednego? Pierwotnym grzechem był sprzeciw na rolę służki Adama. Resztę można było dorobić później bo wina za mała. Lilit sama odeszła z Raju – nawet nie była wygnana. Adam prosił ją o powrót. Coś jednak poszło nie tak skoro w odpowiedzi Lilit obiecała zabijać potomstwo Adama i Ewy nie chronione amuletami z imionami aniołów za nią posłanymi. W innej wersji Lilit porywa dzieci Adam i Ewy ponieważ to miały być jej dzieci – zazdrość?
Leo Trepp dodaje także, że podobną rolę jak Lilit pełnią demony powstające z traconego nasienia przez mężczyzn. Nawiedzają ich domagając się uznania za ich prawowite potomstwo. I przed tym też chronić mają mezuzy.
Kabała coraz bardziej mi się podoba.
Skoro został poruszony starotestamentowy wątek Adama i Ewy, to trochę odżegluję od tematu kabały w kierunku początku ludzkości. Zastanawiam się dlaczego właśnie Ewę obciążono główną winą za grzech nieposłuszeństwa, tudzież płynącymi z niego konsekwencjami, np. „w bólach rodzić będziesz”. Czy Adam miał świadomość, że przekracza tabu? Musiał mieć, skoro również został wygnany z raju. W końcu grzech to świadome i dobrowolne przekroczenie Bożego prawa. Jeśli nie występują te dwa czynniki – „świadomość” i „dobrowolność” to nie może być mowy o grzechu.
Opowieść o Adamie i Ewie, oprócz pewno najważniejszego wątku – nieposłuszeństwa okazanego Bogu, posiada też drugie dno. Ma usprawiedliwić traktowanie kobiety, przez wyznawców różnych religii, jako istoty gorszej, grzesznej, o słabym charakterze, łatwo ulegającej wpływom otoczenia. To mężczyzna ma za zadanie chronić siebie przed nią i chronić ją przed nią samą, ograniczając jej prawa i uniemożliwiając podejmowanie decyzji. Świetna teoria usprawiedliwiająca dyskryminację ze względu na płeć. Ale czy na pewno? Jeśli się nad tym głębiej zastanowić, czy na pewno w interesie mężczyzn jest kolportowanie wątku o Adamie i Ewie, z którego jasno wynika, że nasz praojciec był człowiekiem niezdecydowanym, słabego charakteru, który w dodatku nie potrafił wziąć na siebie odpowiedzialności za popełnione przez siebie czyny, zrzucając winę na swą towarzyszkę? Wszelkie prawa jakie mężczyźni od tysięcy lat zdobyli powołując się na historię wygnania pierwszych ludzi z raju, nie jest warta tego wstydu jakim jest taki właśnie obraz praojca Adama
Ja bym tak szybko nie uciekał od tematu Lilit . Ewa to czas późniejszy, a to o czym napisałaś pięknie się komponuje z tym co nieco dalej napisał Leo Trepp – bo wciąż jeszcze krążę wokół jego książki.
Nieco dalej, po temacie kabały autor opisał pozycję i rolę kobiety w społeczności żydowskiej. Z jego opisu wynika, że pozycja kobiet z równej mężczyznom (ale nie identycznej) do średniowiecza malała w wyniku ograniczeń wprowadzanych przez mężczyzn. Od momentu pojawienia się ruchów reformatorskich pojawiały się pojedyncze, a obecnie już dość liczne próby emancypacji bez odchodzenia od judaizmu – najłatwiej było odejść.
Jasne, że zagadnienie pozycji obu płci nie dotyczy tylko judaizmu i chrześcijaństwa. Patriarchat jest pewną normą w świecie. Matriarchat pojawia się raczej jako byt teoretyczny wykoślawiany czasem do mitu Amazonek.
Nie wiem jeszcze dlaczego ale z tego co napisałaś pojawił mi się jasny obraz Adama. Personifikacja i to w osobie żywej – Woody Allen. Oczywiście on pozuje na osobę o takim charakterze ale teraz nie wiem czy rzeczywiście chciał być śmieszny czy „starotestamentowy”.
Wracając jednak do tego co napisał L. Trepp (i nie tylko on) muszę stwierdzić, że świat chasydów, który przecież widzimy na zewnątrz jako świat mężczyzn, nie mógłby istnieć bez kobiet. Wcześniej w innej pracy natknąłem się na myśl, że małe sklepy i zakłady rzemieślnicze Żydzi zakładali dlatego w budynkach mieszkalnych by mogły funkcjonować gdy mężczyźni będą zajmować się modlitwą lub studiowaniem Tory. Rodzina opierała się na kobiecie podczas gdy „pan domu” zajmował się zbawianiem swojej duszy. Aż trudno uwierzyć, że w dawnych czasach kobiety pełniły rolę sędziów, rzeźników itp. Kolejne czytania Pisma i ich interpretacje pozbawiały je prawa. Czy dlatego, że tak było wygodniej? To może nie pasować do tego co napisałaś ale niska rola kobiety nie jest w świecie judeo-chrześcijańskim czymś zastanym. Kształtowała się prawdopodobnie do początków chrześcijaństwa by w jego czasach dojrzeć. Teraz może jest okres gdy to się zmieni. Problemem jest tylko powoływanie się przeciwników równouprawnienia na wielowiekową tradycję. A wychodzi na to, że ta tradycja jest dość nowa w porównaniu z dawną tradycją niedyskryminującą tak bardzo kobiet.
Teraz jeszcze przypomniało mi się jak to wyglądało w świecie antycznych Greków i Rzymian. No może jak to dziś odczytujemy. Przecież nie wiemy na 100% jak było. M. Foucault w „Historii seksualności” poruszał temat pozycji kobiety w małżeństwie tego antycznego okresu. Kobiety stawały się żonami jako podlotki jeszcze. Mężowie byli najczęściej dojrzałymi mężczyznami często dwa lub więcej razy starszymi od żon. Tylko od woli ojca zależało czy kształcił córkę. Ale nie miał na to wiele czasu. Potem mógł to robić mąż. Bo bywało, że filozofowie chcieli porozmawiać na nurtujące ich tematy także w domu. Może jeszcze kiedyś wrócę do tej książki Foucaulta. Nie zrobiła co prawda na mnie tak wielkiego wrażenia jak „Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu” ale lektury te dzielą epoki w moim życiu.
Zgadzam się z Tobą, że nad postacią Lilith warto się zastanowić. Wątpię czy było to zamierzonym efektem kabalistów, ale bez wątpienia jest to postać z charakterem Skoro z własnej woli opuściła raj, aby wyrazić protest przeciwko sposobowi w jaki traktował ją Adam…W dodatku w ciąży i to w czasach kiedy pojęcie alimentów jeszcze nie istniało
Miał Adam szczęście do kobiet nieprzeciętnych… W końcu Ewa też, zamiast wyrównywać w rajskim słońcu piękny koloryt swojej skóry, wolała prowadzić z piekielnie inteligentnym wężem wyrafinowane dyskusje na tematy filozoficzne
I co mnie pociesza w kabale – to nie jest tylko chrześcijańska myśl, że z każdej komórki rozrodczej powinno powstać nowe życie. W dobie niżu demograficznego argument, że z każdej utraconej komórki rodzą się demony, brzmi jeśli nie przekonywująco, to przynajmniej niebanalnie
Ale tak już całkiem poważnie. Myślę, że problem zawsze tkwi w interpretacji wszelkich „świętych tekstów”, tak jak w interpretacji pozostałych utworow literackich. Po pierwsze każdy z nas odbiera je nieco inaczej, ponieważ jest inną osobowością, posiada inny bagaż doświadczeń i czego innego poszukuje. Może widzimy w tych tekstach, to co chcemy zobaczyć?
Po drugie utwory te pisane są w danym okresie historycznym. Aby zrozumieć co autor miał na myśli, trzeba dobrze poznać całe historyczne tło w jakim powstało. No i po trzecie – aby to były teksty ponadczasowe trzeba odnaleźć tą „myśl natchnioną” czyli uwolnić myśl przewodnią od kontekstu historycznego, aby była rzeczywistą prawdą w każdym momencie dziejów. Tylko czy to jest w ogóle możliwe – oddzielenie ponadczasowej myśli od wszelkich „zanieczyszczeń dziejowych” i niedoskonałości osoby analizującej?