Poszukiwanie zamczyska w Giżycach? A może podróż sentymentalna?

Maj zaczął się jak zwykle długim weekendem. Plany były wielkie. Pogoda wszystko popaprała. Żeby za bardzo nie moknąć tylko raz wyskoczyłem dalej za miasto. Do odwiedzenia przewidziałem dwa miejsca, które są za blisko bym im poświęcał wyjazd w dzień wolny i za daleko by wyskoczyć po południu. Pierwsze to stary cmentarz w Drążgowie. Drugie „ślady średniowiecznego zamczyska” koło Giżyc.

Wyjechałem może nie „skoro świt” bo po szóstej. Jakoś nie mogłem pospać, a potem usiedzieć. Tak wcześnie w niedzielę nie spodziewałem się dużego ruchu na drodze Puławy – Żyrzyn i nią pomknąłem. Udało się w 58 minut dojechać do centrum Baranowa. Więc zszedłem już poniżej godziny. Jeszcze trochę ćwiczeń i może zejdę poniżej 50? Gdyby jeszcze nie te ścieżki rowerowe w mieście, które spowalniają jazdę… Po Baranowie most na Wieprzu i już Drążgów.

Cmentarz miał znajdować się na północny-wschód od miejscowości. Ale nie wiem czy go odnalazłem. Jeszcze było za wcześnie by spotkać kogoś kto by udzielił informacji. Chyba rzeczywiście zostawię na któreś ładne popołudnie. Na razie mogę tylko się zastanawiać czy dobre miejsce wytypowałem.

Cmentarz w Drążgowie 1

Cmentarz w Drążgowie 2

I wcześnie jeszcze było. I po nocnych opadach utrzymywały się mgły.

Łąki pod Drążgowem

Ale łąki już są zielone i żółte. Maj dopiero wybuchnie kwiatami ale już się to czuje.
Brak sukcesu w poszukiwaniach skłonił mnie do odwiedzenia Sobieszyna Brzozowej. Wciąż mam zamiar opisać to miejsce na forum tradytora ale nie mogę się do tego zebrać. To chyba trema. Zatrzymałem się na chwilę na początku alejki prowadzącej do osiedla szkolnego. I rzut obiektywu na wieżę kościoła.

Kosciół w Sobieszynie - widok z Sobieszyna Brzozowej

Kiedyś przez te pola biegła droga, którą się biegało do autobusu. Przez pola, przez las. 11:40 początek przerwy. 12:10 odjazd autobusu. A do przebycia chyba ponad 2 km. W piątki tędy pędziły nieliczne grupki Puławiaków…
Chyba już zabytkowa aleja do szkoły. Zauważyłem, że wiele drzew już choruje ale też widać, że są pielęgnowane. Przynajmniej tu drogowcy nie szaleją z piłami.

Aleja w Sobieszynie Brzozowej

Budynek mieszkalny za szkołą. Grozi zawaleniem ale zniknęła kartka o tym informująca. Nic dziwnego – niedaleko jest internat szkolny, a taka kartka tam się przyda :)

Sobieszyn Brzozowa blok

Stara stodoła za budynkami gospodarczymi. Też zabytek. Lubię te dechy.

Stodoła w Sobieszynie Brzozowej

I skok nad stawy. Nawet nie wiem kiedy postawiono te wszystkie pomosty wędkarskie. Ale jak widać już się sypią.

Staw w Sobieszynie Brzozowej

Pewnie teraz już się w tym stawie nie pływa. A kiedyś …
Okolice stawu nadal są uroczo dzikie.

Okolice stawu

Nie w tym miejscu ale po czymś takim się chodziło. Samotnie raczej – zbyt niebezpiecznie – ale we dwóch już można było. I się życie ratowało i się było ratowanym. Wspomnienia…
Powyżej stawów krzyż w lesie. Pamiętam go ale nigdy mu się nie przyglądałem. Ciekawe dlaczego wystawiono go tu w 1980 roku przypominając o powstaniu listopadowym? Może coś się tu działo, a ja wciąż tego nie wiem? Nie w 1980. Wtedy jeszcze mnie w Sobieszynie nie było. Ale w 1830. Wtedy nie było mnie na świecie ale powstanie mnie interesuje coś niecoś więc będę musiał poszperać w papierach. Może i pomniczek w Parchatce z wpisanym rokiem 1830 ma odnosić się do powstania choć bitwa w tamtych okolicach, w której byli polegli powstańcy rozegrała się w 1831 roku? Umieszczenie go na kopcu podpowiada mi, że to może być mogiła powstańcza i dlatego mi nie pasuje ten rok 1830 na tablicy. Ale to w innym miejscu. Tu ma być o Sobieszynie Brzozowej.

Krzyż w Sobieszynie Brzozowej

Spod krzyża pojechałem przez las do pierwszej drogi w prawo by wrócić na asfalt. Przy drodze z prawej strony miałem 3 domy. We wszystkich otwarte bramy. Na jezdni 3 spuszczone psy, leżą. Tylko najmłodszy o wyglądzie labradora wstał i poprychał na mnie. Atmosfera zbyt leniwa by zrobić coś więcej, a i towarzystwo jakieś takie obojętne. Zostawiłem psiarnię i podjechałem do stacji doświadczalnej Teofila Cichockiego.

Stacja doświadczalna w Sobieszynie

Nie tu miałem pojechać. Właściwie to chciałem zajechać do starej cegielni, zobaczyć czy coś jeszcze tam jest poza drogą i nazwą. Ale nie wyszło. Może kiedy indziej. Tu za to miałem jabłonkę…

Jabłonka w Sobieszynie

… i pola rzepaku. Dopiero zaczynał kwitnąć. Mgła wybieliła niebo.

Rzepak w Sobieszynie

Ale dość tych sentymentów. Czas jechać dalej. Do Giżyc. Najpierw jednak przejechać musiałem z Sobieszyna do Jeziorzan. Początkowo przy stawach…

Stawy w Sobieszynie

… potem już przy Wieprzu i łąkach nadwieprzańskich.

Łąki nadwieprzańskie

Jeszcze nie do końca Wieprz opadł. Ale nawet tam gdzie woda stoi przez cały rok roślinność lądowa walczy o przeżycie.

Za Jeziorzanami

I dzieli się miejscem z fauną mokrolubną.

Kijanki

Z drogi prowadzącej do Michowa zjechałem w kierunku miejscowości Węgielce. Najkrótsza droga do Giżyc. Tylko asfalt zaraz się kończy. To ostanie jego metry.

Węgielce

Dalej już do uroczego w połowie maja Ostrowa prowadzi droga świeżo utwardzona żwirem z piachem. Stamtąd do miejscowości Krupe trzeba przedzierać się przez piachy. I tu liczyłem, że po deszczach nie będzie to trudne. Miejscami miałem racją, lecz nie zawsze. W Krupem znów wjechałem na asfalt i pognałem za Giżyce. Za, bo na mapach widziałem za wsią, w lesie, zaznaczone miejsce o obrysie zbliżonym do kwadratu. Zakładałem, że to może być to czego szukam. I nie wiem czy znalazłem. Faktycznie na piaszczystym wzgórzu w lesie znajduje się teren porośnięty nieco inną roślinnością niż jego otoczenie, tak jakby w tym miejscu leśnicy nie uprawiali „gospodarki leśnej”. Ale czy to jest miejsce określone na stronie gminy Michów jako „ślady średniowiecznego zamczyska”. Znów po odwiedzeniu miejsc mnie interesujących mam więcej pytań niż odpowiedzi.

Gdzieś tam przez mgłę zaglądało słońce ale schowało się zanim mgły rozgoniło. A ja wracałem drogami asfaltowymi do Michowa. Ale co zrobić jak w bok (ten co trzeba) odchodzi droga asfaltowa, której się nie zna? Trzeba w nią wjechać. I tak dotarłem do mojego ulubionego znaku drogowego. Takiego samego zresztą jak wcześniej w Węgielcach. Za nim czuję, że latam.

Koniec nawierzchni

Ale obie drogi za znakiem prowadzą asfaltu ciągnącego się do Michowa. A dalej… Dalej padał obiecany deszcz. Po trochu. Po trochu i przestał gdy dojechałem do Końskowoli. Za późno by wracać.

2 thoughts on “Poszukiwanie zamczyska w Giżycach? A może podróż sentymentalna?

  1. Tytułowe zamczysko to pozostałości średniowiecznego grodziska. Usytuowane ono jest na płn . zach . od wsi w pobliżu rzeki Wieprz . Dawniej otoczone fosą .Grodzisko ma kształt zbliżony do prostokąta , obecnie porosłe drzewami – samosiejką . Datowane na XIV/XV w.

  2. Po tej informacji bez trudu zlokalizowałem grodzisko na zdjęciach lotniczych z geoportalu. Wiosną znów tam pojadę. Dziękuję :)

Comments are closed.