… miłość do łąk i lasów, upodobanie do chłodu wody i cienia drzew, do pasterzy i owiec, obserwowanie z lubością nieba i ptaków, poczucie całkowitej harmonii z naturą, jej rytmem, klimatem i porami roku – wszystko to wywodzi się z tradycji literackiej. Od czasów Wergiliusza powtarzamy to z lubością, wyśpiewujemy i głosimy wszem i wobec, ale prawda jest inna – nie znosimy deszczu, błota, cierni i owadów. Mamy tu do czynienia z pewną postawą ukształtowaną przez literaturę, wywodzącą się nie z natury, lecz z wyobrażenia, jakie o niej mamy.
Cytat pochodzi z pracy Średniowieczna gra symboli. Jej autor – Michela Pastoureau – odniósł się tu do Bajek La Fontaine’a. Ale to tylko jeden z ostatnich rozdziałów książki postulującej badania historyczne nad symbolami w średniowieczu. Zaczyna się od zwierząt i zmian jakie w średniowieczu nastąpiły w ich symbolicznym znaczeniu. Tu pojawia się dzik. Dzik który fascynował mnie od dawna. Zwierzę to dzisiaj jest „dziką świnią” ale nie zawsze nią był. Pokrewieństwo ze świnią domową dzikowi „wyciągnięto” po setkach lat szacunku jakim to zwierzę otaczano. Tymczasem dzik jest:
I to są jego cechy znane już w starożytności oraz na początku średniowiecza. M. Pastoureau przyczyn zmiany dopatruje się w zmianie sposobu polowania i w rozwoju stosunków lennych. Szacunkiem dzika i niedźwiedzia darzyli myśliwi polujący pieszo. Piesze polowanie nie wymaga wielkich terenów łowieckich. Polowanie na dzika było zajęciem bardzo niebezpiecznym – starcie było bezpośrednie. Siły niemal równe. Rozdrażniony lub zdesperowany dzik walczył do końca zamiast uciekać. Wśród Germanów polowanie na dzika było często połączone z inicjacją młodzieńców. Aż przyszły zmiany. Zmiany inspirowane przez Kościół, który sprzeciwiał się polowaniom, a w niedźwiedziu i dziku dopatrywał się powiązań z szatanem.
Do zwrócenia szczególnej uwagi właśnie na dzika skłoniły mnie dawno czytane informacje o polowaniach z włócznią w którymś ze stanów USA. Polowano na dziki. Internet zmniejszył świat i można zobaczyć zdjęcia takich upolowanych włócznią dzików. I… to wcale na dziki nie wygląda. Są to ewidentnie zdziczałe świnie domowe. Nie wiem czy są równie niebezpieczne. To z Polski pochodzą informacje o śmiertelnych spotkaniach z dzikami, które czytałem. Ale nie zmienia to faktu, że dzika zastąpił jeleń na którego polowano konno, który uciekał płochliwie, którego starożytni postulowali zostawić wieśniakom. Ta wolta myśliwska miała mieć też związek z wielkością lasów należących do poszczególnych feudałów. Najbogatsi mieli ich tyle, że mogli konno polować na uciekające jelenie. Biednym pozostały… dziki. Prawda, że dziś to wygląda jeszcze inaczej. Myśli najchętniej strzelają do swoich ofiar z bezpiecznych ambon. A i tak w pościgu za ranioną zwierzyną bywają w tarapatach. Szczególnie gdy gonią dzika.
Zwierzęta w pracy Pastoureau’a – a raczej ich symboliczne znaczenie – to tylko kawałek świata, którego już nie znamy. Pojawiają się tu kolory i zawody z nimi związane, herby i flagi, przywiezione ze wschodu szachy, imiona związane z legendami. Ale jest też miejsce dla rudych i leworęcznych. Te postulaty badawcze jeśli nie skłaniają do badania to przynajmniej do przemyśleń. Choćby w kwestii kolorów. Tak lubię zestawienie żółtego i zieleni, a w średniowieczu miało to być zestawienie szalone. W te kolory ubierano błaznów i szaleńców by podkreślić ich inność. I to mi pasuje