Dlaczego rowerzyści nie jeżdżą w zimie?

Porobiło się na chwilę mokro. Kilka dni na plusie i droga przez las mi się rozleciała. Nie ma szans na przejechanie gdy koła zapadają się w mokrym, miękkim lodzie. Warunki te przypomniały mi, że już wcześniej chciałem na blogu ponarzekać na drogi zimą. Nie na służby drogowe i tak dalej – na to narzeka się tradycyjnie po każdym opadzie śniegu. Ja chcę ponarzekać na ludzi od których jak mantrę słyszy się: Kto zimą jeździ na rowerze?

Ja jeżdżę. Miałem co prawda przerwę po silniejszym ataku zimy. Wtedy nie było szansy na przejechanie chodnikiem czy ulicą. Rower albo nieruchomiał albo tańczył. W obu wypadkach nie była to jazda. Jak zapewne widać nie wymieniłem ścieżek rowerowych. Z prostej przyczyny. Ich się nie odśnieża. Chodniki i ulice tak ale ścieżki już nie. Po opadach śniegu odśnieżane trasy stają się węższe. Lawirowanie rowerem pomiędzy ściśniętymi pieszymi na węższym chodniku czy jazda po jezdni na której i samochodom ledwo starcza miejsca to działania niebezpieczne. I dlatego na rowerach się nie jeździ zimą. Nie dlatego, że się nie chce tylko dlatego, że nie stworzono warunków które by to umożliwiały.

W Puławach do największego zakładu pracy prowadzą dwie ścieżki rowerowe. Nowa – poprowadzona wzdłuż ruchliwej drogi i oddzielona od niej betonowym ogrodzeniem – jest częściowo odśnieżana. Częściowo. Pozostawiona warstwa śniegu utrudnia jazdę. Dla wielu dojeżdżających jest to trudność nie do przezwyciężenia. Droga przy ruchliwej ulicy nie daje wiele przyjemności z jazdy. Dziś myśląc, że skoro ruszyła odwilż to choć tamtędy przejadę trochę byłem zaskoczony panującymi tam warunkami. Rower tańczył w śniegu. Przemieliłem jednak tą trasę do końca. Jutro na pewno już będzie można tamtędy przejechać. Wystarczy, że trochę jeszcze śniegu ubędzie. Ślady na śniegu wskazywały na to, że poza mną jechało tamtędy jeszcze kilka osób. To mało. Przy mniejszych opadach śniegu było to zwykle kilkanaście osób. Ludzie w najgorszym okresie pochowali sprzęt i już im się nie chce go wyciągać. A jeszcze pewnie zima potrwa ze dwa miesiące jak nie dłużej. Nie wierzę by wytrzymali do wiosny :)

Stara ścieżka rowerowa została skazana na zagładę. Stało się tak po wybudowaniu obwodnicy. Ścieżka przez prawie 2 km biegnie przez las. Kiedyś dochodziła do ulicy, którą można było pojechać pod sam zakład. Innym sposobem dotarcia do pracy było przecięcie tej ulicy i jazda drogą gruntową, a potem ścieżką przez prywatne łąki. Obwodnica poprowadzona jest na nasypie ziemnym, ścieżka już do jezdni nie dochodzi. Teraz przechodzi pod jezdnią. Z tego powodu nie jest traktowana jako droga dojazdowa dla rowerzystów. Nie wiadomo jako co jest teraz traktowana. Zakład nie chce jej bo to już nie jest droga dojazdowa do pracy. Miasto też jej nie chce. I to nawet pomijając utrudnienia okresu zimowego. A ja interesuję się właśnie tym okresem zimowym. Po największych opadach śniegu odstawiłem rower i uparcie wydeptywałem ścieżkę. Celem było stworzenie przejezdnej dla rowerów drogi. Wsiadłem ponownie na rower gdy już wydeptując musiałem przepuszczać rowery.

W lesie jest inaczej niż na ścieżkach poprowadzonych przy chodnikach, na chodnikach albo przy jezdni. Tu jest przede wszystkim przyjemnie. Biegają sarny, śpiewają ptaki. Sama przyjemność. Zimą tego śpiewania jest mniej. Jednak nie ma warkotu samochodów i smrodu spalin. Tu nawet przewrócić się można bezpieczniej – choć to zdarza się chyba rzadko.Obrazek
Tu także co roku zimą przemykało kilkunastu rowerzystów. Tej zimy jest nas na razie kilku. Nawet pracujący ze mną pytają czy już da się przejechać. Do roztopów się dawało. Jednak im się nie chciało wyciągać rowerów, a w poprzednie zimy pomykali jak ja. Do wiosny na pewno nie wytrzymają.

Dlaczego w zimie rowerzyści nie jeżdżą? Bo ktoś myśli, że nie wyjadą. I dlatego nie stwarza się im warunków do jazdy. Czasami nachodzi mnie myśl, że ta grupa jest po prostu zimą dyskryminowana i się do tego już przyzwyczaiła?

Słyszałem kiedyś jak mówiono, że zimą jest na rower za zimno. Istnieje coś takiego jak odpowiednie ubranie. Trochę trwało zanim wpadłem na to, że jak mam luźną kurtkę (obowiązkowo dłuższą niż do pasa) wystarczy założyć na plecy plecak by nie podwiewało. Grube rękawice, ciepłe skarpety. Zasłonięte „radiatory” (czyt. uszy) i osłonięte czoło czymś nieprzewiewnym. Przy dłuższej jeździe warto jeszcze zabezpieczyć stopy (ciepłe skarpety, może też ochraniacze na buty). Takie zabezpieczenia mi wystarczają nawet do -20.

Kto jeździ zimą na rowerze?
Ja.

Pozdrawiam zimowych cyklistów.