Cmentarz żydowski w Toruniu jest położony przy Jakubskim Przedmieściu, między ulicami Antczaka, Pułaskiego i Konopackich. Nieznana jest dokładna data jego powstania - podobno istniał już w 1723 roku. Wzmiankowany jest też w 1810 roku, kiedy to władze miejskie - na prośbę toruńskiego kahału - wydały pismo, zakazujące ludności chrześcijańskiej wypasu bydła na terenie nekropolii. Cmentarz był podzielony na cztery kwatery, porośnięty drzewami.
Podczas II wojny światowej naziści zamierzali zniszczyć nekropolię, jednak z niewyjaśnionych względów plany te nie zostały zrealizowane. Po wyzwoleniu zabudowania cmentarne - dom przedpogrzebowy, mieszkanie stróża, gospodarstwo ogrodnicze, stajnia i wozownia - zostały wynajęte prywatnej osobie. Po 1956 roku opiekę nad tym miejscem powierzono Zarządowi Zieleni Miejskiej. Lata PRL przyniosły dewastację cmentarza. W 1966 roku władze miejskie podjęły decyzję o likwidacji i splantowaniu nekropolii, co nastąpiło jednak dopiero w 1975 roku. Przytoczmy tu fragment listu, przesłanego do Ambasady Izraela przez jednego z mieszkańców Torunia: "Pod koniec lat sześćdziesiątych z inspiracji ówczesnych władz partyjnych wydano polecenie likwidacji cmentarza żydowskiego. Cmentarz ten obejmował teren około 80 x 100 metrów, był zadrzewiony i zakrzewiony. Znajdowało się tam około 60 - 80 grobowców z marmuru i innych kamieni. Niektóre groby były bardzo okazałe i świadczyły o zamożności pochowanych tam Żydów. Wszystko, co tam się znajdowało, zostało rozebrane. Część kamieni nagrobkowych przewieziono do Zakładu Kamieniarskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej przy ul. Szosa Chełmińska, a część pod osłoną nocy w przeciągu kilku dni po prostu rozkradziono. Można przypuszczać, że czynili to także właściciele zakładów kamieniarskich. Cały teren zniwelowano, zasiano trawą i dziś stanowi on zielony teren rekreacyjny". Inny torunianin w wypowiedzi udzielonej redaktorom "Magazynu Nowości" (wydanie z dn. 6 lipca 1990 r.) tak wspomina likwidację cmentarza: "Śpieszyli się, jakby chcieli zatrzeć wszystkie ślady. Maszyny, ludzie, ładowarki. Gruz z nagrobków zabierało także wojsko. Podobno budowali z tego stołówkę. Przyjeżdżały ciężarówki, wysypywały ziemię, piasek. Układano krawężniki, urządzano nowe alejki. W ziemię wkopano ławki". Mimo dużej ilości nawiezionej ziemi, jeszcze przez jakiś czas deszcze wypłukiwały szczątki zmarłych.
O tym, jak wyglądała ta nekropolia przed 1975 rokiem, wiemy dzięki inwentaryzacji cmentarza, sporządzonej przez Bohdana Horbaczewskiego z Pracowni Konserwacji Zabytków. Spisane zostały personalia zmarłych, wykonano fotografie nagrobków. Najstarsza zidentyfikowana wówczas macewa pochodziła z 1847 roku i należała do Meira Gurmana. Zdjęcia nagrobków można obejrzeć tutaj:
Do lat dziewięćdziesiątych zachował się jeszcze drewniany dom przedpogrzebowy z resztkami ornamentyki. Budynek ten zniknął z krajobrazu miasta wkrótce po wpisaniu terenu cmentarza do rejestru zabytków w 1991 r. O tym zdarzeniu na łamach "Gazety Regionalnej" obszernie pisała red. Kinga Nemere-Czechowska: "Dom rozebrali ludzie - twierdzą mieszkańcy bloków sąsiadujących z cmentarzem - Najpierw pijacy urządzili sobie tam melinę, a dzieci skakały po dachach. Potem rozpoczęła się stopniowa rozbiórka - jedni wyrywali okna, inni brali deski na opał. Bardzo szybko doprowadzili dom do ruiny. Raz gasiliśmy w nim mały pożar. Nikt nie dbał o budynek, ani nikt go nie zabezpieczył. Pewnego dnia przyjechała spycharka i dokończyła dzieła".
|