Cmentarz żydowski w Uchaniach położony jest przy ul. Podgórze. Na terenie nekropolii znajduje się kilka macew, odnalezionych i przeniesionych tu w ostatnich latach.
Pochodzący z Uchani Jacob Finkelstein w liście do naszej Redakcji tak opisuje ten cmentarz z okresu sprzed II wojny światowej: "Cmentarz miał około stu pięćdziesięciu metrów kwadratowych. Przed wojną pewien Żyd z Uchani dokupił obok grunt, jednak nie był on nigdy używany do pochówków. Cmentarz był wypełniony nagrobkami. Był schludny i zadbany. Kiedy Uchanie zajęli Niemcy, zaczęli zabierać kamienie nagrobne i układać z nich chodniki. Widziałem jak to robili. Do 1942 roku na cmentarzu pozostały już tylko nieliczne nagrobki".
Cmentarz w Uchaniach był także miejscem licznych egzekucji. Jacob Finkelstein wspomina jedną z nich: "W 1942 roku święto Szawot przypadało w maju, w niedzielę. Tego dnia Gestapo przyprowadziło na cmentarz czterdziestu trzech Żydów. Niektórzy z nich byli z Uchani, inni z Horodła. Niemcy zabijali ich strzałami - po dziesięciu w rzędzie, kolejno. Moje cztery młodsze siostry widziały to wszystko. Straciłem wtedy wujka Motl oraz brata dziadka Szlojme. W pobliżu cmentarza mieszkał człowiek o nazwisku Zdzisław Mastalerczuk. W 1944 roku, po wyzwoleniu, spotkałem Zdzisława, a on pokazał mi, gdzie na cmentarzu Gestapo zabiło mojego ojca. Został on pogrzebany tuż przy wejściu".
W 1998 roku Jacob Finkelstein odwiedził swój rodzinny sztetl. Jego córka Barbara w swej relacji z podróży wspomina także wizytę na cmentarzu: "To była zaniedbana, porośnięta trawą działka otoczona drucianą siatką z brzydką, żelazną bramą. Teren był nieco powyżej poziomu ulicy, ponieważ brak miejsca w przeszłości powodował konieczność grzebania zmarłych w warstwach, jednych na drugich. Żadne symbole czy tablice pamiątkowe nie wskazywały, że był to cmentarz. Ogrodzenie wykonane zostało przez Chaima Ellę Ledera, który w czasach Holocaustu stracił żonę i czwórkę dzieci. Po wyzwoleniu Chaim zamieszkał z Ukrainką, która pomogła mu przetrwać wojnę. Pewnego dnia Chaim otrzymał od kilku polskich chłopów ostrzeżenie, nakazujące mu opuszczenie Uchani. Jeśli by pozostał, miał zostać zabity. Nie mieliśmy żadnych kłopotów z wejściem na cmentarz, jednak niewiele tam było do obejrzenia. Po wojnie mój tato dowiedział się od mieszkających w pobliżu ludzi, że jego ojciec został zabity przez Polaków i pochowany na tym cmentarzu. Ojciec szukał jakiekolwiek śladu grobu, niestety - bezskutecznie".