DEWASTACJA ŻYDOWSKICH CMENTARZY |
Poniższy tekst stanowi fragment ksi±żki Aleksandra Biebersteina, zatytułowanej "Zagłada Żydów w Krakowie". Rozdział ten opieram na własnych wspomnieniach, na obserwacjach w okresie międzywojennym, w czasie okupacji i po drugiej wojnie ¶wiatowej. Sprawy te były przedmiotem wielu rozmów, w których brałem udział zarówno w getcie, jak i w obozie w Płaszowie. Korzystałem także z publikacji polskich i hebrajskich dra Jakuba Stendiga. Cmentarz żydowski przy ul. Miodowej założony został w roku 1800. Za mojej pamięci główna brama wej¶ciowa mie¶ciła się za torem kolejowym. Tuż przy bramie po stronie prawej były groby kapłanów, a po stronie lewej skromny dom przedpogrzebowy z hal±, w której odbywały się modlitwy przed pogrzebem. Obok domu przedpogrzebowego stał domek dozorcy cmentarza. Cmentarz miał kształt prostok±ta, którego krótszy bok wschodni oddzielał drewniany parkan od rzeĽni miejskiej, dłuższy bok, północny, oddzielony był również drewnianym parkanem od ulicy zwanej póĽniej (i do dzi¶) alej± Daszyńskiego. Wzdłuż ulicy Miodowej ci±gn±ł się mur cmentarny, w którym była wspomniana już brama wej¶ciowa, oznaczona numerem 55. Po zajęciu Krakowa przez Niemców, w okresie istnienia pierwszej Gminy Żydowskiej z Markiem Biebersteinem na czele, dobudowano znaczny odcinek muru cmentarnego, wykorzystuj±c do tego celu znajduj±ce się na cmentarzu w dostatecznej ilo¶ci kamienie. Roboty te wykonali żydowscy robotnicy pod nadzorem inżynierów Siódmaka i Stendiga. Mur miał grubo¶ć 0,5 m, wysoko¶ć 2,5 m a długo¶ć jego wynosiła 81 metrów, pokryto go płytami betonowymi i odłamkami szkła, celem uniemożliwienia wej¶cia na teren cmentarza osobom niepowołanym. Prowadz±cy tę pracę inż. Siódmak nie doczekał jej końca, został bowiem na rogu ul. Starowi¶lnej i Miodowej złapany przez Niemców i uprowadzony w nieznanym kierunku. Wszelki ¶lad po nim zagin±ł. Po inż. Siódmaku pracę tę kontynuował Ferdynand Szenker, radny Gminy Żydowskiej. Kilka lat przed wybuchem drugiej wojny ¶wiatowej Żydowska Gmina Wyznaniowa, z uwagi na groż±cy brak miejsc na cmentarzu przy ul. Miodowej, zakupiła od Gminy w Woli Duchackiej 40 hektarów ziemi obok cmentarza samodzielnej Gminy Żydowskiej w Podgórzu. Po odpowiednim przygotowaniu terenu i wybudowaniu domu przedpogrzebowego przy ul. Abrahama, Gmina Żydowska znacznie ograniczyła chowanie zmarłych na cmentarzu przy ul. Miodowej, zezwalaj±c na to tylko w przypadkach posiadania już dawniej wykupionego miejsca. W kilka dni po ukazaniu się zarz±dzenia o utworzeniu żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej w Podgórzu, to jest w marcu 1941 roku, Stadthauptmann Rudolf Pavlu wydał bezwzględny zakaz chowania zmarłych Żydów na cmentarzu przy ul. Miodowej. Zamknięto wówczas ten cmentarz, zezwalaj±c zostać dozorcy, mieszkaj±cemu od dawna na terenie cmentarza. Na podstawie tego rozporz±dzenia, podpisanego przez Stadthauptmanna Pavlu, dozorca cmentarza, Pinie Ladner, ze swymi wnukami mieszkał na cmentarzu do jesieni 1943 roku, kiedy to dwaj Niemcy, nie ogl±daj±c w ogóle za¶wiadczenia, zabrali go razem z wnukami i zastrzelili w obozie w Płaszowie. Prawdopodobnie przyczyn± zgładzenia dozorcy była chęć pozbycia się ¶wiadka "handlowych" transakcji Niemców, którzy różnym kamieniarzom sprzedawali najcenniejsze pomniki cmentarne. O tych nielegalnych transakcjach Niemców wiedział także syn Ladnera, przebywaj±cy w tym czasie w obozie w Płaszowie, a także jego córka. Inż. Stendig, znaj±cy dobrze nagrobki na cmentarzu przy ul. Miodowej z okresu budowy muru odgradzaj±cego, stwierdził po wojnie w roku 1945 brak najokazalszych pomników. Pewn± ilo¶ć pomników z cmentarza wywieziono do buduj±cego się obozu w Płaszowie i ułożono je w charakterze chodnika przed wej¶ciem do biura obozowego. Niektóre z nich, m.in. pomnik-nagrobek dra Ozjasza Thona, rabina, posła do sejmu polskiego przed wojn±, odnalazł na terenie dawnego obozu inż. Stendig, i te zostały umieszczone na powrót na cmentarzu. W swoich wspomnieniach inż. Jakub Stendig, który był kierownikiem oddziału budowlanego przy Gminie Żydowskiej, opisuje zdarzenie, jakie miało miejsce na przełomie 1941 i 1942 roku. Wezwany przez kierownika oddziału budowlanego Zarz±du Miejskiego, inż. Stachela, został poinformowany, że na rozkaz niemieckiego kierownika oddziału budowlanego ma powstać na terenie cmentarza przy ul. Miodowej krematorium. Inż. Stachel wyraził w rozmowie z inż. Stendigiem swój żal i dezaprobatę dla projektu Niemców, zapewniaj±c, że do budowy krematorium nie przyst±pi się przed nadej¶ciem pieca krematoryjnego. Wiadomo¶ć o tej decyzji wywołała wielki żal w getcie, odbyło się kilka posiedzeń Gminy po¶więconych tylko tej sprawie. Projekt ten nie został na szczę¶cie zrealizowany, do końca wojny nie dostarczono pieca do krematorium. W sierpniu 1944 r. inż. Stendig pod eskort± esesmana udał się na cmentarz przy ul. Miodowej, gdzie polecono mu wybrać czę¶ć pomników potrzebnych w obozie. Stwierdził wówczas, że wzdłuż całego cmentarza, równolegle do torów kolejowych, oddzielono pas szeroko¶ci około 20 m, przeznaczaj±c go na budowę szkoły dla pracowników kolejowych. Pomniki na tym terenie były zburzone, groby otwarte, ko¶ci i przedmioty kultu walały się w¶ród rozkopanej ziemi. Po wojnie, gdy resztki ocalałych Żydów krakowskich wróciły do rodzinnego miasta, cmentarze w Podgórzu przy ulicach Abrahama i Jerozolimskiej były zrównane z ziemi±. Zabrano się wówczas do uporz±dkowania ocalałych resztek cmentarza przy ul. Miodowej, który pełni dzi¶ nadal rolę cmentarza garstki zamieszkałych w Krakowie Żydów. Należy tu wspomnieć o niechlubnej roli, jak± spełniali przy grabieniu pomników z cmentarza przy ul. Miodowej znani krakowscy kamieniarze, Ma¶niccy. Wykorzystuj±c sw± fachow± wiedzę, informowali Niemców o warto¶ci kamienia pomników, po¶redniczyli w sprzedaży, oczywi¶cie niebezinteresownie. Cmentarz Remu przy ul. Szerokiej został założony w roku 1552 i jest miejscem spoczynku największych uczonych talmudystów, rabinów i rektorów uczelni talmudycznych. Spoczywaj± tu m.in. rodziny Isserlesów, Jakubowiczów i Bachów. Cmentarz ten w okresie międzywojennym był objęty miejskim projektem konserwacji zabytków, a jego mury konserwowano jeszcze w czasie naszego pobytu w getcie. W-okresie póĽniejszym cmentarz pozbawiony opieki niszczał. W ostatnich latach - jak dochodz± mnie słuchy - cmentarz ten został uporz±dkowany z funduszy miejskich i stanowi dużej warto¶ci zabytek. Stary cmentarz podgórski przy ul. Jerozolimskiej miał wiele cennych nagrobków, m.in. z czarnego granitu szwedzkiego, popielatego czeskiego, czerwonego trembowelskiego. Wiele z tych nagrobków było dziełami sztuki kamieniarskiej. Przy budowie obozu w Płaszowie zwalono wszystkie nagrobki, rozbito je na mniejsze kawałki, używaj±c ich na podkłady drogowe. Czarnymi płytami wyłożono wej¶cia do tak zwanego Rotes Haus - domu będ±cego pierwsz± rezydencj± Amona Goetha w obozie w Płaszowie. Wiele tych nagrobków esesmani sprzedali krakowskim kamieniarzom. Przy budowie obozu duże spychacze niwelowały teren przyszłego obozu, burz±c resztki ocalałych grobów i pomników, wydobywaj±c często na powierzchnię ko¶ci zmarłych. Ko¶ci czaszki dokładnie badano, czy nie zachowały się w nich korony i sztuczne zęby ze szlachetnych metali. Dom przedpogrzebowy tego cmentarza przebudowano na zakład k±pielowy i dezynfekcyjno-dezynsekcyjny. Nowy cmentarz żydowski przy ul. Abrahama zlikwidowała całkowicie budowa obozu w Płaszowie. Po obu cmentarzach, krakowskim i podgórskim, nie ma dzi¶ ¶ladu. |