HOLOCAUST W DROHICZYNIE |
Relacja Wolfa Wiśni o wystąpieniach antyżydowskich w Siemiatyczach 23 czerwca 1941 r. oraz likwidacji getta w Drohiczynie Wojewódzka Komisja Historyczna Przeżycia drohiczyńskiego Żyda Przekazane przez Wolfa Wiśnię, urodzonego w 1920 r. w Drohiczynie. Do okupacji i w czasie okupacji żył w Drohiczynie. Przeżył w lasach Drohiczyna. Protokołowała D. Kagan 23 czerwca 1941 r. do Drohiczyna weszli Niemcy. W czasie władzy sowieckiej ze względu na bliskość granicy drohiczyńscy Żydzi przenieśli się do Siemiatycz. Z wejściem Niemców do Siemiatycz 23 czerwca 1941 r. miejscowa ludność zorganizowała pogromy na Żydach. Zginęło w nich około dziesięciu Żydów, których zamęczono, strasznie torturując, wrzucając do studzien i do rzeki. Po pogromie świadek przeprowadził się ze swoją rodziną do Drohiczyna. Część Żydów przeniosła się do okolicznych miasteczek, a część pozostała w Siemiatyczach. W Drohiczynie nie można było wyjść na ulicę, ponieważ od razu łapano do przymusowej pracy, z której rzadko ktoś powrócił. W kwietniu 1942 r. zostało utworzone getto, w którym było 550 Żydów. Stworzono Judenrat, który był odpowiedzialny za ludzi w getcie. Ludzie chodzili codziennie do pracy do różnych placówek. W listopadzie 1942 r. do drohiczyńskich Żydów dotarły pogłoski, że Żydów z okolicznych miasteczek wywieziono do Treblinki. Pogłoski zostały przyniesione przez pochodzących stamtąd uchodźców. Kiedy Żydzi z drohiczyńskiego getta usłyszeli, co się dzieje w okolicznych miasteczkach, i dowiedzieli się, że na noc 2 listopada zamówiono 50 fur, zaczęli uciekać; w ten sposób z getta zbiegło około 250 ludzi. Pozostałych przewieziono zamówionymi furami do Siemiatycz. Tych, którzy się przeciwstawili wywiezieniu, zastrzelono na miejscu. Było to sześć osób. Świadek był jednym z tych, którzy uciekli z getta. Słysząc strzały oddane do ich grupy, rozbiegli się w różnych kierunkach. Świadek został ze swym towarzyszem Symchą Warszawskim i jeszcze kilkoma Żydami. Stamtąd poszli do lasu szukać partyzantów. Po około 14 dniach poszukiwań spotkali ich. Przeżyli jednak wielkie rozczarowanie, ponieważ partyzanci zaraz zabrali im ubrania i trzymali przez dwa dni. W tym czasie Żydzi słyszeli, jak partyzanci mówili, że nie potrzeba Żydów, należy ich rozstrzelać. To zrobiło na nich straszne wrażenie i uciekli. Dzień później skrajnie wyczerpani doszli do wsi Bryki , gdzie znaleźli innych Żydów, którzy także opowiadali o okropnym nastawieniu partyzantów. Postanowiono więc na własną rękę ukrywać się w lasach. Świadek wraz z innymi Żydami żył dłuższy czas w lasach. Doszło do kilku napadów na Niemców. Pewnego razu niemieccy żołnierze otoczyli las i ostrzelali. Świadkowi i kilku osobom udało się uciec. Utrzymywali się z wyplatania koszy. Pewnego razu, kiedy poszli po wodę, zostali zauważeni przez dwóch strażników leśnych, którzy chcieli natychmiast przekazać ich w ręce Niemców. Świadek stawił opór. Mocno go pobito, ale po ciężkiej walce, ledwie żywy, zdołał uciec. Przeleżał w lesie, dopóki nie nadeszli inni Żydzi, którzy zaprowadzili go do ziemianki. W ziemiance przeleżał chory dwa tygodnie, następnie ponownie znalazł się w lesie z towarzyszami. Wkrótce znowu urządzono napad na Niemców, w którym zginęło trzech z jego towarzyszy. Pozostali odeszli do ziemianki w innej okolicy, tam świadek wraz z czterema Żydami żył do końca wojny. Ostatniego dnia przed przybyciem żołnierzy sowieckich Niemcy odkryli ziemiankę, wyciągnęli z niej ukrywających się i chcieli zastrzelić. Byli jednak bez broni, więc Żydom udało się uciec i ukryć w lesie do 6 września 1944 r. Świadek - W. Wiśnia |